"Gang Zielonej Rękawiczki" w 2. sezonie nadal krzepi i napada – recenzja powrotu serialu Netfliksa
Kamila Czaja
17 lipca 2024, 09:01
(Fot. Netflix/Karolina Grabowska)
"Gang Zielonej Rękawiczki" wrócił, co ucieszy jego fanów i fanki (w tym mnie). Chociaż obawiam się, że nieprzekonanych 2. sezon, w dużej mierze powielający wady i zalety 1. serii, raczej nie przekona.
"Gang Zielonej Rękawiczki" wrócił, co ucieszy jego fanów i fanki (w tym mnie). Chociaż obawiam się, że nieprzekonanych 2. sezon, w dużej mierze powielający wady i zalety 1. serii, raczej nie przekona.
"Gang Zielonej Rękawiczki" znowu działa – i podstawowy wniosek z udostępnionego właśnie na Netfliksie 2. sezonu (który widziałam przedpremierowo w całości) byłby taki, że jeżeli ktoś odnalazł się w przygodach Zuzy (Magdalena Kuta), Kingi (Małgorzata Potocka) i Alicji (Anna Romantowska) poprzednio, to i teraz powinien. Natomiast osoby zmęczone serialem jesienią 2022 pewnie nie polubią go i tym razem. Myślę jednak, że teraz lepiej wiemy, czego się spodziewać. I warto z góry przyjąć, że "Gang Zielonej Rękawiczki" bierze się z całym dobrodziejstwem inwentarza, z całą nierealistyczną otoczką, bo nowa odsłona opowieści o przyjaciółkach bawiących się w Robin Hooda jeszcze mocniej idzie w stronę pewnej umowności. Gangsterzy gangsterami, ale tu zawsze chodziło bardziej o "Vabank" niż o "Psy".
Ja akurat jestem osobą, która uzasadniając krótko swoją punktową ocenę (7/10) na pewnym portalu, pisała: "Fabularnie, logicznie, realizacyjnie nierówne, ale momentami rewelacyjne, zwłaszcza obsadowo, stylowo, dialogowo i w najbardziej absurdalnych scenach. Więcej!". W związku z tym 2. sezon traktuję jako realizację mojego okrzyku i przyjmuję z satysfakcją, że zalety wciąż są na miejscu. Owszem, wady też, ale zdarzają się seriale, którym wady się chętnie wybacza, bo nadrabiają urokiem. Niezmiennym tu, mimo że przy poprzednim składzie głównych producentek (Daria Drzewiecka, Magdalena Jaworska) za tę serię odpowiadają inne niż wcześniej duety: za reżyserię Bartosz Kruhlik ("Herkules"), Antonio Galdamez (film "Na twoim miejscu"), a za scenariusz Bartosz Kozera (film "Czarna owca") i Hanna Węsierska ("Skazana").
Gang Zielonej Rękawiczki – o czym jest sezon 2?
Fabuła ośmioodcinkowego 2. sezonu "Gangu Zielonej Rękawiczki" jest oczywiście nowa. Po wyrwaniu się z domu opieki i wsadzeniu do więzienia jego bezwzględniej dyrektorki, Marzeny (Beata Bandurska), członkinie gangu spędziły czas zaszyte w Bieszczadach, a teraz postanowiły pojechać każda w swoją stronę i zawiesić działalność. Jednak plan w ostatniej chwili trzeba zmienić, syn Zuzy, Tomek (Rafał Maćkowiak), zadłużył się bowiem u lokalnego mafioza, Krzysztofa Masarza (Krzysztof Tyniec, "Daleko od noszy"). By ocalić wciąż pakującego się w kłopoty syna i nadrobić macierzyńskie zaniedbania, Zuza z przyjaciółkami musi wykonać skok na Galerię Narodową. W czym chętnie pomogą znani nam już seniorzy, zastanawiający się na przykład, czy można mówić "senior", ale konkludujący wątpliwość: "Najwyżej nas scancelują".
Takie ustawienie punktu wyjścia posiada tę zaletę, że serial "wychodzi w miasto", a konkretnie: Nasze Miasto, którego mieszkańcy w dużej mierze stoją po stronie Gangu Zielonej Rękawiczki, a nie policji, która tę ekipę ściga. Z jednej strony mamy więc klub stanowiący przykrywkę do ciągłych przygotowań do wielkiego napadu, z drugiej – niejako misje poboczne, gdy gang w kilku odcinkach reaguje na prośby ludzi skrzywdzonych przez oszustów. Oba te aspekty pozwalają się dobrze bawić, bo interakcje głównych bohaterek zawsze były mocną stroną serialu, a prowadzenie klubu pozwala także seniorom nadal brać w akcji, często przy dźwiękach wielkich hitów puszczanych przez doświadczonego DJ-a (w tej roli Michał Urbaniak).
Równocześnie nie da się ukryć, że wątek główny i poboczny związany z działalnością gangu to już sporo, a jeszcze "trzeba" dopisać Zuzie, Kindze i Alicji wątki prywatne – odpowiednio relację z synem, koniec romansu i potencjał na początek innego. Nie ma miejsca na pogłębianie portretów seniorów, świetni aktorzy bazują więc głównie na tym, co już o postaciach wiemy. Ale jako komediowe wstawki ich sceny są znakomite. Nieco większe wątki dostają tylko naiwna, bogobojna Maria (Mirosława Maludzińska) oraz Krystyna (Elżbieta Gaertner) – to w jej wątku pojawi się w roli Emilii sama Katarzyna Figura. Zresztą tu co chwilę można się zdziwić i chcieć mnożyć "sam/sama", bo nawet w małych rolach są wielkie nazwiska (i warto część z nich zostawić jako niespodziankę).
