Z nosem przy ekranie #27: Kocioł komunikacyjny
Bartosz Wieremiej
23 listopada 2013, 18:50
Nie mam przez to na myśli typowego zderzenia z komunikacją miejską w którymkolwiek z większych polskich miast. No dobrze, może w niewielkim stopniu. Spoilery.
Nie mam przez to na myśli typowego zderzenia z komunikacją miejską w którymkolwiek z większych polskich miast. No dobrze, może w niewielkim stopniu. Spoilery.
Czy wspominałem już, że lubię czytać w tramwajach i autobusach? Niezależnie od odpowiedzi: tak, lubię, bardzo i nie ma w tym nic niezwykłego czy wyjątkowego.
Muszę jednak przyznać, że po doświadczeniach swoich oraz bliskich mi osób w ostatnich dniach, powoli oswajam się z myślą, że naturalnym elementem oddawania się lekturze w trakcie jazdy jest toczenie prawdziwych batalii. Konfrontacji, które często grożą znacznym uszczerbkiem na zdrowiu.
Lista kontuzji, które można odnieść w trakcie owego pojedynku jest dość długa: od potencjalnie połamanych żeber będących efektem zaskakującego ataku łokciem, aż po uszkodzony nadgarstek napastnika (drużyny przeciwnej) po nieudanej próbie wyciągnięcia czegoś z nieswojej torby. Chyba powinno się pomyśleć o zaliczeniu czytania w autobusie czy tramwaju w poczet sportów ekstremalnych uprawianych w Polsce.
Następnie można by powołać związek sportowy, wystąpić o jakieś dotacje… Zaraz, za daleko, wróć. Z innych informacji. Przynajmniej pogoda obecnie nie zawodzi i jest dokładnie taka, jaka powinna być w listopadzie, czyli… Tak, w tym miejscu należy wstawić pierwsze przekleństwo, które wam, drodzy Czytelnicy, przychodzi do głowy po przeczytaniu słów "pogoda" i "listopad".
A tymczasem…
…na rozmaite problemy z komunikacją natrafili ostatnio bohaterowie "Almost Human" i "Sleepy Hollow". W tym pierwszym serialu okazało się, że androidy są całkiem gadatliwe i w większości wypadków mają więcej ciekawych rzeczy do powiedzenia niż ludzie. Z kolei w tym drugim, zmierzono się z bardzo istotnym problemem: jak nawiązać nić porozumienia z kimś, kto w zasadzie nie ma głowy, albo inaczej: ma, ale zazwyczaj w słoiku znajdującym się w innym miejscu niż reszta ciała.
Trzeba przyznać, że w obydwu przypadkach twórcy postanowili edukować swoich widzów. Przykładowo podkreślenie istotności przemyśleń Doriana (Michael Ealy) w odcinku "Skin" ("Almost Human" 1×02), może się przełożyć w realnym świecie na wiele wspaniałych dyskusji o życiu pozagrobowym z ekspresem do kawy czy kuchennym robotem. Z kolei danie głosu dość żwawemu bezgłowemu facetowi przez scenarzystów "Sleepy Hollow" w epizodzie "Necromancer", było pięknym przejawem ludzkiej empatii. Każdy w końcu musi się kiedyś wygadać, prawda?
Z drugiej strony na miejscu Ichaboda (Tom Mison) i Abby (Nicole Beharie), kazałbym facetowi z siekierą nauczyć się pisać na maszynie. Z czystej złośliwości.
Za to ostatnio…
…w "NCIS" poznaliśmy Ellie (Emily Wickersham) i jej dość swobodne podejście do czegoś zwanego miejscem pracy. Od biblioteki, przez bardzo szybkie dostosowanie do własnych potrzeb stołu prosektoryjnego w królestwie Ducky'ego (David McCallum) – najnowszy nabytek mojej ulubionej drużyny zdecydowanie wie, jak się zorganizować.
Mam nadzieję, że kilku najbliższych odcinkach uda jej się zaanektować inne znane wszystkim przestrzenie w agencyjnej siedzibie. Ciekaw też jestem, co wykombinuje ze słynnym, wręcz świętym biurkiem, przy którym przez lata zasiadały: wpierw Kate (Sasha Alexander), a następnie Ziva (Cote de Pablo). Marzy mi się też, by choć na jakiś czas zadomowiła się w słynnej NCIS-owskiej windzie – wyobrażacie sobie minę Gibbsa (Mark Harmon)?
Zaledwie kilka sekund…
…wystarczyło, aby uznać za dobry pomysł posadzenie w jednym pokoju Sheldona (Jim Parsons) i Mike'a Rostenkowskiego (Casey Sander). Rozmowy o futbolu, wspomnienia z dzieciństwa, kilka świetnych tekstów… Do tego ten uśmiech Amy (Mayim Bialik), bo o bezpośredniej zależności między pijanym Sheldonem a jakością odcinka to nawet nie ma co wspominać.
Chętnie zobaczyłbym następne spotkania przy piwie tych dwóch panów – np. przy okazji kolejnego gościnnego występu Christine Baranski. Ojciec Bernadette, Matka Leonarda i pijany Sheldon przy jednym stole – działoby się, oj działo.
Z żalem…
…przyszło nam pożegnać w tym tygodniu członków zaszczytnego grona serialowych bohaterów i złoczyńców. Wpierw w "Person of Interest" ofiarą Simmonsa (Robert John Burke) stała się Joss Carter (Taraji P. Henson) – w ostatnich tygodniach chyba najciekawsza postać produkcji emitowanej na antenie CBS. Pomimo że było to szokujące i bardzo smutne wydarzenie – większość widzów raczej obstawiała zgon Fusco (Kevin Chapman) – ucieszyło mnie, że Jonathan Nolan i spółka nie zamierzają do znudzenia ratować własnych bohaterów.
Przygodę z telewizją zakończył również Henry Wilcox (Gregory Itzin) z "Covert Affairs", który dzięki Annie (Piper Perabo) udał się na zasłużoną i wieczną emeryturę. Bardzo dobrze, że akurat ta historia skończyła się w tak drastyczny sposób.
W telewizji zabrzmiał…
…"Blitzkrieg Bop" grupy The Ramones. Utwór pojawił się w ostatnim odcinku "The Crazy Ones". I szczerze mówiąc, nie wiem, co bardziej mnie przeraziło: wyczyny Robina Williamsa w "Sixteen-Inch Softball", czy to że niektórym z komentujących na YouTube "Blitzkrieg Bop" kojarzy się tylko z "Tony Hawk's Pro Skater 3" (Co w żaden sposób nie jest zarzutem wobec tej świetnej gry).
PS. 23.11.2013 – czy trzeba pisać coś więcej?
A Wam jak minęły ostatnie dni? Piszcie w komentarzach, tweetujcie, obserwujcie mnie oraz Serialową na Twitterze, a jak coś fajnego oglądacie i chcecie się tym podzielić, używajcie w tweetach hashtagu #serialowa. Z pewnością wasze wpisy odnajdziemy, bo i bardzo często na owym Twitterze rozmawiamy o serialach, dzielimy się wrażeniami i żartujemy. Czasem także nieco marudzimy, a nawet się spieramy, choć tylko wtedy, gdy w okolicy zaczyna brakować kawy.