"Family Guy" (12×01): Żarty się skończyły
Mateusz Madejski
1 października 2013, 14:12
Seth MacFarlane, twórca serialu, zajmował się ostatnio a to prowadzeniem Oscarów, a to produkowaniem komedii "Dads" czy tworzeniem filmu "Ted". Na "Family Guya" więc nie miał zbyt dużo czasu. I to niestety widać.
Seth MacFarlane, twórca serialu, zajmował się ostatnio a to prowadzeniem Oscarów, a to produkowaniem komedii "Dads" czy tworzeniem filmu "Ted". Na "Family Guya" więc nie miał zbyt dużo czasu. I to niestety widać.
Odcinek "Finders Keepers" otworzył dwunasty już sezon kreskówki. Choć ciężko w to uwierzyć, "Family Guy" jest z nami od 1999 roku. W tym samym czasie zadebiutowały takie seriale, jak "The West Wing", "Dilbert" czy "Rodzina Soprano". Nie da się więc ukryć, że produkcja już swoje lata ma. I wygląda na to, że przechodzi pierwszy naprawdę poważny kryzys.
Najnowszy odcinek jest nudny, monotonny i przewidywalny. Najgorsze jest jednak to, że nie ma w nim właściwie żadnej zabawnej sceny. Nie śmieszą już nawet dialogi Briana i Stewiego, których bromance był zawsze jednym z najlepszych elementów serialu.
"Finders Keepers" otwiera kilka gimnazjalnych żartów. Potem rodzinka, wraz z całym miastem, szuka zaginionego skarbu ojców założycieli Quahog. Reszty opisywać nie trzeba – oczywiście Peter znów okazuje się idiotą, Louis – ostatnią ostoją zdrowego rozsądku, a z Meg znów się wszyscy nabijają.
Oczywiście ciężko o spadający poziom serialu mieć pretensje wyłącznie do Setha. W końcu nad każdą tego typu produkcją pracuje cała armia ludzi. Być może jednak "Family Guyowi" przydałby się większy nadzór twórczy nad całym procesem produkcyjnym. MacFarlane stał się ostatnio rozchwytywanym celebrytą. Jednak ciężko nie odnieść wrażenia, że jego ostatnie projekty podobają się głównie jemu samemu. Jasne, wyjątkiem jest pełnometrażowa komedia "Ted" o imprezowym pluszaku, która odniosła całkiem spory sukces. Jednak Seth jako prowadzący Oscary zupełnie się nie sprawdził. Komediowy serial "Dads" został dosyć jednoznacznie uznany za porażkę. Animowany "American Dad!" też najlepsze lata ma już dawno za sobą.
Przydałoby się więc, żeby MacFarlane wrócił do korzeni. Byłoby to dobre zarówno dla samego Setha, jak i dla "Family Guya".