"Aukcja" to mroczny koreański thriller, który trafi do fanów "Squid Game" – recenzja serialu SkyShowtime
Nikodem Pankowiak
4 lipca 2024, 21:28
"Aukcja" (Fot. Paramount+)
Choć póki co nie zrobiła takiej furory na świecie jak "Squid Game", "Aukcja" z całą pewnością zasługuje na to, by przyjrzeć się jej bliżej. Oto bowiem kolejny koreański serial, który nie pozwala widzom odetchnąć ani przez moment.
Choć póki co nie zrobiła takiej furory na świecie jak "Squid Game", "Aukcja" z całą pewnością zasługuje na to, by przyjrzeć się jej bliżej. Oto bowiem kolejny koreański serial, który nie pozwala widzom odetchnąć ani przez moment.
"Aukcja" to oparty na krótkometrażowym filmie pod tym samym tytułem koreański serial, który swoją premierę miał pod koniec 2022 roku, a teraz wreszcie trafił do Polski – oglądać możecie go na platformie SkyShowtime. Piszę "wreszcie", ponieważ ten sześcioodcinkowy thriller to być może jeden z najbardziej oryginalnych, a przy tym trzymających w napięciu tytułów, jakie zobaczycie w tym roku. Dość niespodziewanie, bez szumnych zapowiedzi, otrzymaliśmy serial, który szkoda przegapić.
Aukcja – o czym jest koreański serial SkyShowtime?
Już sam krótki opis fabuły "Aukcji" pokazuje, że nie będzie to serial, jakich wiele. Oto bowiem do odludnego hotelu, pod pozorem spotkań seksualnych, zwabiane są ofiary handlarzy organami. Dokładnie w taki sposób trafia tam Noh Hyung-soo (Jin Sun-kyu, "Extreme Job"), który ma spotkać się tam ze swoją uczennicą. Brzmi okropnie i tak też jest, a jakby tego było mało, już na wstępie serial pokazuje nam scenę, w której Hyung-soo negocjuje z Park Joo Young (Jun Jong-seo, "Dom z papieru: Korea") możliwość wykupienia jej dziewictwa. Niczego nieświadomy bohater próbuje obniżyć cenę, nie wiedząc, że już znalazł się w pułapce.
Szybko bowiem okazuje się, że zamiast seksu czeka na niego grupa nieznajomych, którzy wezmą udział w licytacji jego nerki. A to dopiero początek prawdziwego koszmaru. Gdy nadchodzi katastrofalne trzęsienie ziemi, handlarze, nabywcy organów i ich ofiary zostają uwięzieni w tym samym budynku, który w każdej chwili może zawalić im się na głowę. W ten sposób rozpoczyna się desperacka walka o przetrwanie, gdzie każdy może liczyć tylko na siebie, bo o ich dramacie nie ma pojęcia świat zewnętrzny. W takiej sytuacji kat łatwo może stać się ofiarą, a ofiara katem.
Gdybym musiał opisać "Aukcję" jednym słowem, powiedziałbym, iż jest to serial niepokojący. Sporo w nim momentów, gdy najchętniej odwrócilibyśmy głowę od ekranu, ale z jakiegoś powodu jesteśmy zbyt zafascynowani tym, co widzimy, by to zrobić. I nie, nie chodzi wyłącznie o epatowanie przemocą, choć tej oczywiście w serialu nie brakuje, a dzięki kilku scenom poczujemy, jak przewraca nam się w żołądku. Atmosfera serialu od początku do końca jest tak gęsta, że choć długość odcinków pozwoliłaby na pochłonięcie go "na raz", może być o to naprawdę trudno. Ja nie dałem rady i osobiście polecam robienie sobie przerw między odcinkami.
Aukcja – czy serial SkyShowtime to nowe Squid Game?
