"Dwóch i pół": Nowe porządki w domku na plaży
Bartosz Wieremiej
21 września 2011, 12:30
Co można powiedzieć o najgłośniejszej premierze telewizyjnej jesieni? Rekordowe słupki oglądalności, fikcyjny pogrzeb oraz obsada starająca się udowodnić, że "Two and a Half Men" może istnieć bez Charliego Sheena. Uwaga na spoilery.
Co można powiedzieć o najgłośniejszej premierze telewizyjnej jesieni? Rekordowe słupki oglądalności, fikcyjny pogrzeb oraz obsada starająca się udowodnić, że "Two and a Half Men" może istnieć bez Charliego Sheena. Uwaga na spoilery.
To była najbardziej oczekiwana premiera tej jesieni. Nie oszukujmy się jednak: z ponad 28-milionowej(!) widowni większość ciekawiło raczej, w jaki sposób zastąpiono Charliego Sheena, który znaczną część ostatniego roku spędził na: prowadzeniu wojny z twórcą serialu Chuckiem Lorre, zamykaniu prostytutek w łazienkach i szafach oraz faszerowaniu się kokainą. Ot, typowe zajęcia serialowej gwiazdy.
Na dodatek nikogo nie zdziwi, jeśli za kilka tygodni z tej astronomicznej liczby widzów zostanie mniej niż połowa, a drugi żywot "Dwóch i pół" zakończy się w okolicach maja 2012 roku. W końcu zawsze można wrócić do twierdzenia, że nie bez przyczyny płacono Sheenowi 1,8 miliona dolarów za odcinek.
Nowe życie "Dwóch i pół" zaczyna się od pogrzebu byłego już najważniejszego bohatera serii.
Miło było zobaczyć pokaźną liczbę dziewczyn Charliego oraz obydwie byłe narzeczone. Odpowiednie wydało się, że to Rose (Melanie Lynskey) opowiedziała, w jaki sposób zszedł z tego świata ten alkoholik i erotoman. Fakt, że prawdopodobnie dodatkowo przyłożyła do tego zgonu rękę albo dwie, dodawał jej żałobie nutę charakterystycznej i cudownej psychicznej niestabilności.
Nietypowa uroczystość pożegnalna okazała się być również dobrym czasem dla Emily (Holland Taylor) na rozpoczęcie pracy nad sprzedażą domu. Trochę zbyt okrutne, ale nie da się ukryć, że właśnie ta charakterystyczna nieruchomość, a nie pozostałe 1,5 człowieka jest bohaterem odcinka. Wśród potencjalnych kupców gościnnie pojawili się: wspominający wspólną imprezę z Charliem, John Stamos oraz Jenny Elfman i Thomas Gibson powracający po 9 latach do wcieleń znanych z "Dharmy i Grega".
Również na tarasie tego domu po raz pierwszy widzimy Waldena Schmidta (Ashton Kutcher), w scenie której istotną częścią jest zimna woda, prochy Charliego i nieudana próba samobójcza. Nowy bohater dość znacznie odróżnia się od swojego poprzednika, pomimo znajomego okresowo wolnego myślenia i emocjonalnej niedojrzałości. Przede wszystkim sprawia wrażenie poczciwego, lubi biegać nago oraz nie pije. Jest również kompletnym przeciwieństwem Alana (Jon Cryer) zarówno pod względem fizyczności, jak i zasobności bankowego konta. Na dodatek instynktownie prowadzony po schodach przez dwie urocze panie, bardzo szybko aklimatyzuje się w sypialni Charliego. Zbyt szybko.
Niestety wszystko w "Nice to Meet You, Walden Schmidt" niby jest takie jak wcześniej, a jednak inne. Za bardzo chciano, by było jak dawniej w momencie, kiedy nowy bohater zawodzi, a nad każdym elementem epizodu wciąż góruje poprzedni właściciel nieruchomości. Wyszło trochę nostalgicznie – raczej jak pożegnanie "Dwóch i pół", niż nowy, wspaniały początek.
Jest jednak zdecydowanie za wcześnie na określenie czy serial, kolokwialnie mówiąc, się posypał. Na razie rozsypały się jedynie prochy Charliego – na podłodze, w salonie domu przy plaży w Malibu.