Hity tygodnia: "True Detective", "HIMYM", "Girls", "Parks & Rec"
Redakcja
2 lutego 2014, 19:16
"True Detective" (1×03 "The Locked Room")
Michał Kolanko: Krytycy tego serialu zarzucają, że w "True Detective" nic się nie dzieje. To nieprawda, o czym najlepiej świadczy ten właśnie odcinek. Cohle i Hart dokonują przełomu w sprawie, a przy okazji jak zwykle zwiedzają malowniczą Luizjanę. Ten serial jest jak powieść drukowana w odcinkach – nie ma powodów do pośpiechu, do zmian, bo wiemy, że odcinków jest tylko osiem.
"True Detective" zaskakuje wyrafinowanym podejściem, które do tej pory było zarezerwowane dla bardzo nielicznych projektów telewizyjnych. Odcinek trzeci jest najlepszym dowodem na to, że pod względem dialogów, zdjęć i sposobu opowiadania historii "TD" nie ma sobie równych. Sprawa, którą rozwiązują detektywi, jest tylko pretekstem do głębszego zastanowienia się nad tym, jak funkcjonuje człowiek w dzisiejszej cywilizacji.
Marta Wawrzyn: Dokładnie tak! Ten serial to dla mnie czysta magia i nie dam sobie wmówić, że sprawa kryminalna jest tu najważniejsza. Tu urzeka co innego – cała otoczka, z miejscem akcji, sposobem snucia opowieści i bohaterami na czele. Po końcowej przemowie Cohle'a jeszcze bardziej uwielbiam i Matthew McConaugheya, i – przede wszystkim! – Nica Pizzolatto, faceta, który "Detektywa" w pojedynkę pisze.
Ten serial to kolejny dowód na to, że telewizja jest dziś w stanie dostarczać prawdziwie literackich opowieści. I oby taki pozostał do końca.
"Parks and Recreation" (6×13 – "Ann and Chris")
Nikodem Pankowiak: Ann i Chris ostatecznie opuścili serial i było to bardzo ładne pożegnanie. Leslie zorganizowała świetną imprezę, podczas której świętowano Nowy Rok, Wielkanoc i wszystkie inne święta. Rob Lowe znów "zagrał" prezydenta Kennedy'ego, a April udowodniła, że drzemią w niej jakieś ludzkie odruchy. Wreszcie pokazano nam dobry odcinek. Całe szczęście, bo już powoli zaczynałem wątpić, że "Parki" są w stanie wznieść się ponad przeciętność. Zobaczymy, jak serial poradzi sobie teraz bez dwóch bohaterów. Mam nadzieję, że dla twórców będzie to kopniak do wzmożonej pracy. Zwłaszcza że przed nami jeszcze 7. sezon.
Marta Wawrzyn: "Parki" powinny żegnać Chrisa i Ann co tydzień, zdecydowanie! Serial NBC po raz kolejny udowodnił, że najlepszy jest wtedy, kiedy nie tylko śmieszy, ale też lekko wzrusza, skupiając się na bohaterach i ich małych dramatach. Na szczęście nie ma takiego smutku, którego nie dałoby się zagłuszyć przy pomocy gofrów i fajnie napisanych żartów. Będzie dobrze.
"Jak poznałem waszą matkę" (9×16 – "How Your Mother Met Me")
Marta Wawrzyn: Nie dość że i tak jestem zakochana w Cristin Milioti, bo jest i śliczna, i urocza, i zabawna, to jeszcze udał się twórcom serialu ten odcinek. Zaskakująco smutna historia Matki idealnie wpasowała się w ton "How I Met Your Mother" i udowodniła, że scenarzyści potrafią jeszcze stworzyć coś fajnego. Powróciły stare motywy, dobrze znane sceny i bohaterowie, których mieliśmy nadzieję jeszcze zobaczyć.
Wszystko współgrało ze sobą świetnie – i mam tylko jeden problem: czemu nie wszystkie odcinki w tym sezonie są takie!? I czy Cristin nie mogłaby śpiewać w każdym odcinku? Mnie by to na pewno nie przeszkadzało.
Nikodem Pankowiak: Prawdopodobnie najlepszy odcinek od kilku sezonów! Zachwycamy się nim od wtorku, więc właściwie nie ma już nic do dodania. Mam tylko nadzieję, że kolejne odcinki nie spuszczą za bardzo z tonu, bo jak się okazuje, twórcy "HIMYM" wciąż potrafią pisać, musi im się tylko chcieć. Czekam na kolejne piosenki w wykonaniu Cristin i na spotkanie, od którego dzieliło nas już tylko cienka ściana…
"Girls" (3×04 – "Dead Inside")
Marta Wawrzyn: Już myślałam, że "Dziewczyny" w tym sezonie nic ciekawego nam nie pokażą, a tu proszę. Odcinek o śmierci Davida, wydawcy e-booka Hannah, wypadł zaskakująco świeżo. Rozmowy dwudziestoparolatków o śmierci okazały się przerażająco płytkie, znów wyszło na wierzch to, jak bardzo oni są skupieni na sobie i jak trudno jest ich naprawdę poruszyć. Ale ani mnie to nie dziwi, ani nie oburza, w końcu w tym wieku trudno mieć głębokie myśli na temat śmierci. Za to człowiekowi czasem wpadają do głowy tak "genialne" pomysły, jak radosna przebieżka po cmentarzu. I to też nie jest specjalnie dziwne.
Lenie Dunham znów udało się zrobić to, co kiedyś udawało jej się prawie co tydzień: w świeży i niebanalny sposób pokazać, jak widzą świat ludzie po dwudziestce. Ale ten odcinek i tak skradła jej Gaby Hoffmann w roli Caroline. Znowu!