"Suits" (3×16): W korporacji jak w rodzinie
Mateusz Madejski
12 kwietnia 2014, 19:15
Twórcy serialu od dłuższego czasu próbują coś tak zmienić w formule "Suits", aby jednocześnie utrzymać status quo. Wygląda na to, że to im się udaje. Ale mimo to, Harvey i ekipa już nie przyciągają tak jak dawniej. Uwaga na spoilery.
Twórcy serialu od dłuższego czasu próbują coś tak zmienić w formule "Suits", aby jednocześnie utrzymać status quo. Wygląda na to, że to im się udaje. Ale mimo to, Harvey i ekipa już nie przyciągają tak jak dawniej. Uwaga na spoilery.
Oglądając ostatnie odcinki "Suits", miałem wrażenie, że serwowana jest mi całkiem przyzwoita produkcja. Tylko tyle i aż tyle. A przecież kiedyś ten serial był naprawdę niezły – miał świetną dynamikę, sporo cliffhangerów, szybkie zwroty akcji i co najmniej kilka kapitalnych dialogów w każdym odcinku (z czego zazwyczaj 90 proc. przypadało na wypowiedzi Donny). To wszystko gdzieś się niestety ulotniło.
W wiosennych odcinkach twórcy "Suits" ciągle coś próbowali zmienić, ale koniec końców bali się co odważniejszych pomysłów. I wszystko zostawało po staremu. Tak było chociażby z wyjazdem Rachel, czy – oczywiście – z odejściem Mike'a. Ten ostatni otrzymał świetną ofertę pracy i hamletyzował czy warto ją przyjąć czy nie. Przyznam, że byłem pewien, że ostatecznie ją odrzuci, ale tu rozwój fabuły mnie jednak zaskoczył.
Z samym odcinkiem "No Way Out" mam pewien problem. Gdy zobaczyłem jego trailer, zapowiadający aresztowanie Mike'a byłem pełen nadziei, że serial wreszcie odzyska dawne tempo i że scenarzyści wreszcie odważyli się zrobić coś nieprzewidywanego. Ale okazało się, że aresztowanie wcale nie ma związku z tym, że Mike jest oszustem. Zresztą sam wątek aresztowania Mike'a na podstawie ustawy antyterrorystycznej Patriot Act wydaje się mi zbyt mocno absurdalny, nawet jak na serial, który w końcu zbyt blisko ziemi nigdy nie był.
Mocno akcentowana w ostatnim odcinku była też rodzinna atmosfera kancelarii. Pewnie dla osób, które mają jakieś pojęcie o pracy w firmach tego typu był to absurd jeszcze większy niż Mike zatrzymany pod zarzutem terroryzmu… Ale oczywiście ma to swój urok. Bezwzględna Jessica zapewniająca Rachel o swoim wsparciu była wręcz urocza. Nawet więc nie próbuję się domyślać, jak na płeć piękną działa jeszcze bardziej troszczący się o swoich podwładnych Harvey. Zresztą niedawno była na Twitterze dyskusja całkiem rozsądnych dziewczyn o tym, jak bardzo kochany jest Specter.
Cóż, pewnie i jest, ale niestety – tacy prawnicy występują tylko w serialach.