"Most zbrodni" próbuje zrozumieć morderstwo nastoletniej dziewczyny – recenzja serialu true crime
Mateusz Piesowicz
10 lipca 2024, 16:18
"Most zbrodni" (Fot. Hulu)
Zabójstwo czternastoletniej Reeny Virk to jedna z tych spraw, które wstrząsają każdym, kto poznaje ich okoliczności. Czy opowiadający o niej "Most zbrodni" wywoła równie mocne reakcje?
Zabójstwo czternastoletniej Reeny Virk to jedna z tych spraw, które wstrząsają każdym, kto poznaje ich okoliczności. Czy opowiadający o niej "Most zbrodni" wywoła równie mocne reakcje?
"Most zbrodni", czyli debiutujący dzisiaj na Disney+ miniserial (dostępne wszystkie osiem odcinków), zabiera nas do Kanady drugiej połowy lat 90., żeby opowiedzieć historię, którą żył wówczas cały kraj. Opierając się w dużej mierze na faktach zaczerpniętych z reportażowej książki Rebeki Godfrey o tym samym tytule, produkcja jest z jednej strony typowym true crime, a z drugiej głębszą analizą, starającą się zajrzeć w głąb umysłów swoich bohaterów. Jak wypadało to połączenie?
Most zbrodni – o czym jest serial dostępny na Disney+?
Swobodnie przeskakująca zarówno po wątkach licznych postaci, jak i chronologii fabuła w centrum akcji umieszcza tragiczne wydarzenia z listopada 1997 roku. Wtedy to Reena Virk (Vritika Gupta, "Launchpad"), czternastoletnia dziewczyna z Victorii w Kolumbii Brytyjskiej, wyszła pewnego wieczora z domu, udając się na imprezę ze znajomymi, żeby już nigdy nie wrócić. Co się stało? To tylko jedna z kwestii, które interesują twórczynię serialu Quinn Shephard ("Wina") i to wcale nie najważniejsza. Podejrzani w sprawie są bowiem od początku oczywiści – to grupa nastoletnich znajomych Reeny, którzy mieli ją widzieć jako ostatni.
Serial nie podąża jednak prostym tropem zbrodni, obok pytania o to, kto zabił, stawiając szereg innych, dotyczących zarówno Reeny i jej rówieśników, jak też zajmujących się sprawą dorosłych. Wśród nich są Rebecca Godfrey (Riley Keough, "Daisy Jones & the Six") – fabularyzowana wersja autorki książki, która wraca w rodzinne strony, żeby opisać losy miejscowych dziewcząt – oraz jej przyjaciółka z dzieciństwa, teraz lokalna policjantka Cam Bentland (Lily Gladstone, "Czas krwawego księżyca"). To właśnie głównie ich oczami śledzimy rozwój akcji, nie skupiając się tylko na zbieraniu tropów i poszukiwaniu zabójcy.
Oprócz nich istotne miejsce w serialu zajmują bowiem przedstawione w formie retrospekcji losy Reeny, jej rodziny i dziewczyn, z którymi się zadawała. Josephine Bell (Chloe Guidry, "Ostatni z wielkich"), wychowująca się w domu dziecka i zafascynowana gangsterską subkulturą przywódczyni nastoletniego "gangu", jej podopieczne Kelly (Izzy G, "B Positive") i Dusty (Aiyana Goodfellow, "Wyjęci spod prawa"), czy również zamieszany w sprawę Warren Glowatski (Javon Walton, "Euforia") to główne obiekty zainteresowania Cam i Rebeki, a także fabuły, która krok po kroku zbliża się do prawdy na temat zdarzeń i uczestników fatalnej nocy.
Most zbrodni to bardzo rozbudowane true crime
Tak duże rozwarstwienie scenariusza ma swoje zalety, pozwalając nam dobrze poznać towarzyszące sprawie okoliczności i poszczególne postaci, ale też stanowi nie lada wyzwanie dla twórców, którzy muszą zapanować nad wszystkimi wątkami i sprawić, by żaden nie odstawał od reszty. Z tym natomiast bywa w przypadku "Mostu zbrodni" różnie, zwłaszcza w odniesieniu do pary pierwszoplanowych bohaterek, których scenariuszowe znaczenie nie ogranicza się bynajmniej do ról przewodniczek po świecie kanadyjskich nastolatków.
Serial nad którym, co warto dodać, prawdziwa Rebecca Godfrey współpracowała z twórcami do swojej śmierci w 2022 roku, czyni bowiem jej ekranową odpowiedniczkę oraz wymyśloną na potrzeby fabuły policjantkę pełnoprawnymi bohaterkami całej historii. Rebecca i Cam nie tylko szukają prawdy, ale mają też wspólną, bolesną przeszłość i skomplikowane relacje ze sobą nawzajem. W już tłocznym serialowym towarzystwie robi się zatem jeszcze ciaśniej i niemal pewnym jest, że ktoś na tym ucierpi. Ostatecznie rykoszetem obrywają praktycznie wszyscy.