Gang Zielonej Rękawiczki 2 – warto, choć nie dla napadu
Nie zabrano jednak czasu ekranowego drugiej stronie tego pościgu – znów często towarzyszymy Alfredowi (Mirosław Zbrojewicz) i Gujskiej (Karolina Rzepa). I znów trudno pozbyć się wrażenia, że o ile cały "Gang Zielonej Rękawiczki" jest nieco baśniowy i odrealniony, o tyle ten śledczy duet gra w produkcji w jeszcze innym stylu, który już w 1. sezonie kojarzył nam się z Wesem Andersonem. I sama nie wiem, jak to oceniać. Jeśli zupełnie zawiesić na kołku wszelkie oczekiwania, że "naszomiejska" praca policji będzie się liczyła z realiami, można to ewentualnie "kupić".
Jak wspomniałam, w ogóle sporo z serialu Netfliksa "kupuję", chociaż na pewno dałoby się na tę produkcję spojrzeć krytyczniejszym okiem. Przyznaję, że na przykład to, co, kto, kiedy i jak ukradnie w ramach wielkiego skoku, interesowało mnie chyba najmniej. Nadal nie przekonywały mnie postaci Marzeny i Igora (Andrzej Grabowski) – spełniały swoją rolę w historii, która wymaga czarnych charakterów, ale niewiele poza tym. Nie do końca też udało się zarysować stawki emocjonalne w relacji matki z synem, a nowa relacja Alicji broniła się raczej aktorsko niż pod względem tego, jak została napisana. Rzekomo poważne nieporozumienia w ramach gangu także nie wydawały się poważne.
Ogólnie sporo tu wszystkiego, a że to wszystko toczy się raczej wolno niż głęboko, nie ma szans na serial wybitny. Bardzo spokojne tempo może zresztą wiele osób odstraszyć. Mnie akurat absolutnie nie, ale ja uważam, że jednym z najlepszych polskich seriali jest "Siedlisko", które można kochać za wiele rzeczy, ale raczej nie za wartką akcję.
Tyle że na każde zbyt proste rozwiązanie (ktoś podsłucha oczywiście tylko fragment rozmowy, coś niemal magicznie uda się rozwiązać, pojednania przyjdą za łatwo) przypada tu rewelacyjna scena z samym gangiem, świetna kreacja aktorska na dowolnym planie, mistrzowski cięty dialog czy żart sytuacyjny. To czasem zaskakujący tekst, zwłaszcza w ustach osób starszych, a czasem uroczy detal. Warto zwrócić uwagę na podpis pod pewnym obrazem. Albo na drobniutką scenę w 1. odcinku, kiedy Zuza pomaga Alicji wsiąść do auta, bo to maleńkie arcydzieło farsy.
Zdarzają się pojedyncze "suchary" czy "odgrzewane kotlety" (zresztą kotlet mielony wyrasta tu na ważnego bohatera), ale ogólnie poziom żartów i dialogów bardzo przypadł mi do gustu. Podobnie jak wykorzystanie muzyki, która dobrze dobrana podkreśla absurdalność sytuacji lub wzmacnia wyjątkowy klimat retro. Ale zdecydowanie retro niepozbawionego młodzieńczej energii.
Gang Zielonej Rękawiczki sezon 2 – zalety niwelują wady
Kiedy robi się poważniej, jest mniej oryginalnie, ale i w paru niezabawnych tematach widzę zalety. "Gang Zielonej Rękawiczki" to nadal serial pokazujący, jak ogranicza się emerytów i emerytki, traktując ich jak dzieci lub zbędny balast. Serial potrafi, bardziej lub mniej wprost, utrzeć nosa młodym, dla których bawiący się w klubie seniorzy są "pocieszni" czy "słodcy". Nie oszczędza tych, którzy wykorzystują innych (na przykład wciskając im cudowne suplementy diety czy mamiąc kościelnym autorytetem). A o ile "wielcy gangsterzy" nie robili na mnie wrażenia, to już scena, w której zazdrosny mąż z osiłkami rozwala wszystko, bo może, jakoś mnie poruszyła – nawet w baśni czasem przychodzi bezmyślna przemoc, która potrafi wszystko zniszczyć.
"Bierzesz jedną, a dostajesz całą hydrę" – podsumowuje Igor swój związek z Kingą i nierozłączność "trzygłowej" ekipy. Z kolei przy "Gangu Zielonej Rękawiczki" to, co dobre, trzeba wziąć z tym, co mniej interesujące. Jeżeli chce się obejrzeć zabawny, podnoszący na duchu, idealny na lato serial o pięknej przyjaźni i niegodzącej się na upokorzenia starości, to warto wybaczyć mu pewne fabularne mielizny i emocjonalne uproszczenia.
Rzadko też jest okazja, by zobaczyć takie nagromadzenie zasłużonych polskich aktorów i aktorek na jednym małym ekranie, jak wygłaszają błyskotliwe dialogi i chyba nieźle się przy tym bawią. Na dodatek dzięki wspaniałości kobiet z gangu już chyba całkiem udało mi się przestać kojarzyć Potocką i Romantowską z ich postaciami w "Matkach, żonach i kochankach", irytującymi mnie w przed laty (w przeciwieństwie do dwóch pozostałych). I chociaż sezon kończy się tak, że dalszy ciąg może, ale nie musi nastąpić, to ja zostaję przy moim: "Więcej!".