Dlaczego twórca "Newsroomu" nienawidzi internetu
Michał Kolanko
13 września 2013, 14:24
Aaron Sorkin ma bardzo wyraziste poglądy co do mediów. Pokazuje to jego serial "The Newsroom". Sorkin nienawidzi m.in. internetu, traktując go jako źródło wszelkiego zła. Dlaczego?
Aaron Sorkin ma bardzo wyraziste poglądy co do mediów. Pokazuje to jego serial "The Newsroom". Sorkin nienawidzi m.in. internetu, traktując go jako źródło wszelkiego zła. Dlaczego?
Mało jest seriali, które budzą w USA tak duże emocje wśród dziennikarzy, jak "The Newsroom". I nie chodzi tu o ludzi, którzy pracują w mediach branżowych. Ludzie zajmujący się polityką bardzo gwałtownie reagują na każdy odcinek. Nie dlatego, że jest tak dobry. Sorkin, który nie jest i nigdy nie był dziennikarzem, bardzo lubi tłumaczyć innym, jak powinny działać media.
Ma bardzo prostą metodę. W serialu pokazuje, jak wyimaginowani dziennikarze relacjonują prawdziwe wydarzenia. I zwykle (postrzelenie Gabrielle Giffords, sprawa Zimmermana) udaje im się przedstawić je w sposób, który nie był możliwy dla "prawdziwych" dziennikarzy. Ponieważ Sorkin wie, co się wydarzyło, jego bohaterowie – ekipa fikcyjnego programu informacyjnego "News Night" – nigdy nie popełniają tych błędów co dziennikarze w rzeczywistości.
Nic więc dziwnego, że moralizatorstwo Sorkina tak bardzo ich irytuje. Sorkin wie lepiej, jak powinny działać media, a prezentuje to w swoim ulubionym stylu. To podejście sprawiło, że "The Newsroom" jest bardzo łatwo sparodiować, co udowadnia ekipa Funny or Die, przerabiając pierwszy, najważniejszy monolog głównego bohatera serialu.
Ale "The Newsroom" jest irytujący z jeszcze jednej przyczyny. Sorkin nie znosi internetu, i uważa, że sieć sprawiła, iż obniżyła się jakość mediów. Wystarczy spojrzeć na to, jak internet traktowany jest w serialu. To źródło wszelkiego zła – zwłaszcza Twitter. Cokolwiek złego przytrafia się bohaterom, zwykle ma miejsce na Twitterze. Gdy okazuje się, że w ramach chwytania nowych trendów, info z Twittera ma być wyświetlone jako element oprawy graficznej w trakcie programów stacji ACN, przedstawione jest to jako upadek telewizji, a przeciwko temu pomysłowi protestują bohaterowie serialu.
Internet w świecie Sorkina jest użyteczny, ale tylko w wyjątkowych przypadkach. Neal Sampat (Dev Patel) dzięki monitorowaniu sieci od czasu do czasu przynosi dzielnej załodze "News Night" użyteczne informacje. Ale gdy ekipa prowadzi dziennikarskie śledztwo – zakończone katastrofą – nad rzekomym użyciem przez wojska USA broni chemicznej – Twitter jest równie bezużyteczny jak wszystko inne, i daje dziennikarzom tylko kolejne fałszywe dowody w ich próbie zweryfikowania, czy USA rzeczywiście użyły gazu przeciwko cywilom.
Sorkin mówił o Twitterze także poza anteną. Np. w wywiadzie dla magazynu "The Atlantic" z 2011 roku, powiedział, że możliwości tworzenia treści w sieci są jednocześnie największą zaletą i wadą tego medium. Zestawia "profesjonalnych" dziennikarzy z "WSJ" czy "New York Timesa" z anonimowymi blogerami, którzy nie są zmuszeni do przestrzegania jakichkolwiek zasad.
To uproszczone, prymitywne wręcz podejście tłumaczy jednocześnie, jak wygląda "The Newsroom". Jest on wykładem Sorkina na temat tego, jak powinno wyglądać dziennikarstwo. Ale – i to jest kluczowe – dziennikarstwo mogą uprawiać tylko wybrani. Nie ludzie, którzy "piszą w sieci". Takie podejście do sprawy pokazuje, jak uproszona jest wizja świata Sorkina.
Twórca "The Newsroom" twierdzi bowiem, że profesjonalizmu w internecie nie ma. A ponieważ mimo wszystko sieć stała się ważna, to trzeba ją pokazać w najgorszym możliwym świetle – jako miejsce, gdzie dziennikarstwo nie jest możliwe. W zderzeniu ze wygłaszającymi podniosłe monologi o moralności superdziennikarzami z "News Night" internetowe masy nie mają szans. Sorkin wrzuca do jednego worka tych, którzy piszą w sieci jako dziennikarze, oraz komentatorów w mediach społecznościowych.
Ma to swoją uzasadnioną przyczynę. Moralizatorstwo nie byłoby możliwe bez kontroli nad tworzeniem treści. Dlatego Sorkin tak bardzo boi się i jednocześnie nienawidzi internetu. Bo skoro każdy może zabrać głos, to jasne, że przebiją się także opinie tych, którzy nie są "wybrani", którzy nie są wystarczająco profesjonalni i moralni. Dlatego internet w tej wizji jest tak marginalizowany. I to kolejna z przyczyn, dla których "The Newsroom" jest tak bardzo polaryzującym serialem.
Ale problem polega na czymś innym. Sorkin, tak traktując internet, kompletnie nie potrafi pokazać medialnej rzeczywistości, w przeciwieństwie np. do twórców "The Good Wife". To sprawia, że jego projekt już teraz jest po prostu mało aktualny.