Gwiazdor "Rodu smoka" ma problem z tym, jak traktuje się dziś publikę. "Wszystko jest ogłupiane"
Karol Urbański
3 września 2024, 11:11
"Ród smoka" (Fot. HBO)
Na pewno kojarzycie tzw. "trigger warnings" – ostrzeżenia przed filmami i serialami odnośnie treści, które mogą wywołać negatywną reakcję u widzów. Matt Smith, czyli ekranowy Daemon z "Rodu smoka" przyznał, że nie jest fanem tej formy.
Na pewno kojarzycie tzw. "trigger warnings" – ostrzeżenia przed filmami i serialami odnośnie treści, które mogą wywołać negatywną reakcję u widzów. Matt Smith, czyli ekranowy Daemon z "Rodu smoka" przyznał, że nie jest fanem tej formy.
Matt Smith ("Ród smoka") skrytykował zjawisko "trigger warnings". Zdaniem aktora ostrzeżenia pojawiające się przed seansem o potencjalnie traumatycznej treści dla widzów są niepotrzebne i odbierają tytułom element zaskoczenia.
Matt Smith krytykuje ostrzeżenia w filmach
Smith, który promuje obecnie brytyjski folk horror "Starve Acre", udzielił wywiadu "The Times". To właśnie na łamach gazety gwiazdor "Rodu smoka" pokusił się o krytykę zjawiska "trigger warnings", które ostatnimi czasy na dobre weszło do popkultury (oprócz filmów i seriali ostrzeżenia pojawiają się także m.in. na początku artykułu, książki czy wpisu w social media.
— Szkoda, że zbytnio kontroluje się historie i istnieje obawa przed ich ujawnieniem ze względu na panujący klimat. Nie jestem pewien, czy popieram stosowanie ostrzeżeń. W porządku jest czuć się niekomfortowo lub być sprowokowanym, patrząc na obraz lub oglądając sztukę, ale martwię się, że wszystko jest tłumione i ogłupiane. Mówimy widzom, że będą się bać, zanim coś obejrzą – przyznał aktor.
W tym samym wywiadzie Smith wspomniał, że sam, będąc dzieckiem, oglądał filmy dla dorosłych takie jak "Nagi instynkt", "W sieci" czy "Piątek trzynastego", który miał go wówczas "kompletnie zniszczyć". Jak przypomina serwis Deadline, jakiś czas temu Smith pokusił się o podobny komentarz, odnosząc się do "Doktora Who", którego sam był gwiazdorem. Oto co wówczas powiedział aktor:
— Zawsze uważałem, że to jedna z największych zalet "Doktora Who". To straszenie dzieci w kontrolowany sposób. Ale to wciąż straszenie. Wyobraźcie sobie, że mówicie dzieciom oglądającym "Doktora Who": "Tak w ogóle, to może to was przestraszyć". Nie, nie podoba mi się to.
Warto dodać, że Smith nie jest odosobniony w krytyce "trigger warnings". Wcześniej w mediach pojawiły się negatywne komentarze na temat tego zjawiska od takich aktorów jak Ralph Fiennes, Cate Blanchett czy Judi Dench.