Począwszy od Rebeki i Cam, których osobiste historie wydają się doczepione mocno na siłę do tych tyczących się nastoletnich bohaterów, aż po nich samych, na czele z Reeną, którym zabiera się cenny ekranowy czas. Jasne, zatrudniając aktorki takiego kalibru i mające aktualnie tak dobrą passę, jak Riley Keough i Lily Gladstone, naturalnie chce się oprzeć serial na nich. W tym przypadku trzeba sobie jednak zadać pytanie, czy to jest ich opowieść? Odpowiedź nie może być twierdząca, nieważne jak dobrze obie prezentują się na ekranie (a zwłaszcza Gladstone jest świetna) i jak bardzo scenarzyści się postarali, by wątki ich bohaterek korespondowały z pozostałymi motywami.
Most zbrodni wnika głęboko, ale nie dość głęboko
Bo tak, koniec końców zarówno poczucie winy dręczące Rebeccę, jak i wątpliwości oraz wyobcowanie towarzyszące Cam, mają odbicie w postawach młodszych postaci. Ich umieszczenie w takim kontekście w serialu spłyca jednak nastoletnich bohaterów, którzy powinni być tu przecież na pierwszym planie. To źródeł ich frustracji powinniśmy tu szukać, ich zachowania oceniać i ich problemy rozgryzać. Tymczasem "Most zbrodni" spycha młodzież na margines, tłumacząc ich motywacje przez analogie do pierwszoplanowych dorosłych. No to w końcu chcemy opowiadać o nastolatkach, czy jednak nie do końca?
Nie wszystko rzecz jasna da się tu złożyć na barkach dwóch świetnych aktorek, więc i młodsza część obsady ma pewne pole do popisu. Odnosi się jednak wrażenie, że czegoś w ich historiach brakuje i że twórcy ślizgają się po powierzchni, nie wnikając zbyt głęboko w psychikę postaci. O to się natomiast nie tylko prosi, co wręcz na tym w pewnym momencie zaczyna opierać się cała fabuła, która wycisnąwszy etap śledztwa jak cytrynę, koncentruje się na dalszych konsekwencjach sprawy. I tu zaczyna być boleśnie odczuwalna długość serialu, zwłaszcza w ostatnich odcinkach niemiłosiernie rozciągającego bardzo cienki materiał.
A można było tego wszystkiego uniknąć, gdyby wcześniej poświęciło się więcej czasu swoim młodym bohaterom i uczyniono z nich trójwymiarowe postaci. To nie tak, że "Most zbrodni" całkiem ich ignoruje, ale koncentrując się na najbardziej wyrazistych cechach, trudno przedstawić tu kogokolwiek jako wielowymiarową osobowość, do czego serial ewidentnie dąży. Udaje się w dostatecznym stopniu tylko w przypadku Reeny, w czym pomaga też pogłębienie wątku jej rodziców – Suman (Archie Panjabi, "Żona idealna") i Manjita (Ezra Faroque Khan, "Without Sin"). Na resztę zabrakło miejsca, przez co finał tej historii, w teorii najbardziej emocjonalny, wypada kompletnie beznamiętnie.
Most zbrodni – czy warto oglądać nowy serial true crime?
Jedna Reena broniąca się jako pełnowartościowa bohaterka to po prostu za mało, gdy mamy ambicje przedstawienia okrutnej zbrodni w niejednoznaczny sposób. Bo co z tego, że spędzamy trochę czasu z dziewczynami przedstawiającymi się jako "Crip Mafia Cartel" (Gang Mafia Kartel), skoro poza zamiłowaniem do gangsta rapu i niezdrową fascynacją mafiosem Johnem Gottim niewiele się na ich temat dowiadujemy? Oglądając je niemal wyłącznie przez socjopatyczny pryzmat (rzadkie wyjątki dotyczą Dusty), łatwo wyrobić sobie na ich temat zdanie, lecz znacznie trudniej zrozumieć, czemu w ogóle twórcy chcą w nas rozbudzić chęć zrozumienia ich postawy.
Bo ostatecznie "Most zbrodni" do tego właśnie zmierza, meandrując wokół Rebeki, Cam, Reeny i całej reszty z zamiarem wybicia się ponad gatunkowe schematy i wyciśnięcia z kryminalnej historii czegoś więcej niż typowy, nakręcany sensacją dramat. Próba zajrzenia w nastoletnią duszę, podobnie jak rozliczenie zawodzącego swoich najbardziej potrzebujących pomocy i ochrony członków, są jednak zbyt płytkie, żebym mógł z pełnym przekonaniem umieścić serial Hulu na półce wyższej niż konkurencja. Jest to solidna robota, gwarantująca kilka czasem wciągających, czasem szokujących, czasem bolesnych, a czasem nieco dłużących się godzin przed ekranem, ale niewiele więcej.