15 najbardziej znienawidzonych bohaterek seriali
Redakcja
4 września 2013, 19:23
UWAGA NA SPOILERY – zawierają je notki na temat wszystkich postaci.
Lori Grimes (Sarah Wayne Callies) – "The Walking Dead"
Nikodem Pankowiak: Ktoś z Was lubi Lori? Nikt? Tak myślałem. Za co można ją nienawidzić? Właściwie za wszystko. Jedyne, co jej postać wnosiła do serialu, to zbyt duża dawka histerii. Większość podejmowanych przez nią decyzji była irracjonalna, na dodatek wprowadziła zamęt między Rickiem i Shane'em. Gdy zarówno mąż, jak i syn, odwrócili się od niej plecami, nie współczułem jej ani trochę, wręcz przeciwnie, twierdziłem, że zasłużyła na wszystko, co ją spotkało.
Poza tym Sarah Wayne Callies już w czasach "Prison Break" dała się poznać jako niezbyt utalentowana aktorka, co dodatkowo nie przysporzyło Lori sympatii. Z czasem nienawiść widzów przeniosła się na Andreę. Cóż, trzeba przyznać, że do czasu pojawienia się Michonne "The Walking Dead" raczej nie miało szczęścia do żeńskich postaci.
Skyler White (Anna Gunn) – "Breaking Bad"
Marta Wawrzyn: Skyler White i, dla mnie nie do końca zrozumiała, nienawiść fanów do niej, to główne powody, dla których ten ranking w ogóle powstał. Anna Gunn ostatnio pisała nawet o tej nienawiści w "New York Timesie". Za co ludzie tak nie znoszą żony Waltera White'a? Za to, że jest niezdecydowana, rozemocjonowana, ciągle histeryzuje, podejmuje sprzeczne decyzje, a przy tym jest hipokrytką, która kryje męża.
Jak już wspomniałam, nie do końca tę nienawiść – a jest jej w sieci naprawdę dużo – rozumiem, w końcu co byście zrobili, gdyby się okazało, że osoba, z którą przeżyliście wiele lat pod jednym dachem, jest potworem? Moim zdaniem postać Skyler napisana jest genialnie i jeszcze lepiej zagrana.
Ale muszę przyznać, że po tym, co zobaczyłam w tegorocznych odcinkach, już nie jestem skłonna z nią sympatyzować ani odczuwać współczucie z jej powodu. Nie cieszy mnie to, że jasno opowiedziała się po stronie męża i momentami przebija go wyrachowaniem. Ale nadal nie nienawidzę jej ani nie mam wrażenia, że jest denerwująca. Po prostu przestało mi być jej szkoda. A Wy co sądzicie o Skyler?
Janice Goralnik (Maggie Wheeler) – "Przyjaciele"
Marta Wawrzyn: O. Mój. Boże! Jeśli jakaś postać serialowa naprawdę mnie wkurzała, to właśnie była to Janice, długoletnia dziewczyna Chandlera, z którą ciągle schodził się i rozstawał. Rozumiem, że ona miała taka być i że to, co wyprawiała, z głośnym "Oh. My. God!" i okropnym śmiechem na czele, było momentami zabawne, ale naprawdę doprowadzało mnie to do szewskiej pasji. Najgorsze, że kiedy oglądałam "Przyjaciół" po raz pierwszy w TV, przewijanie scen z nią nie wchodziło w grę.
Nie mogłam pojąć, co Chandler widzi w takiej kobiecie, i w zasadzie do dziś nie zaakceptowałam obecności Janice w "Przyjaciołach".
Sansa Stark (Sophie Turner) – "Gra o tron"
Marta Wawrzyn: Sansa swoją bezbrzeżną naiwnością i tchórzostwem wkurzała już czytelników książki. Fani serialu, mam wrażenie, nie znoszą jej jeszcze bardziej, bo i jak niby ją znosić, kiedy tak pokornie znosi wszystko, co jej los przyniesie, zakochuje się w potworach, kompletnie nie pojmuje, o co chodzi w tej całej polityce, i w ogóle zachowuje się tak, że człowiek ma ochotę ją udusić. Choćby po to by skrócić jej męki.
Carrie Mathison (Claire Danes) – "Homeland"
Marta Wawrzyn: "Rozhisteryzowana" – to słowo pojawia się najczęściej w zestawieniu z Carrie Mathison. I nieważne, że ta postać jest dokładnie taka, jak ma być, i że Claire Danes gra ją koncertowo. Widzowie bardzo często piszą w internecie, jak bardzo mają dość jej min, przewracania oczami i wiecznie zapłakanej twarzy.
Przyznam, że i ja – choć bardzo lubię nietypowe postacie kobiece – czasami nie mogę już patrzeć na Danes w "Homeland", zwłaszcza że od pewnego czasu widać, iż ciągle stosuje te same chwyty aktorskie. A Carrie, choć na swój sposób genialna, bywa irytująca. Ale bardziej ją jednak lubię, niż mnie wkurza.
