Hity tygodnia: "Breaking Bad", "Sleepy Hollow", "Brooklyn Nine-Nine", "Peaky Blinders"
Redakcja
22 września 2013, 18:02
"Sleepy Hollow" (1×01 – "Pilot")
Andrzej Mandel: Jeżeli "Sleepy Hollow" będzie przez cały sezon choć w połowie tak dobre, jak w pilocie, to będzie to faktycznie, jak pisze Agnieszka w swojej recenzji, jedną z największych niespodzianek sezonu. Kilka uproszczeń w ogóle nie zepsuło dobrego wrażenia, a świetna chemia między głównymi postaciami sprawia, że współpracę między XVIII-wiecznym rewolucjonistą i XXI-wieczną policjantką kupujemy od razu. No, powiedzmy, od momentu ich dyskusji o niewolnictwie.
Podoba mi się, że twórcy nie zapomnieli o akcentach komediowych – tak sytuacyjnych (dwóch policjantów na końcu), jak i wynikających z różnicy kulturowej między XVIII a XXI wiekiem (dialog o kawiarniach). To wszystko ładnie można rozwinąć, a przy tym na sam koniec poczułem dreszczyk, jak przy oglądaniu "Twin Peaks". Lubię to!
Agnieszka Jędrzejczyk: Serial poskładany z tak absurdalnie wyglądających motywów na pierwszy rzut oka nie miał prawa się udać, ale pilotowy odcinek przeczy temu już od pierwszych minut swojej emisji. Niezwykłą mieszanką legend, czarów (dosłownie) i biblijnych przepowiedni z jednej strony, z drugiej wyraźnie widoczną chemią pomiędzy nietypową parą głównych bohaterów, pilot "Sleepy Hollow" udowadnia, że da się stworzyć wciągającą opowieść w na wpół przerysowanej, na pół poważnej konwencji. Jeśli dalsza część nowego serialu FOX-a nie będzie słabsza, bez wątpienia zostanie jedną z największych niespodzianek tego sezonu.
Paweł Rybicki: Muszę przyznać, że informacje o przygotowywaniu serialu o Jeźdźcu bez głowy całkiem mi umknęły, nie widziałem żadnych trailerów czy zapowiedzi. Dlatego nie miałem przed obejrzeniem pierwszego odcinka "Sleepy Hollow" żadnych oczekiwań. Tymczasem pilot urzekł mnie od pierwszych scen bitwy gdzieś nad rzeką Hudson. Potem akcja nie zwalniała ani na moment, co jednak nie było w ogóle męczące. Wątków i bohaterów pojawiło się mnóstwo, ale sądzę, że był to celowy zabieg – teraz będziemy mieli co rozplątywać razem z bohaterami.
Twórcy "Sleepy Hollow" bardzo sprytnie nawiązali do klasycznego motywu i zmiksowali go z szeregiem innych, niby mocno ogranych, chwytów. Mamy w serialu (de facto) podróż w czasie, spisek o nieznanej skali, a nawet demony. Niespodziewanie wszystko to zagrało razem wyjątkowo dobrze. Ze starych produktów – świeże danie. Czekam na jeszcze.
Nikodem Pankowiak: Powiem krótko. Pierwsza połowa odcinka nie przekonała mnie zupełnie. Wszyscy zbyt szybko przeszli do porządku dziennego nad tym, że oto w mieście pojawił się gość z przeszłości. Później było już jednak dużo lepiej, akcja nabrała rumieńców, a kolejne sceny coraz bardziej intrygowały. Tak, czekam na kolejny odcinek.
Bartosz Wieremiej: Humor, wiedźmy, odrobina horroru i znana od wieków gra w tenisa ludzkimi głowami. Do tego przyjemna parka głównych aktorów (Nicole Beharie i Tom Mison), kilka uroczo, ekhm, odjechanych wizji i "Sympathy for the Devil". Słowem bardzo miła rozrywka na praktycznie każdy jesienny wieczór.
Najlepsze w tym pilotowym odcinku było jednak to, iż w pewnym momencie zrobiło się tak przyjemnie, że aż przestałem się zastanawiać, po co komu cztery białe drzewa, dlaczego nikt nie zauważył, że od 200 lat w mieścinie urzęduje ten sam duchowny, czy chociażby jakim cudem gość bez głowy jest w stanie celować do kogokolwiek z jakiejkolwiek broni palnej.
I dobrze, szkoda czasu na roztrząsanie tak zawiłych kwestii.
Marta Wawrzyn: I ja dołączam do chóru zachwyconych, a Bóg i czytelnicy Serialowej mi świadkami, że do materiałów promocyjnych "Sleepy Hollow" podchodziłam bardzo sceptycznie. O dziwo, wszystko w tym serialu naprawdę działa i to działa w naturalny, bezpretensjonalny sposób. Uwielbiam takie niespodzianki i życzę "Sleepy Hollow", żeby dało radę utrzymać poziom.
