"Continuum" (2×01): Wszystko gra
Andrzej Mandel
23 kwietnia 2013, 16:34
Ten serial był w zeszłym roku miłą niespodzianką. Teraz przyjemnie potwierdził, że trzyma poziom. "Continuum" wróciło i trzyma w napięciu.
Ten serial był w zeszłym roku miłą niespodzianką. Teraz przyjemnie potwierdził, że trzyma poziom. "Continuum" wróciło i trzyma w napięciu.
Poprzeczkę dla "Continuum" ustawiłem w tym roku wysoko. Serial był jedną z większych niespodzianek zeszłego roku, więc nie powinno dziwić, że moje wymagania wzrosły. Nie zawiodłem się, choć było kilka momentów, w których coś mi nie pasowało.
Zdecydowanym plusem jest to, że główna bohaterka stała się zdecydowanie ostrzejsza niż w poprzednim sezonie. To, przez co przeszła, znacząco na nią wpłynęło – stała się bardziej zdecydowana i bardziej bezwzględna niż poprzednio. Kiera (Rachel Nichols) nie ma już żadnych wątpliwości i potrafi wykorzystywać ludzi, szczególnie tych, którzy ją lubią.
Wiarygodność psychologiczna głównej bohaterki to tylko jedna z zalet. Simon Barry dość zręcznie wplata wątki, które będą się zapewne przewijać przez 2. sezon "Continuum" – nadgorliwego (acz myślącego) agenta chodzącego krok w krok za Kierą, rosnących problemów wewnątrz Liber8 czy wciąż rozkosznej naiwności Carlosa (Victor Webster), partnera Kiery z teraźniejszej policji.
Interesująco rozwija się też postać Aleca (Erik Knudsen), który po wydarzeniach z końcówki 1. sezonu próbuje ułożyć sobie życie i jakoś przetrawić fakt, że to on sam (z przyszłości) wysłał Kierę do naszych czasów. O tym czemu wysłał wciąż wiemy niewiele, ale możemy mieć pewność, że stopniowo będziemy się dowiadywać.
Niektóre wątki rażą naiwnością, ale być może zmieni się to wraz z ich rozwojem. W poprzednim sezonie jednak nie miałem takich odczuć i trochę się obawiam momentu, w którym społeczno-polityczna wizja tego, jak teraźniejszość przełoży się na przyszłość, znów pojawi się w zasięgu widza. Uproszczenia są tu zdecydowanie nie na miejscu, ale z drugiej strony rozumiem, że ciężko to przedstawić subtelniej.
Powrót "Continuum" jest jednak zdecydowanie udany. Wszystko ładnie się zazębia, nawet gdy są drobne zgrzyty, to jednak całość posuwa się do przodu i wszystko gra. Mocną stroną powrotu były zwłaszcza dialogi, które kilka razy dostarczyły okazji do szczerego śmiechu.
Nie mogę się doczekać dalszego ciągu.