Elena Gilbert (Nina Dobrev) – "Pamiętniki wampirów"
Marta Wawrzyn: To nudne, wiecznie pokrzywdzone dziewczę, od czterech sezonów nie potrafiące podjąć ostatecznej decyzji, którego z braci wampirów woli, łatwiej pewnie dałoby się znieść, gdyby nie było główną bohaterką serialu. Niestety, to właśnie Eleny jest na ekranie najwięcej i niemal w każdej scenie irytuje widzów. Wydawało się, że przemiana w wampira i poznanie tego mrocznego świata od innej strony trochę ją zmieni. I faktycznie zmieniło – na jeszcze gorsze.
Nie jest to w żadnym razie wina Niny Dobrev, która jest przecież świetna jako Katherine. Elena to po prostu słaba postać – zbyt banalna i nudna, by chciało się jej kibicować.
Rita Morgan (Julie Benz) – "Dexter"
Nikodem Pankowiak: No dobra, może Rita nie nadaje się do tego, by szczerze jej nienawidzić, trudno jednak polubić postać tak naiwną. Nieraz nachodziły mnie myśli, że najlepiej byłoby, gdyby została zamordowana. Przez Dextera. Poza tym, jej rola zwykle ograniczała się do przeszkadzania Dexterowi w wykonywaniu jego hobby.
Rita to typowa gospodyni domowa z problemami z przeszłości, całkiem atrakcyjna jak na swój wiek, która nigdy nie otrzymała sensownego wątku. Jej postać zmieniała się na przestrzeni serialu. Rita z nieśmiałej, skrytej osoby przemieniła się w taką, która potrafi stąpnąć nogą i powiedzieć, czego chce. Co z tego, skoro widzów i tak denerwowała jej naiwność i niewiedza. Siedząc przed ekranem, nieraz miało się ochotę krzyknąć, aby wybudzić ją ze snu, w którym Dexter był nie potworem, a księciem z bajki.
Megan Draper (Jessica Pare) – "Mad Men"
Marta Wawrzyn: Na Serialowej uważamy 5. sezon "Mad Men" za genialny, ale w USA serial zebrał sporo hejtu po powrocie w zeszłym roku. Jednym z powodów była Megan, postać faktycznie średnio ciekawa (choć śliczna i bardzo dobrze zagrana przez Jessicę Pare), która miała obrazować nowe, młodsze pokolenie, przychodzące po to, by zmieść z powierzchni ziemi ludzi takich jak Don i Roger, z ich wszystkimi niedobrymi nawykami i przywarami. Ponieważ "Mad Men" zrobił się w dużej mierze serialem o Megan, wielu krytyków kręciło nosami (posłuchajcie, jakim tonem i z jak skrzywioną miną wypowiada się o niej Michael Ausiello).
Mnie bardziej niż obecność Megan na ekranie przeszkadza pisarska niemoc, która dopadła scenarzystów w 6. sezonie. O ile "piątka" była moim zdaniem cudowna – mroczna, świeża i pełna zaskakujących zagrań, "szóstka" to "Mad Men" w najsłabszej odsłonie. Z Megan czy bez – chcę lepszego "Mad Men" w przyszłym roku.
Jenny Schecter (Mia Kirshner) – "The L Word"
Marta Rosenblatt: Powiedzieć o Jenny, że była nielubiana to tak jakby nie powiedzieć nic. To zdecydowanie jedna z najbardziej znienawidzonych postaci w historii amerykańskiej telewizji. Fani serialu zapewne dobrze pamiętają, jak sieć zalały gadżety z uroczym "I Killed Jenny Schecter".
Czym zawiniła Jenny? Najkrócej rzec ujmując – swoją zwichrowaną osobowością. Irytujący sposób bycia, infantylność, niestabilność psychiczna, egocentryzm to tylko niektóre z długiej listy przywar JS. Apogeum niechęci nastąpiło w 6. sezonie, kiedy to ulubienica widzów, Shane, związała się z panną Schecter. Antypatia do postaci wyszła niestety poza telewizyjną rzeczywistość, Mia Kirshner nieraz wspominała o niezbyt przyjaznych zachowaniach fanów w stosunku do niej.
Kim Bauer (Elisha Cuthbert) – "24 godziny"
Marta Wawrzyn: Córka Jacka Bauera to jeden z powodów, dla których nigdy nie obejrzałam do końca "24 godzin". Perypetie, w jakie wpadała, były po prostu idiotyczne, a jej głupota – bezbrzeżna. Przypomnijcie sobie tylko nieszczęsną pułapkę na pumy… Kompletnie nie rozumiałam, czemu wspaniały, potrafiący uratować świat w jedną dobę Jack Bauer musi mieć taką córkę, przypuszczałam nawet, iż kiedyś okaże się, że to nie jego dziecko.
