Z nosem przy ekranie #24: Duch z krainy kanarków
Bartosz Wieremiej
2 listopada 2013, 18:31
Ludzie tłumnie wizytują cmentarze, groby zalano zniczami i zasypano sztucznym zielskiem, a seriale, cóż, szczególnie o tej porze roku wydają się częścią odległego świata. Spoilery.
Ludzie tłumnie wizytują cmentarze, groby zalano zniczami i zasypano sztucznym zielskiem, a seriale, cóż, szczególnie o tej porze roku wydają się częścią odległego świata. Spoilery.
Polski internet również świętuje, a w czasie przeglądania galerii z fotografiami "ważnych" osób, które odeszły, idzie się zaklikać na śmierć. Na kilkudziesięciu stronach pojawiają się wizerunki ofiar upływającego czasu, nieszczęśliwych wypadków, ciężkich chorób i przestępstw – wszystko oczywiście w czerni i bieli. Widać zdjęcia w kolorze zarezerwowane są wyłącznie dla żywych.
Nasze cudowne listopadowe święto to również czas wycieczek po zatłoczonych cmentarzach, trzaskania fotek palącym się zniczom i wklepywania ogromnej liczby znaków o nocnych wędrówkach przez okoliczne nekropolie. Gdzieniegdzie pojawia się też kilka słów o tym, jak chowa się zmarłych w innych częściach świata i w sumie to akurat cieszy. Wielu egzaltowanym internetowym gorącym głowom bardzo się przyda zderzenie z odrobiną różnorodności.
A tymczasem…
…Annie Walker (Piper Perabo) również przyszło odwiedzić miejsce wiecznego spoczynku – zgadza się – własnego. Bycie "duchem" wyraźnie służy Walker tak, jak i nowy kolor włosów, styl ubierania czy świeżo odnalezione zamiłowanie do kradzionych motocykli. Widzowie mogą narzekać, bo zmiana jest dość znacząca, jednak przez większość czasu zmagania Annie z życiem po życiu to całkiem ciekawy sposób na zapełnienie czasu antenowego.
Wspominam o tym dlatego, że nie wszystkie powroty po sfingowanej śmierci są udane. Całkiem niedawno do Starling City zawitała ponownie Sara Lance (Caity Lotz). Młodsza panna Lance powróciła do miasta w masce oraz po długim kursie samoobrony i bardzo szybko dowiedziała się, a to że Laurel (Katie Cassidy) i Quentin (Paul Blackthorne) są w potrzebie, a to że ktoś bardzo chce jej pomóc… I zastanawia mnie, gdzie tu jest miejsce na porządną telewizję? Ledwo co człowiek wraca do świata żywych, a już na głowę spadają problemy rodzinne, a były/niedoszły (Stephen Amell) wciąż zawraca głowę i wszystko chce podać na srebrnej tacy.
Cóż, kanarki często żyją w złotych klatkach.
Za to ostatnio…
…w "NCIS: Los Angeles" Deeks (Eric Christian Olsen) postanowił zatroszczyć się o własne zdrowie. W efekcie udało mu się stworzyć jedno z najdziwniejszych stanowisk pracy, jakie dane nam było zobaczyć w ostatnich latach. Wszystko po to, aby pozbyć się najgroźniejszego mebla w historii świata i przyczyny rozlicznych zgonów, czyli biurowego fotela.
Nie wiem jak wy, ale o ile jestem w stanie zrozumieć, szczególnie w obliczu ostatnich wydarzeń, że Marty ma dobre powody, by odnosić się z rezerwą do siedzenia gdziekolwiek, to jednak bardziej niż morderczych krzeseł obawiałbym się złych ludzi z pistoletami i karabinami. Głupio o tym wspominać, ale chyba kule zabijają szybciej…
Zaledwie kilkanaście minut…
…wystarczyło, aby zauważyć, że Beth Riesgraf coś ostatnio zbyt często umiera na ekranie. Po tym jak w ubiegłym roku graną przez nią Maeve uśmiercono w "Criminal Minds" (łamiąc przy okazji serce Reidowi), tym razem w zaledwie kwadrans naszej drogiej Beth udało się załapać na bliskie spotkanie (prawdopodobnie) z Red Johnem w "Mentaliście".
W takich właśnie momentach tęsknię za "Leverage" – Parker zmasakrowałaby Czerwonego Jasia nawet przy pomocy zwykłego widelca.
Resztki uroku straciło…
…zwiedzanie Nibylandii w "Once Upon a Time". Piotrusiowa kraina miała budzić przerażenie, a niestety jest jedynie niebezpiecznym miejscem, które w zasadzie nie jest takie znowu niebezpieczne. Przykładowo można tam spokojnie rozstawić kilka namiotów, pozwiedzać jaskinie, powspinać się po górach, posiedzieć przy ognisku, wypić kielicha, a jak się człowiek postara to i, podobnie jak David (Josh Dallas), powstać z martwych. Jak tu poważnie traktować zagrożenia, gdy bohaterowie dostają drugie i kolejne szanse?
W telewizji zabrzmiało…
…znane wszystkim "Over the Rainbow" pierwotnie zaśpiewane przez Judy Garland w "Czarnoksiężniku z Oz" (klip poniżej). Fragment utworu pojawił się w ostatnim odcinku "Supernatural", a wszystko dzięki Crowleyowi i jego nieznanej dotychczas biegłości w gwizdaniu. Czasami odnoszę wrażenie, że Mark Sheppard jest w stanie zrobić wszystko. Facet siedzi przykuty do stołu, dostaje do powiedzenia ze trzy zdania, a i tak zalicza najlepsze sceny w odcinku… Po prostu niesamowite.
A Wam jak minęły ostatnie tygodnie? Piszcie w komentarzach, tweetujcie, obserwujcie mnie oraz Serialową na Twitterze, a jak coś fajnego oglądacie i chcecie podzielić się tym z nami, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa. Z pewnością wasze wpisy odnajdziemy, bo i bardzo często na owym Twitterze rozmawiamy o serialach, dzielimy się wrażeniami i żartujemy. Czasem także nieco marudzimy, choć tylko wtedy, gdy w okolicy zaczyna brakować kawy.
Do zobaczenia!