Pazurkiem po ekranie #2: Żywe trupy po krakowsku
Marta Wawrzyn
16 października 2013, 19:28
"Homeland" zaprasza na wycieczkę do slumsów w Caracas, w "The Good Wife" trzęsienie ziemi goni trzęsienie ziemi, "American Horror Story: Coven" wygląda pięknie i straszy średnio, nowości nadają się głównie do porzucenia, ekipa Serialowej imprezuje w Krakowie. Tekst zawiera trochę spoilerów, głównie na temat "Homeland" i "The Good Wife". Poza tym groźny nie jest.
"Homeland" zaprasza na wycieczkę do slumsów w Caracas, w "The Good Wife" trzęsienie ziemi goni trzęsienie ziemi, "American Horror Story: Coven" wygląda pięknie i straszy średnio, nowości nadają się głównie do porzucenia, ekipa Serialowej imprezuje w Krakowie. Tekst zawiera trochę spoilerów, głównie na temat "Homeland" i "The Good Wife". Poza tym groźny nie jest.
W moje weekendy zwykle nie dzieje się nic poza spaniem (duuużą ilością spania), tym razem jednak było inaczej. Ekipa Serialowej po raz pierwszy postanowiła spotkać się w komplecie, w tym samym miejscu i o tej samej porze. A wiedzcie, że nie jest to wcale takie proste, bo rozrzuciło nas po całej Polsce. Rekordzista jechał do Krakowa dziewięć godzin, ale, o dziwo, kiedy już dojechał, nie narzekał na swój los. W Mieście Królów Polskich zjawili się w ostatnią sobotę niemal wszyscy, nawet Marcela, którą widuję mniej więcej raz na pięć lat (ale prawie każdego dnia ciepło o niej myślę).
Zaczęło się jak w "Przyjaciołach": ludzie siedzą, piją kawę, czas przecieka przez palce. Padają leniwe żarty, ktoś robi zdjęcie, ktoś zauważa, że w tym Krakowie to nam się nigdy nie spieszy, komuś nie chce się potaknąć. Ziewamy razem, bo jeszcze nawet 15:00 nie ma. Jest pięknie.
Z @lewysierpowy chłepczemy poranną kawę w Nowej Prowincji. Tak się zaczyna historia. #serialowa #live
— Marta Wawrzyn (@pazurkiem) October 12, 2013
Kiedy się ściemniło, przestawiliśmy się na klimaty rodem z "Plotkary" – wszyscy robią zdjęcie ładnej blondynce, która udaje, że nie chce być w centrum zainteresowania.
Jeśli 10 osób doda to do ulubionych, wstydliwa Marcela założy konto na tt http://t.co/nNlMC0DcWx
— Nikodem Pankowiak (@nikodempan) October 12, 2013
Wieczorem nieco późniejszym zaczęła się jakaś okropna komedia pomyłek. Wszystkich, którzy pomyśleli, że ja to naprawdę napisałam, uprzejmie proszę o przemyślenie swojego postępowania!
Jednak Warszawa jest fajniejszs od Krakowa
— Marta Wawrzyn (@pazurkiem) October 12, 2013
Siódma, a może ósma godzina oddychania smogiem krakowskim. It's not porn, it's Serialowa.
Kubuś, seks oralny i papierosy :P #serialowa
— Andrzej Mandel (@lewysierpowy) October 12, 2013
Po północy klimat znów diametralnie się zmienił. I to w zasadzie był już koniec, przynajmniej oficjalnie.
The Walking Dead. #serialowa
— Marta Wawrzyn (@pazurkiem) October 12, 2013
A żeby nie było samych gołych słów, dorzucam rodzinne zdjęcie, zrobione przez Martę nr 2 (a może nr 1?). Wzięła nas z zaskoczenia. Nie, nie powiem, czyje plecy właśnie podziwiacie.
Tymczasem w tej drugiej rzeczywistości…
…odważyłam się obejrzeć "American Horror Story". Nie wiem, czy "odważyłam się" jest tu właściwym sformułowaniem – to fakt, że byłam małym tchórzem, ale tu naprawdę nie ma się czego bać. W "Coven" nie ma niczego bardzo strasznego czy brutalnego, dominuje raczej klimat campowy, przyprawiony szczyptą kobiecej elegancji. Choć porównania do "Plotkary" uważam za odrobinę przesadzone, wydaje mi się, że Murphy z Falchukiem tym razem serwują typowo babską historię: piękną, klimatyczną i pełną intryg, których faceci nigdy nie pojmą.
W Gadżetomanii znajdziecie moje 10 powodów, dla których warto oglądać "Coven". Zróbcie z nimi, co tylko chcecie – ale jeśli pytacie mnie o zdanie, to tak, do mnie "AHS" w nowej odsłonie zdecydowanie trafia.
Od trzęsienia ziemi do trzęsienia ziemi…
…toczy się akcja 5. sezonu "The Good Wife". Jako że relacja Willa i Diane to dla mnie zdecydowanie najlepsza rzecz w "TGW", przeżywam na zmianę straszliwe katusze i wielki zachwyt pomysłowością scenarzystów, patrząc, jak ta dwójka kończy. Wydaje się, że apokalipsa jest nieunikniona i niezależnie od tego, co się stanie i gdzie odnajdzie się Alicia, nic już nie będzie takie jak przedtem.