Moja niechęć do tego dziewczęcia była tak silna, że przeniosła się na aktorkę (zwykle staram się rozróżniać bohaterów od aktorów). Elisha Cuthbert bardzo długo musiała mnie przekonywać, że potrafi grać. A kiedy już poczułam się przekonana i chciałam ją oglądać i oglądać, skasowali "Happy Endings". Pech i tyle.
Maggie Jordan (Alison Pill) – "The Newsroom"
Michał Kolanko: Trudno znaleźć w "Newsroomie" bardziej irytującą postać niż Maggie. Zagubiona, niekompetentna, a jednocześnie egocentryczna i zapatrzona w siebie – Maggie to dowód na to, że Aaron Sorkin dba tylko o moralizatorstwo w swoich serialach, a nie o to, by "zaludniały" je interesujące postaci. Zabójcza kombinacja antypatycznych cech w tej dziewczynie połączyła się jeszcze z idiotycznym i nudnym trójkątem miłosnym, w który została wplątana.
Nawet przemiana Maggie, którą próbuje pokazać Sorkin w 2. sezonie, nie pomaga. Ta postać jest wymieniana na pierwszym miejscu wśród powodów, dla których ludzie nienawidzą "Newsroomu".
Kate Austen (Evangeline Lilly) – "Lost"
Nikodem Pankowiak: Z "Lost" problem był taki, że bohaterów drugoplanowych wszyscy lubili bardziej niż większość tych z pierwszego planu. Mało kto przepadał za doktorkiem Jackiem, niespecjalną sympatią fanów cieszyła się także klejąca się raz do niego, raz do Sawyera Kate. Kobieta z przeszłością, ale bądźmy szczerzy, jej flashbacki nigdy nie były szczególnie interesujące. Fani serialu dość szybko zaczęli na nią narzekać, z czasem wręcz nienawidzić. Głównie z powodu jej niezdecydowania, przez które wątek miłosnego trójkąta Jack – Kate – Sawyer ciągnął się wręcz w nieskończoność.
Początkowo jej wątek wydawał się naprawdę intrygujący – problemy z prawem, cała masa niewiadomych. Z czasem, gdy mgła tajemnicy już opadła, postać Kate nie miała wiele więcej do zaoferowania. Poza ciągłymi problemami miłosnymi, od których widzowi zaczynało się robić niedobrze.
Charlie Matheson (Tracy Spiridakos) – "Revolution"
Marta Wawrzyn: Twórcy "Revolution" to spece od źle napisanych bohaterów, zwłaszcza wkurzających dzieciaków, którym widzowie życzą co odcinek śmierci. Niestety, Charlie chyba nieprędko wybierze się na tamten świat – prędzej NBC skasuje serial, który bez "The Voice" może mieć problemy z przetrwaniem.
Panna Matheson to postać irytująca swoim zachowaniem, postać nie najlepiej napisana, ale też fatalnie zagrana. Drewniana Tracy Spiridakos jest dla mnie jednym z największych aktorskich rozczarowań poprzedniego sezonu. Zdziwię się, jeśli kiedykolwiek zrobi większą karierę.
Margaret Schroeder (Kelly Macdonald) – "Boardwalk Empire"
Marta Wawrzyn: Na początku bardzo lubiłam Margaret – owszem, była cyniczna i wyrachowana, ale też pamiętałam, jak wiele przeszła i rozumiałam, że to dość złożona postać. Naprawdę irytować mnie zaczęła w 2. sezonie, kiedy żyła na koszt Nucky'ego, nie pochwalając jednocześnie tego, co robi, by zdobyć pieniądze, które ona potem wydawała.
A już zachowanie tej kobiety po tym, jak jej córeczka zapadła na ciężką chorobę, stało się nie do zniesienia. OK, rozumiem, wychowano ją w katolickim duchu, w przeświadczeniu, że jeśli jest wina, to musi być też kara, ale jej działania były zdecydowanie zbyt irracjonalne, bym mogła patrzeć na to ze spokojem. W 3. sezonie niestety nie było z nią lepiej i aż boję się myśleć, co jeszcze scenarzyści mają dla niej przygotowane.
Meg Griffin (Mila Kunis) – "Family Guy"
Mateusz Madejski: Meg może nie jest postacią szczególnie nienawidzoną, chyba lepiej pasuje tu określenie "niepopularna". A Meg uczy się w liceum – czyli jest w wieku, w którym popularność jest najważniejsza. Co jest więc z nią nie tak? Cóż, nie jest ani zbyt atrakcyjna, ani zbyt charyzmatyczna. Głupia nie jest, ale daleko jej do Lisy Simpson. Chociaż uważam, że ma szansę, żeby wyjść na ludzi i w dorosłym życiu sobie nieźle radzić. Inna sprawa, że równie dobrze może wyrosnąć na zołzę.
Smaczku dodaje fakt, że głos pod Meg podkłada znana aktorka Mila Kunis, uważana za jedną z najseksowniejszych kobiet na świecie.