"Dexter" (8×05-06): Z rodziną najlepiej na zdjęciu
Marcela Szych
8 sierpnia 2013, 18:09
Kolejne recenzje bieżących odcinków "Dextera" piszemy z lekkim opóźnieniem. Przyczyna jest prosta: te epizody niemiłosiernie nudzą i niewiele dobrego można o nich powiedzieć. Spoilery.
Kolejne recenzje bieżących odcinków "Dextera" piszemy z lekkim opóźnieniem. Przyczyna jest prosta: te epizody niemiłosiernie nudzą i niewiele dobrego można o nich powiedzieć. Spoilery.
Tak, bywały już sezony, gdy oglądanie poczynań Dexa nie przykuwało do fotela, serial bywał w naprawdę kiepskiej formie. Mimo to w finałowym sezonie spodziewałam się bomb, spuszczanych jedna po drugiej, w każdym odcinku – i co odcinek większych. Byłam pewna (i podejrzewam, że sporo widzów podzielało takie przekonanie), że różne wątki powoli zostaną domknięte, a główny bohater będzie się miotał jak zaszczute w klatce zwierzę. Tymczasem "Dexter" rozczarowuje, pojawiają się zupełnie nowe tematy, dla których nie potrafię znaleźć uzasadnienia.
Dla przykładu, nie rozumiem wątku córki Masuki. Dlaczego gdy cenna jest każda minuta odcinka, skupiamy się właśnie na tym laborancie? Może chodzi o to, że jako jedyny pracownik Wydziału Zabójstw w Miami nie miał dotąd osobistego wątku? A może to podkreślenie, jak ważne w tym ostatnim sezonie są więzy rodzinne?
Bo Dexter ma w końcu swoją upragnioną rodzinę. Vogel zastępuje mu matkę, chociaż wszystkich dookoła obserwuje jak przez szybę osobliwego akwarium. Debra, po perturbacjach, znów jest po stronie brata. Początkowo zirytowało mnie wplecenie w fabułę niedoszłego bratobójstwa, jednak teraz rozumiem, że szok z całą sytuacją związany był konieczny dla katharsis, samooczyszczenia Debry. I całe szczęście, że się powiodło, nie mogłabym dłużej patrzeć na rozmemłaną cierpiętnicę, jaką była Deb w ostatnich odcinkach. Teraz, wraz ze śmiercią Yatesa, Deb przeszła na ciemną stronę mocy i jeszcze lepiej rozumie Dextera. Czy w związku z tym wróci wątek miłosny między tych dwojgiem? Dexter jakoś czulej patrzy na siostrę, a nieudane randki z sąsiadką powinny dać mu do myślenia na temat tego, z kim ewentualnie mógłby się zbliżyć.
No właśnie, bliskość, wiadomo, jest superważna dla naszego Dexa. Ale czy musi w związku z tym "usynawiać" bogatego chłystka i brać go na kuriozalny staż? Zęby bolą, gdy pomyślę, ile już razy Dexter popełnił ten sam błąd – darował życie komuś, kto wydawał się być podobny do niego samego. W ogóle nie pojmuję, dlaczego daje się tak sterować Vogel, która wyraźnie przedkłada poznawczą ciekawość nad jakiekolwiek wartości.
Wiele jest niedomówień, niedociągnięć i absurdów. Widzę jednak światełko w tunelu, zapowiedź przyspieszenia tempa. Oto powraca Hannah. Jej wizyta, jak i odnaleziony przez Harrisona niepozorny piesek to dla mnie zwiastuny długo wyczekiwanej pętli. Może wszystkie błędy Dexa teraz wreszcie zaczną się na nim mścić. A jest tych błędów sporo, jest też Quinn i wszystko, co wie, nowa pani sierżant, Hannah, Lumen i wszystkie ślady, których kiedyś Dex nie zatarł jak należy. Wiele musi się wyjaśnić, a niewiele pozostało czasu. Jesteśmy na półmetku, niech pętla się zaciska…