Które piloty Amazona warto zobaczyć? [wideo]
Marta Wawrzyn
11 lutego 2014, 17:33
Amazon wypuścił kolejne piloty – i tym razem jest co oglądać i jest czym się zachwycać. Coś dla siebie znajdą tu fani nietypowych komedii i dramatów kryminalnych. Szkoda tylko, że Chrisowi Carterowi znów nie wyszło…
Amazon wypuścił kolejne piloty – i tym razem jest co oglądać i jest czym się zachwycać. Coś dla siebie znajdą tu fani nietypowych komedii i dramatów kryminalnych. Szkoda tylko, że Chrisowi Carterowi znów nie wyszło…
W zeszłym roku Amazon zaprezentował aż 8 pilotów, z których większość nie nadawała się do niczego. Tym razem jest inaczej. Tutaj znajdziecie 5 nowych pilotów, które widzowie mogą oglądać za darmo i oceniać. Te, które dostaną najwyższe noty, będą kontynuowane.
Już teraz można powiedzieć, że Amazon wyciągnął wnioski z zeszłorocznych błędów. Piloty są zdecydowanie lepszej jakości, w zasadzie wszystkie są z jakiegoś powodu interesujące – czy to ze względu na osoby twórców, czy obsadę, czy po prostu fajny opis. Aktorzy, których możemy oglądać w tych pilotach, to m.in. Gael García Bernal, Natalie Zea, Jeffrey Tambor, Titus Welliver.
Wczoraj obejrzałam je wszystkie i jestem zaskoczona wysokim poziomem. Choć do dzieł wybitnych na razie im daleko, tak naprawdę wszystkie mogłyby spokojnie być kontynuowane. I chyba nie ja jedna tak myślę – pierwsze oceny od użytkowników Amazonu są wyższe niż w przypadku zeszłorocznych pilotów. To, co zmieniło się na gorsze, to promocja tych seriali. Amazon wypuścił je z zaskoczenia, na YouTube nie ma trailerów, są tylko króciutkie sneak peeki. Nie tak się promuje seriale w sieci. Seriale w sieci promuje się tak, jak Netflix promuje "House of Cards" – głośno i z pomysłem.
A oto mój subiektywny ranking tegorocznych pilotów Amazonu.
1. "Transparent"
Jeśli miałabym wymienić jeden pilot, który powinien zamienić się w serial, byłby to właśnie "Transparent". Twórczynią jest Jill Soloway, reżyserka "Afternoon Delight" – filmu, który zrobił furorę na festiwalu Sundance. Jestem zachwycona tym, jak sprawnie porusza się ona w tematyce emocjonalnego popaprania i jak z estetyki kina niezależnego wyciąga to, co najlepsze. Serial jest zabawny, ale i lekko depresyjny, pełen fantastycznych neurotyków, do których da się przywiązać, choć to najbardziej samolubni ludzie na świecie. Swoim tonem przypomina nieco "Girls".
Jeffrey Tambor gra ojca trójki dorosłych dzieci, wśród których znajduje się przykładna żona i matka marząca o dawnej lesbijskiej kochance, producent opiekujący się niezależnymi zespołami muzycznymi i sypiający z co ładniejszymi ich członkiniami, oraz bezrobotna pisarka, wciąż przyjmująca czeki od taty. Tę ostatnią gra Gaby Hoffmann, którą znacie już z "Girls". Wszystko to działa bez zarzutu, aktorzy są znakomici, nie brakuje inteligentnych dialogów i świeżych pomysłów. Aktualna ocena – 4,2/5 – to niestety dowód na to, że "Transparent" nie jest serialem dla wszystkich. Ale szansę na zamówienie wciąż oczywiście ma.
2. "Bosch"
Titus Welliver gra Boscha, styranego życiem detektywa z Los Angeles, bohatera książek Michaela Connelly'ego. Fabularnie serial aż tak się nie wyróżnia na tle licznych produkcji kryminalnych, ale tego bohatera zdecydowanie chciałabym jeszcze zobaczyć. Jest wystarczająco mroczny i pokręcony, by mnie zainteresować już na etapie pilota. Dobrze wróży też nazwisko twórcy – to Eric Overmyer ("Treme"). Serial ma w tej chwili najwyższą ocenę spośród wszystkich: 4,8/5. Oznacza to, że zamówienie jest niemal pewne.
3. "Mozart in the Jungle"
Komedia o świecie muzyków grających klasykę. Nic, bez czego nie mogłabym żyć, ale też chętnie zobaczyłabym ciąg dalszy. Gael García Bernal występuje w roli Rodriga, ekscentrycznego geniusza, który zostaje nowym dyrygentem nowojorskiej orkiestry. Hailey (Lola Kirke – młodsza siostra Jemimy, bardzo do niej podobna) gra na oboju i marzy o sławie. Ta dwójka oczywiście się spotka. W obsadzie znajdują się jeszcze Malcolm McDowell i Bernadette Peters. Pilot ma specyficzny ton, który chyba mogłabym polubić. Piszę "chyba", bo mam tu mieszane uczucia: "Mozart in the Jungle" nie jest ani wystarczająco zabawny, ani wystarczająco wciągający, bym miała zwariować na jego punkcie. Z drugiej strony – Gael García Bernal… Aktualna ocena serialu: 4,4/5.
4. "The After"
Największe rozczarowanie na tej liście. Nowy serial Chrisa Cartera ("Z Archiwum X") miał być jego wielkim powrotem, wyszło skrzyżowanie "Revolution" z "Zombielandem". Mamy tu jakąś apokalipsę (piszę "jakąś", bo w pilocie widać tylko, że coś się dzieje, nikt nie wie co), mamy tajemnice, dziwne stworzenia wyskakujące z krzaków, ludzi zwracających się przeciwko innych ludziom. Mamy fatalnych, stereotypowych bohaterów, którzy zachowują się tak bezmyślnie, jak to tylko możliwe, i mnóstwo złych dialogów. Zdecydowanie nie chcę widzieć co dalej – i pewnie się nie dowiem. Ocena 4,0/5 jest wysoka, ale inne seriale mają wyższe.
5. "The Rebels"
Blondynka (Natalie Zea) przejmuje po śmierci męża drużynę futbolową i mimo że nie wie o futbolu nic, postanawia ją prowadzić. Schemat na schemacie, banał za banałem, kalka goni kalkę. Choć "The Rebels" to ponoć komedia, w ciągu 30 minut nie było nic śmiesznego. W praktyce ten serial to skasowane przez ABC "Back in the Game", tyle że zamiast dzieci mamy tu dorosłych zachowujących się jak dzieci. Gdyby nie Natalie Zea, w ogóle nie byłoby to warte uwagi. Ale Amerykanom chyba się podoba – aktualna ocena to 4,4/5.