Hity tygodnia: "HIMYM", "The Fall", "Supernatural", "Veep", "Elementary"
Redakcja
19 maja 2013, 20:13
"How I Met Your Mother" (8×24 – "Something New")
Paweł Rybicki: Finałowy odcinek przypomniał mi, że "HIMYM" było kiedyś naprawdę dobrym serialem – może niezbyt śmiesznym (bo w "HIMYM" nigdy nie roiło się od gagów), ale mówiącym coś o ludziach, ich emocjach i zachowaniach. Zakończony właśnie sezon był głównie parodią samego siebie, dlatego tym bardziej finałowy odcinek wygląda przy tym jak hit. Głównie ze względu na Teda – mogliśmy się przekonać, że jest on naprawdę smutnym i zagubionym człowiekiem, czekającym na swoją prawdziwą miłość. Bardzo realnie wypadli też Barney i Robin, coraz bardziej panicznie szukający prawdy o swoim związku. Pojawiły się przypuszczenia, że do ich ślubu może w ogóle nie dojść, i wydaje mi się to coraz bardziej prawdopodobne.
Marta Wawrzyn: A ja się cieszę, że wreszcie pokazali nam tę Matkę i że okazała się taką śliczną dziewczyną z fantastycznymi, wielkimi oczami. Cieszę się, że znów udało im się zainteresować mnie tym, co będzie dalej. Jeszcze bardziej cieszę się z tego, że nie tylko chcę wiedzieć, co będzie dalej, ale że chcę wiedzieć już, teraz, natychmiast. Dawno pożegnanie z "HIMYM" przed wakacjami nie było tak udane i za to brawa dla scenarzystów. Oby ostatni sezon też dał radę.
"The Fall" (1×01)
Marta Wawrzyn: Klimatyczny brytyjski kryminał, w którym wszystko wlecze się w cudownie wolnym tempie, perfekcyjne zdjęcia pogłębiają hipnotyzujące wrażenie, a Gillian Anderson znów jest chłodną, elegancką i przenikliwą śledczą. Ona i znany z "Once Upon a Time" Jamie Dornan tworzą świetne kreacje, w zasadzie od pierwszych scen nie jestem w stanie od nich oderwać oczu. Podglądając ich z nieskrywaną przyjemnością, pomyślałam, że w sumie wszystko w "The Fall" jest podglądaniem: morderca podgląda swoje ofiary, my podglądamy jego i graną przez Gillian Stellę Gibson w sytuacjach, w których nie chcieliby być podglądani, pani detektyw podgląda pracę innych, ją podglądają dziennikarze.
Na ocenę warstwy fabularnej jest jeszcze za wcześnie, ale podoba mi się ten element gry i nacisk na zmysł wzroku. Podoba mi się też para głównych aktorów i pełen spokoju profesjonalizm, z jakim ich postacie robią to, co do nich należy. Podoba mi się wreszcie zmiana otoczenia – Belfast prezentuje się świeżo, a akcent tamtejszych mieszkańców brzmi dla mnie niemalże egzotycznie. Będę więc dalej uprawiać moje podglądactwo.
"Supernatural" (8×23 – "Sacrifice")
Bartosz Wieremiej: "Supernatural" zakończyło 8. sezon w bardzo dobrym stylu. "Sacrifice" to jeden zaskakujący zwrot akcji, udane występy gościnne, świetny Mark Sheppard oraz spektakularne zakończenie, o którym zresztą pisałem w ostatnim "Z nosem przy ekranie". Do tego nie obyło się bez kilku świetnych drobnostek, jak naprawdę udane dialogi między braćmi czy kompletnie rozbrajająca barowa scena z kupidynem(ką?) w roli głównej.
Słowem, zachwycający finał i tylko szkoda, że prawdopodobnie będziemy musieli pożegnać się z Alainą Huffman, bo Humpty Dum… znaczy Abaddon, właśnie ruszył na poszukiwania nowego meat suit.
"Veep" (2×05 – "Helsinki")
Michał Kolanko: Selina odwiedza Finlandię w jedynym z najdziwniejszych, ale i najbardziej zabawnych odcinków "Veepa" od startu serialu. Podróż wiceprezydent po Europie jest trudna i jednocześnie pełna absurdalnych wydarzeń, włącznie z obmacywaniem Seliny w wykonaniu męża premier Finlandii. "To był seksualny 11 września" – tak określił całe wydarzenie Gary. Wyjście poza zatęchłe korytarze Waszyngtonu wychodzi temu serialowi na dobre.
"Elementary" (1×23-24 – "The Woman" i "Heroine")
Bartosz Wieremiej: Dwa odcinki, które z dużym prawdopodobieństwem wkurzyły wiele osób, w tym zapewne wszystkich Conan Doyle'owskich purystów. Ich strata. W "The Woman" i "Heroine" tożsamość Moriarty'ego przestała być tajemnicą, a scenarzyści w kilku miejscach dość skutecznie zwiedli fanów. Na dodatek obyło się bez cliffhangera, Watson (Lucy Liu) dorobiła się nazwanej na swoją cześć pszczoły, a mnie wciąż zachwyca sposób, w jaki rozwijane są relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Podsumowując: świetne zakończenie w gruncie rzeczy bardzo udanego (pomimo potknięć w pierwszych tygodniach) debiutanckiego sezonu.
"Continuum" (2×04 – "Second Skin")
Andrzej Mandel: Im więcej wiemy o Kierze, Liber8 i świecie "Continuum", tym wiemy mniej i bardzo mnie to cieszy. "Second Skin" był odcinkiem świetnym, raz ze względu na wątek tego, jak zachowywałby się ciapowaty fan SF w sytuacji, w której dostałby kombinezon z supermocami, a dwa z uwagi na dobre sceny.
Bardzo podobała mi się scena strzelaniny w pralni ilustrująca prześlicznie przysłowie, że gdzie dwóch (a w zasadzie dwoje – Sonya i Travis) się bije, tam trzeci korzysta. Dobrze wpasował się wątek partnerki Kiery, która trafiła w naszą epokę prawie 30 lat przed nią. Opowiedziana w dużym skrócie historia dostosowania się do innych czasów i innych realiów była wzruszająca i równolegle dobrze napędzała akcję odcinka.
No i ten agent Gardiner!
"NCIS" (10×24 – "Damned If You Do")
Bartosz Wieremiej: Bardzo nietypowy finał. Zamiast wartkiej akcji i spektakularnego pościgu za groźnym przeciwnikiem – zwyczajne mierzenie się z konsekwencjami działań. Odrobina wspomnień, bo kto by pomyślał, że usłyszymy jeszcze o np. Michelle Lee, oraz bardzo ważna rozmowa Tony'ego (Michael Weatherly) i Zivy (Cote de Pablo). Co więcej, nie tylko wyjaśniono, co Gibbs (Mark Harmon) budował przez cały sezon, ale i ponownie umożliwiono widzom małą wędrówkę po jego umyśle. A na koniec jeszcze ten piorunujący cliffhanger – już nie mogę się doczekać nowego sezon.