"Castle" (6×13): Blaski i cienie sławy
Andrzej Mandel
21 stycznia 2014, 19:25
"Castle" zaskakuje. Choć formę wciąż ma lekką, to potrafi poruszać poważne tematy. I nawet jeśli wnioski bywają całkiem optymistyczne (w końcu to "Castle"!), to jednak same obserwacje już nie. Spoilery.
"Castle" zaskakuje. Choć formę wciąż ma lekką, to potrafi poruszać poważne tematy. I nawet jeśli wnioski bywają całkiem optymistyczne (w końcu to "Castle"!), to jednak same obserwacje już nie. Spoilery.
Jeżeli tworząc "Limelight" scenarzyści mieli na myśli Miley Cyrus, to trzeba im przyznać, że odnoszą się do niej z sympatią. Albo naoglądali się zbyt wiele "Hannah Montana" z jej przymusowo dobrymi zakończeniami. W każdym razie wzorowana także na Miley Cyrus (przecież to "zbiór" młodych gwiazdek) postać Mandy Sutton (Alexandra Chando, znana z "The Lying Game") budzi sympatię widza od pierwszego skacowanego jęku.
Co ciekawe, to właśnie Mandy i córka Castle'a (ach, ten niezawodny, prosty, przewidywalny i wspaniały chwyt z zamianą telefonów) są tu głównymi bohaterkami. Przygnieciona ciężarem sławy i wymagań matki menedżerki Mandy znajduje tu zaskakujące dla niej oparcie, podobnie jak Alexis, która dostaje rozsądne rady od kogoś, kto nie wydaje się być najlepszym doradcą.
Ciekawe jest też, że scenarzystom udało się dobrze przedstawić cienie sławy. Nie tylko te oczywiste, jak brak prywatności, ale także te związane z trudnością, jaką bywa wyplątanie się z całego interesu. Talent bywa przekleństwem, wydają się mówić i mają rację. Wniosek nie jest, w żaden sposób, odkrywczy, ale lekkość podania sprawia, że trafia do przekonania.
Sława to kłopoty nie tylko dla osoby sławnej, ale także dla bliskich. O czym z kolei przekonała się Beckett, czytająca w gazecie o tym, że Rick rzekomo wraca do swojej byłej. Ich dialog na ten temat był całkiem dowcipny. A wnioski, jakie wysnuła z całej historii Kate słuszne i prawidłowe. Bo ze sławą da się żyć, tyle że potrzebna jest do tego dojrzałość albo dystans do świata. Albo jedno i drugie.
Plus należy się też za zagadkę kryminalną. Choć intuicyjnie domyśliłem się niemal od razu rozwiązania, to jednak z przyjemnością dawałem się wodzić za nos od tropu do tropu i spokojnie czekałem na rozwiązanie.
"Castle" zaskoczył mnie kolejny raz w tym sezonie, kolejny raz na plus. I ja naprawdę poproszę więcej takich niespodzianek.