Kity tygodnia: "HIMYM", "The Following", "Kości"
Redakcja
5 maja 2013, 19:28
"How I Met Your Mother" (8×22 – "The Bro Mitzvah")
Nikodem Pankowiak: Wieczór kawalerski Barneya Stinsona powinien być dokładnie taki, jak całe jego kawalerskie życie – legendarny. Niestety, ale wszystko było tu przewidywalne do bólu, a co najważniejsze mało zabawne. Nie pomogły nawet gościnne występy, a było ich całkiem sporo i teoretycznie mogły wnieść wiele do odcinka. Źle patrzyło się na Teda i Marshalla z ich głupkowatymi minami, a już szczególnie w scenie z uciętą ręką, gdzie obu panów miałem ochotę zwyczajnie zastrzelić.
Moim zdaniem w "The Bro Mitzwah" nie zadziałało absolutnie nic. Ktoś może powiedzieć, że zostaliśmy na koniec zaskoczeni i w ogóle… Nieprawda, zaskoczenia nie było wcale, ostatni raz widzieliśmy je wtedy, gdy Barney oświadczał się Robin. Od tego czasu minęło zaledwie 10 odcinków, a czuję się jakby było to całe wieki temu.
Paweł Rybicki: Znęcanie się nad "HIMYM" to już nawet nie kopanie leżącego, a szturchanie trupa. Trudno jednak pomijać milczeniem wyczyny twórców tego, niegdyś całkiem zabawnego, a nadal bardzo popularnego serialu. Najnowszemu odcinkowi można zarzucić wiele, ale najbardziej zirytował mnie fakt wciągnięcia Lily do wieczoru kawalerskiego Barneya. Była dziewczyna striptizerka – to by jeszcze uszło, w końcu ma profesją, jaką ma (inna sprawa, że potencjał tego wątku został zupełnie zmarnowany). Obecność Lily była zresztą niepotrzebna nawet biorąc pod uwagę, że wieczór kawalerski był tylko jednym wielkim przekrętem.
Inna sprawa, że grupa przyjaciół z serialu staje się patologicznie dziecinna. Naprawdę, nie mogli Barneyowi dać się spokojnie pobawić? Nawet taki "zwykły" wieczór kawalerski byłby dobrym tematem na odcinek – oczywiście, gdyby twórcy "HIMYM" mieli choć trochę talentu.
"Kości" (8×24 – "The Secret in the Siege")
Andrzej Mandel: Ten serial był bardzo dobry. Był. Finał 8. sezonu, kolejny raz dowiódł, że pewnych seriali ciągnąć się nie powinno. A jeżeli już się to robi, to przynajmniej powinno się tworzyć ciekawe postacie czarnych charakterów.
Kolejną denerwującą rzeczą jest pogłębiająca się przemiana Bones w ciapcię bez charakteru i właściwości. Mocną stroną "Kości" było właśnie to, że jest to skrajnie wręcz racjonalna osoba, która stara nie kierować się emocjami. Jej przemiana w osobę bardziej emocjonalną kompletnie do mnie nie przemawia.
Historia opowiedziana w "The Secret in the Siege" jest dla mnie nieprawdopodobna. Inteligentni ponoć bohaterowie dają się prowadzić nudnemu złoczyńcy od jednego fałszywego tropu do drugiego, a rozwiązanie sprawy było trochę deus ex machina.
I jeszcze ten "szantaż" Pelanta wobec Bootha. Serio? Kit. I nie wracać więcej.
"The Following" (1×15 – "The Final Chapter")
Andrzej Mandel: Kit dla finału sezonu "The Following" jest trochę jak kopanie leżącego. Trudno się jednak oprzeć pokusie, bo "The Final Chapter" udowodnił, że ten serial jest, po prostu, słaby. Finał nie potrafił niczym zaskoczyć, cliffhanger mający sprawić, że będziemy z niecierpliwością czekać na 2. sezon, tylko znużył, a emocje wzbudził co najwyżej fakt, że "The Following" będzie miał, niestety, kontynuację.
Muszę przyznać, że dzisiejszy kit dla "The Following" jest trochę takim zbiorczym kitem dla całego serialu. Niemniej kitowatych scen było w "The Final Chapter" pełno – od robienia idiotów z agentów FBI (serio, chłopcy i dziewczęta nie potrafią się domyślić, że skoro wpadli w pułapkę kilkanaście razy, to łatwe odnalezienie auta jest kolejną pułapką), po żenującą finałową rozmowę głównych antagonistów.