Nic śmiesznego #6: Przekonać nieprzekonanych
Nikodem Pankowiak
14 marca 2014, 20:10
W tym tygodniu poczułem wstręt do serialowych komedii, ale cóż, taka praca. Na szczęście nie wszystkie mnie zawiodły. Spoilerów praktycznie brak.
W tym tygodniu poczułem wstręt do serialowych komedii, ale cóż, taka praca. Na szczęście nie wszystkie mnie zawiodły. Spoilerów praktycznie brak.
Do krainy bez słońca wreszcie zawitała wiosna. Co prawda tylko na kilka dni, ale zawsze lepsze to niż nic. Dlatego ten tydzień był dla mnie wyjątkowo trudny, bo jakoś tak miałem ochotę na wszystko, tylko nie na seriale. No bo w sumie po co znowu się zadręczać nieudanymi komediami, jeśli można iść na spacer, pograć w piłkę czy wybrać się do kina? Już wczoraj Andrzej pisał, że niemal zapomniał, jak to jest w kinie, i muszę przyznać, że doskonale rozumiem to uczucie. Tyle świetnych filmów dookoła, a ja oglądam seriale, z których wiele nie sprawia mi żadnej przyjemności. Oj, przyjdzie czas rewizji po sezonie i wreszcie będę mógł wrócić do tych wszystkich filmów i książek.
W każdym razie – zdziwiłem się. Zdziwiłem się bardzo, bo oto dostaliśmy w tym tygodniu odcinek "How I Met Your Mother", na który mogłem patrzeć bez bólu głowy. Ba, nawet kilka razy się zaśmiałem! Oczywiście nie był to odcinek wybitny, takiego już pewnie nie dostaniemy (choć po cichu liczę, że finał serialu przejdzie do historii). Było jednak sympatycznie, sekrety wyszły na jaw, a trudne decyzje zostały podjęte. I tylko matka Robin niepotrzebnie mieszała swojej córce w głowie. Nieświadomie, należy dodać na jej obronę.
W "Modern Family" część rodziny poszła na zakupy, część przekazywała wnukom wiedzę tajemną, a jeszcze inni wybrali się na wycieczkę do muzeum, gdzie próbowali przekonać pozostałych, jakimi to są znawcami sztuki. A ja miałem wrażeń, że przez cały odcinek twórcy serialu chcieli bezskutecznie przekonać mnie, że jeszcze potrafią robić komedię.
Próbowano mnie też przekonać w "The Big Bang Theory". Za pomocą monologu Stuarta. Że niby Penny i Leonard są wspaniałą parą. Cytując Barneya Stinsona: "please…".
Zrobiliście ostatnio coś złego i nie wiecie, w jaki sposób powinniście przeprosić? Idźcie po poradę do kapitana Holta – człowieka, który nawet z Diaz potrafi wydobyć dobrze brzmiące "przepraszam". To była jedna z lepszych scen ostatniego odcinka "Brooklyn Nine-Nine", który był dość nierówny. No bo z jednej strony właśnie wspomnieni wyżej Diaz i Holt czy Peralta i Boyle rozmawiający o najgorszych ślubach, a z drugiej pierdzący Terry. Śmierdzące żarty zawsze były domeną "Two and a Half Men" i trochę szkoda, że Michael Schur schodzi czasem do tego poziomu…
Bo pierdzenia było także sporo w najnowszym "Parks and Recreation", ale tu jestem w stanie przymknąć na to oko, w końcu z założenia cały efekt miał być żenujący. Poza tym, wreszcie dostaliśmy odcinek, w którym na nowo rozbłysła gwiazda Andy'ego. Dołączył on do grona osób znających tajemnicę Rona, choć w jego głowie przez moment zrodził się pomysł, że to nie Ron, tylko bardziej utalentowany muzycznie brat bliźniak, który swoim saksofonem (bez skojarzeń!) rozpala kobiety do czerwoności.
Wspomniałem już o książkach? W najnowszym "Community" możecie zobaczyć, że nawet podręczniki do chemii (mój największy koszmar) mogą mieć na tyle dużą wartość, że niektóre osoby walcząc o nie skończą przywiązane liną do krzesła. To był najlepszy odcinek tego serialu od czasu odejścia Troya. Fani "Breaking Bad" mogą ucieszyć się na świetny gościnny występ Vince'a Gilligana, choć dla mnie numero uno i tak pozostanie rapujący dziekan – pierwsza scena i już wiedziałem, że nic nie przebije tego występu. Oby tak było już do końca sezonu.
Jeszcze tylko krótko o "Przyjaciołach"… Widzę, że Joey zaczyna inaczej spoglądać na Rachel. Nie, błagam, proszę, nie róbcie tego! Kocham ten serial, ale ten wątek jest w nim akurat zupełnie niepotrzebny.
A jaki był Wasz komediowy tydzień? Możecie dać mi o tym znać na Twitterze lub za pomocą hashtaga #serialowa. Nasza redakcja jest czujna, staramy się wychwytywać wszystkie Wasze wpisy i w miarę możliwości na nie odpowiadać. Oczywiście możemy także podyskutować w komentarzach lub na naszym profilu na Facebooku. To tyle, widzimy się za tydzień.
Cześć i czołem.