To mógł być nasz Michael Scott. Gwiazdor "Breaking Bad" wyjaśnia, dlaczego nie zagrał w "The Office"
Jacek Werner
16 lipca 2024, 13:32
"The Office" (Fot. NBC)
Trudno wyobrazić sobie kogokolwiek innego w roli Michaela Scotta, ale Steve Carrell był tylko jednym z aktorów walczących o rolę w "The Office". Jego główny rywal opowiedział właśnie, co przesądziło o castingu.
Trudno wyobrazić sobie kogokolwiek innego w roli Michaela Scotta, ale Steve Carrell był tylko jednym z aktorów walczących o rolę w "The Office". Jego główny rywal opowiedział właśnie, co przesądziło o castingu.
Widzowie już ostrzą sobie zęby na nowy serial ze świata "The Office" – tymczasem do czasów castingu amerykańskiej wersji sitcomu cofnął się Bob Odenkirk. Gwiazdor "Breaking Bad" i "Better Call Saul" przyznał, dlaczego to nie on, a Steve Carell otrzymał ostatecznie rolę Michaela Scotta.
The Office – Bob Odenkirk jako Michael Scott?
Gdy blisko dwie dekady temu Greg Daniels zabierał się za amerykański remake "The Office", o rolę Michaela Scotta ubiegało się mnóstwo cenionych aktorów i komików. Od lat wiemy już, że o rolę menedżera regionalnego oddziału Dunder Mifflin ubiegały się takie sławy, jak Philip Seymour Hoffman, Patton Oswalt, Paul Giamatti czy Adam Scott. Do ostatniej fazy castingu przedostali się jednak tylko dwaj kandydaci: Steve Carell i… Bob Odenkirk. Dlaczego to do Carella powędrował ostatecznie biały kubeczek z napisem "Best Boss" i lewy certyfikat za zakup zegarka Seiko? Odenkirk był niedawno gościem podcastu "Office Ladies" i wytłumaczył, czemu nie zagrał w "The Office".
— W dziwny sposób jestem bardzo poważną osobą jak na kogoś, kto pracuje w komedii. Jestem dziwnie poważny i (…) jest to jeden z powodów, dla których Steve Carell jest lepszym… wiecie, dla których to on ostatecznie dostał rolę [Scotta] – wyznał Odenkirk (za The Hollywood Reporter).
Aktor z "Better Call Saul" i "The Bear" dodał, że z Carellem "starł się" jeszcze parokrotnie – rola Michaela Scotta nie była najwyraźniej jedyną, którą stracił na rzecz komika.
— Były inne role, o które się ubiegałem, a które dostał Steve. To dlatego, że on jest ode mnie lepszy w byciu po prostu naprawdę zabawnym. Myślę, że ja wnoszę ze sobą trochę zbyt dużo autentycznej powagi, która po prostu tam jest. I nie mogę nic na to poradzić, poza graniem ról, które wymagają takiej cechy. Nie da się mi uwierzyć w lżejszej roli. Po prostu szukasz mroku, a to przydaje się w dramatach. To atut, nie? Ale w komedii to nie jest atutem.
Widzowie mogą być ostatecznie tylko wdzięczni Danielsowi i reszcie ekipy "The Office", że nie zatrudnili Odenkirka do roli Scotta – i to nie tylko dlatego przez wzgląd na późniejszą kreację Carella. Gdyby to Odenkirka obsadzono w sitcomie, najpewniej nie zobaczylibyśmy go w roli Saula Goodmana w obu serialach rozgrywających się w świecie "Breaking Bad".
Warto przypomnieć też, że Odenkirk otrzymał okazję, by w charakterze epizodycznym pojawić się w świecie "The Office". W finałowym, 9. sezonie sitcomu aktor zagrał Marka Franksa, managera w spółce nieruchomościowej w Filadelfii. Jego kreacja przypomniała widzom o najbardziej niedojrzałej fazie Michaela Scotta, ale i podkreśliła, jak wiele własnego uroku wniósł do roli nieznośnego szefa sam Carell.