Tradycyjnie chciałabym wyrazić uwielbienie dla tych, którzy wymyślają sprawy tygodnia. Drodzy Czytelnicy i Wy, Czytelniczki miłe, czy moglibyście to opisać i wysłać do redakcji "Frondy"? Mam wrażenie, że chłopaki miałyby używanie przez tydzień. Nie, naprawdę nieważne, jak skończyła surogatka i jej dziecko! Chodzi o to, że ktoś w ogóle o czymś takim ma czelność mówić. Co za zezwierzęcenie! Itp., itd.
W "Homeland" zawitaliśmy…
…do Caracas, by poznać wnętrze Wieży Davida – czyli ichniejszego Szkieletora. Różnica jest taka, że krakowski Szkieletor nadaje się tylko do zburzenia bądź wpisania na listę zabytków (w zależności od tego, jakiej estetyki jesteśmy wyznawcami), a w tym pokazanym w "Homeland" mieszkają ludzie. To nie żaden serialowy wymysł, Torre de David naprawdę istnieje i jest najwyższym slumsem świata. Serial stacji Showtime dość wiernie oddał codzienne życie jego mieszkańców.
Dziwi mnie tylko, że opinie na temat odcinka "Tower of David" są tak podzielone. Dla mnie to była fascynująca podróż, którą oglądało się jak fragment któregoś z moich ukochanych filmów latynoamerykańskich. Prawdę mówiąc, uważam, że wstawki z Carrie spokojnie można by wyciąć bez szkody dla odcinka. I pomyśleć, że jeszcze tydzień temu w ogóle nie chciałam patrzeć na Brody'ego.
Emily wciąż się mści…
…i mści się z coraz większym sensem. Nie sądziłam, że wrócą czasy, kiedy co tydzień będę mieć coś dobrego do powiedzenia o "Revenge", a tu proszę. Szalone emocje, zaskakujące (i na dodatek mające ręce i nogi) zwroty akcji, rewelacyjne dialogi. Walki kociaków na eleganckich imprezach. Boję się powiedzieć, że jest tak fajnie, jak w pierwszym sezonie, ale kurcze… jest! Nie?
Nadchodzi czas pierwszych pożegnań…
…z nowościami, na które naprawdę szkoda czasu. Nie widziałam jeszcze najnowszego odcinka "Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D." i mam wrażenie, że nie chcę go zobaczyć. Ani teraz, ani nigdy. Po pilocie przekonywałam siebie, że nic się nie stało, Jossie Whedonie, nic się nie stało. Będzie lepiej. Pech chciał, że w drugim odcinku było gorzej. Trzeci to już kompletny upadek. W tym serialu nie działa nic. Aktorskie drewna grają fatalnie napisane postacie, które prowadzą rozmowy jak z filmów dla 12-latków. Fabuła od początku do końca jest przewidywalna i tak niewyobrażalnie nudna, że nic tylko spać. Emocji w tym wszystkim jest dokładnie zero. Serio, czy istnieje jakikolwiek powód, aby oglądać to dalej?
Prawdopodobnie wkrótce pożegnam też "The Blacklist". Na razie widziałam trzy odcinki; wszystkie miały te same wady – fatalne sprawy tygodnia, sztampa, przeciętność, przewidywalność – i tylko jedną zaletę. Zaleta owa nazywa się James Spader i jest na tyle duża, bym powracała co tydzień do tego nudnego procedurala. Ale chyba jednak do czasu.
Nowe komedie odpuściłam w zasadzie całkiem. Poczekam, co zamówią, nadrobię, jeśli uznam, że ma to sens. "Welcome to the Family", które miało przyjemnego pilota, z taką oglądalnością długo nie pociągnie. "Super Fun Night" czy "The Millers" oglądalność mają przyzwoitą, ale jakoś nie mam ochoty więcej na nie patrzeć. Wciąż wierzę w "The Crazy Ones", na które patrzy się bez większego bólu, cóż jednak z tego, skoro minutę po obejrzeniu odcinka nie potrafię powiedzieć, o czym był. Z kolei "The Michael J. Fox Show" to totalny średniak pod każdym względem.
Jedynie "Brooklyn Nine-Nine" kocham od pierwszej chwili miłością odrobinę chyba aż za dużą, zważywszy, że to wciąż "tylko i aż" młodszy brat "Parks and Recreation". Cóż jednak począć, skoro dookoła panuje komediowa pustynia. Poza tym głęboko wierzę, że Andy Samberg wart jest mojej miłości i jeszcze nieraz to udowodni.
A co Wy widzieliście w tym tygodniu? Piszcie w komentarzach, tweetujcie i obserwujcie mnie, a także Serialową na Twitterze, bo to właśnie tam mamy zwyczaj prawie na żywo pisać o tym, co oglądamy. Jeśli też coś fajnego oglądacie i chcecie podzielić się tym z nami, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa. My Wasze wpisy odnajdziemy i oczywiście na nie odpowiemy.
I pamiętajcie – widzimy się za tydzień. W tym samym miejscu, o tej samej porze.