"Breaking Bad" (5×14 – "Ozymandias")
Paweł Rybicki: Nie było jeszcze serialu o tak złożonej i przemyślanej fabule (tak, wliczając nawet "Mad Men"). Udowadnia to każdy z finałowych odcinków "Breaking Bad". Wszyscy zastanawialiśmy się, jak zakończy się historia Waltera White'a – i oto teraz możemy oglądać jego upadek na własne oczy. Tak, upadek, bo najnowszy odcinek jednoznacznie pokazał klęskę pana White'a. Stracił praktycznie wszystko, włącznie ze swoim zimnym i wyrachowanym umysłem. Być może Walta zgubiła zbytnia pewność siebie, być może po prostu opuściło go jego specyficzne szczęście – tak czy inaczej pozostał mu tylko płacz i zgrzytanie zębów.
Ale Vince Gilligan nie byłby sobą, gdyby nie dokonał jeszcze jakiejś fabularnej wolty. Więc być może Waltera czeka jeszcze coś dobrego? Ale przyznam, że chyba już mu nie życzę niczego dobrego.
Marta Wawrzyn: W poniedziałek padłam na kolana przed Vince'em Gilliganem i wciąż z nich nie powstałam. I obym nie powstała do końca "Breaking Bad", oby okazało się, że ten serial może jeszcze więcej. A na razie myślę, że "Ozymandias" to najlepsza telewizyjna godzina, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Wielkie emocje, idealnie skonstruowana akcja, niewyobrażalnie znakomite aktorstwo, przemyślane nawiązanie do poezji. W tym odcinku było wszystko i jeszcze więcej. Nie bez powodu 27 tys. użytkowników IMDb padło na kolana razem ze mną.
Jeśli jeszcze nie czytaliście, polecam moją recenzję "Ozymandiasa", ma zdecydowanie więcej sensu niż te parę zdań skleconych w senne niedzielne popołudnie.
"Brooklyn Nine-Nine" (1×01 – "Pilot")
Andrzej Mandel: Od pierwszej do ostatniej sceny uśmiechałem się, oglądając tę parodię seriali policyjnych. Zgrabnie zarysowane postacie, rzadko wymuszany humor i kilka naprawdę inteligentnych pomysłów to przepis na dobrą komedię. Szkoda, że serial ma tak fatalne miejsce w ramówce.
Nikodem Pankowiak: Bardzo sympatyczna, dobrze zapowiadająca się komedia, która pewnie już za chwilę zostanie skasowana, gdy konkurencja wyciągnie swoje największe działa. Odpowiedzialni za serial twórcy "Parks and Recreation" zaserwowali nam posterunek pełen charakterystycznych postaci, których trudno nie polubić. Każde z nich jest jakieś i ma swoje dobre momenty. "Niezniszczalny" Terry Crews jako stróż prawa bojący się akcji? Proszę bardzo. Już teraz widać chemię między aktorami, o czym wspominała już Marta w swojej recenzji. Szkoda, naprawdę szkoda, że możemy odliczać tygodnie do anulowania. Na cud raczej nie ma co liczyć.
Marta Wawrzyn: Parki na komisariacie czy, jak kto woli, 13. posterunek w Nowym Jorku. Tak czy inaczej, fajny pilot – nie wybitny, nie wielki, ale przemyślany, inteligentny i sympatyczny. Ogarnia mnie wściekłość, kiedy widzę, z jakimi tytułami każe mu walczyć FOX, i nie liczę na cud, bo na cud tu liczyć nie można. Ale dopóki będą kolejne odcinki, zamierzam się nimi cieszyć, tak jak cieszę się każdym odcinkiem "Parków".
"Peaky Blinders" (1×01-02)
Marta Wawrzyn: Wiem, że pilot był tydzień temu, ale podobnie jak czytelnicy Serialowej chciałabym skorzystać teraz z okazji, aby pochwalić nowy serial BBC (Andrzej już to uczynił tutaj).
Podoba mi się w nim w zasadzie wszystko: Cillian Murphy w roli głównej, przybrudzony klimat, dobrze pokazane realia epoki, mieszanka akcentów, piękna agentka o anielskim głosie, kobiety w gangach po Wielkiej Wojnie… Podobają mi się główne wątki, podobają mi się obrazy, podoba mi się też muzyka – współczesna muzyka (np. Nick Cave czy The White Stripes), zaskakująco dobrze pasująca do tego klimatu. Nie wiem, czy to będzie serial wielki – pewnie nie – ale ogląda się go na razie świetnie.