Dużym błogosławieństwem dla "Aukcji", choć pewnie także swego rodzaju przekleństwem, są nieuchronne porównania do "Squid Game" – największego hitu w historii Netfliksa. Nie chodzi tu wyłącznie o kraj pochodzenia obu tych produkcji. Łączy je antykapitalistyczny wydźwięk, który kojarzyć możemy jeszcze chociażby z oscarowego filmu "Parasite", ale wspólne jest dla nich przede wszystkim to, jak bardzo potrafią ściskać widza za gardło i utrzymywać na krawędzi przez cały seans. O ile jednak podczas oglądania "Squid Game" miałem wrażenie, że serial jest momentami nieco zbyt przeciągnięty, o tyle przy "Aukcji" takie odczucia nie towarzyszyły mi ani przez moment.
Ogromną siłą tego serialu są bowiem jego bohaterowie – do końca nieodgadnieni, kierujący się często ukrytymi motywami i przede wszystkim przepełnieni egoizmem. W pułapce, w jakiej się znaleźli, każdy myśli wyłącznie o sobie i o swoim interesie, pozostali to osoby, które potencjalnie będzie trzeba poświęcić w imię własnego celu. Przy okazji widzowie nie mają pojęcia, ile z tego, co bohaterowie mówią, jest prawdą, choć oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko.
Każdy z bohaterów ma swoje drugie oblicze, które prędzej czy później będzie musiało się ujawnić ze względu na ekstremalne okoliczności, w jakich się znaleźli. Twórcom udało się stworzyć postaci, które – nieważne, czy początkowo przypisano im role ofiar, czy katów – trudno polubić. Nie jest to jednak absolutnie żadnym problemem i mimo naszej niechęci do bohaterów, będziemy mieli problem z oderwaniem się choć na chwilę od ekranu. Być może to zasługa relatywnie krótkich odcinków, ale przez cały seans będzie towarzyszyło nam wrażenie, że akcja nie zwalnia ani na sekundę.
Aukcja – czy warto oglądać koreański serial SkyShowtime?
To wrażenie z pewnością potęguje fakt, że cały serial wygląda, jakby nakręcono go na jednym długim ujęciu. Oczywiście, to tylko gra z widzem, momentów, w których twórcy mogli krzyknąć "cięcie!" nie brakuje, ale taki sposób realizacji serialu nadaje "Aukcji" dodatkowej dynamiki, jakby mało było nam wrażeń związanych z samą fabułą. Klaustrofobiczny klimat i poczucie zamknięcia w pułapce bez wyjścia tylko potęgują wrażenia z seansu i pozwalają zapomnieć, że realizm gra tu co najwyżej rolę drugoplanową.
Mimo to twórcy nie zapominają, że nawet tak gęste seriale jak "Aukcja" potrzebują od czasu do czasu chwili na złapanie oddechu. Mogłoby wydawać się, że ostatnie, co będzie pasowało do takiej produkcji, to humorystyczne wstawki, ale tych o dziwo nie brakuje. Twórcy często wykazują się poczuciem humoru – zwykle czarnym, a jakże – zresztą sam serial można także odbierać jako mroczną satyrę na stan dzisiejszego społeczeństwa. Właściwie to cała produkcja zyskuje, jeśli spojrzymy na nią w ten sposób.
Tak więc jeśli zachwycaliście się "Squid Game" lub po prostu lubicie, gdy serial trzyma was za twarz od początku do końca, "Aukcja" jest pozycją obowiązkową. To tylko trzy godziny seansu, ale mam wrażenie, że jest to odpowiednia dawka, gdy mówimy o serialu tak wyniszczającym widza, choć oczywiście dającym mu sporo satysfakcji. Zupełnie niespodziewanie otrzymaliśmy tutaj jeden z lepszych seriali, jakie mogliśmy oglądać do tej pory w tym roku. Wiele wskazuje na to, że finałowy odcinek 1. sezonu nie był pożegnaniem z serialem, podwaliny pod kolejne odcinki zostały położone. Szykujcie się zatem, że to nie koniec tej emocjonalnej i emocjonującej przejażdżki.