Hity tygodnia: "Gra o tron", "Shameless", "Veep", "Dolina Krzemowa", "Hannibal"
Redakcja
13 kwietnia 2014, 19:02
"Gra o tron" (4×01 – "Two Swords")
Nikodem Pankowiak: Pierwszy odcinek najnowszego sezonu to przede wszystkim pojawienie się kolejnego gracza – Oberyn Martell, głodny zemsty Dornijczyk z pewnością sporo namiesza w najbliższych odcinkach. Sceny z jego udziałem są najmocniejszym punktem tego odcinka, już teraz widać, że facet jest nieobliczalny i nikt, a już najbardziej Lannisterowie, nie mogą czuć się przy nim bezpiecznie.
Poza tym jest to raczej spokojne, ale bardzo dobre wprowadzenie do nowego sezonu. Żadna ze scen się nie dłużyła, może to dlatego, że co nudniejsi bohaterowie nie znaleźli się w tym tygodniu na ekranie. Z pewnością możemy docenić jak zwykle świetnego Brona czy Tywina, który w pierwszej scenie odcinka nie mówi ani słowa, ale i tak przykuwa naszą uwagę w stu procentach. O Tyrionie już nawet nie wspominam, to od początku klasa sama w sobie.
"Two Swords" to bardzo dobre wprowadzenie do sezonu, który zapowiada się niezwykle ekscytująco. Dalej powinno być jeszcze lepiej. Nawet gdyby ktoś miał narzekać na brak nadmiaru akcji, powinien docenić, że pod względem realizacji "Gra o tron" jest jednym z najlepszych seriali w historii.
Marta Wawrzyn: Smoki, zapomniałeś o smokach! Wyrosły niesamowicie i wyglądają już jak broń masowego rażenia w przecudnym opakowaniu. Potrafią nieźle nastraszyć nawet Daenerys, więc nietrudno sobie wyobrazić, co teraz mogą zrobić z tymi, którzy staną im na drodze.
Cały odcinek rzeczywiście należał do raczej spokojnych, ale ani przez moment się nie nudziłam. Realizacja jak zwykle była perfekcyjna. Dialogi jak zwykle były doskonałe. Książę Oberyn i jego pani mieli bardzo mocne wejście, Ogar został kurczakowym królem, Arya użyła miecza, Jaime coraz bardziej daje się lubić, a Tywin knuje równie zręcznie co Frank Underwood. Czego chcieć więcej? Ach, no właśnie, jakiegoś szoku. Ale i ten na pewno już czeka na nas za rogiem.
"Dolina Krzemowa" (1×01 – "Minimum Viable Product")
Nikodem Pankowiak: Nowa komedia HBO zaczęła swój żywot w świetnym stylu. Twórcy serialu w doskonały sposób wykpili wszystkie absurdy Doliny Krzemowej – przekonanie pracujących tam geniuszy i "geniuszy" o tym, jak bardzo zmieniają świat, to całe dorabianie ideologii do zarabiania pieniędzy i fakt, że każdy musi udawać wyluzowanego. Bo przecież tam nikt nie jest wyluzowany.
Główny bohater zupełnym przypadkiem odkrywa rewolucyjną metodę konwersji plików, czym oczywiście budzi zainteresowanie prawdziwych gigantów. Ostatecznie jednak rezygnuje z ogromnych pieniędzy i postanawia stworzyć coś po swojemu, z dala od absurdów otaczającego go świata. Jednak mimo to na pewno jeszcze nie raz się z nim zetknie. Przynajmniej ja bardzo na to liczę. Drugi sezon jest raczej pewny, wierzę jednak, że mimo to kolejne odcinki również zaprezentują wysoki poziom.
Marta Wawrzyn: Ciekawa rzecz, nie da się ukryć. I bardzo ostra satyra na tych, którzy teraz rządzą światem – magików od nowych technologii. Jak ma w Dolinie Krzemowej przetrwać taki zwykły, prosty geek, który wymyślił coś fajnego, ale kompletnie nie ma głowy do interesów? Zobaczymy w najbliższych tygodniach. Spodziewam się, że zanim Richard i jego koledzy staną się sławni, czeka ich jeszcze wiele problemów. A my będziemy się śmiać, ale przez łzy, bo "Silicon Valley" wygląda jednak na dość gorzką komedię.
"Shameless" (4×12 – "Lazarus")
Marta Wawrzyn: Najlepszy odcinek, jaki w tym tygodniu widziałam, to finał 4. sezonu "Shameless". Cały sezon był świetny – zrezygnowano z nadmiaru golizny i szokowania, postawiono na rozwój postaci. Efekty widać jak na dłoni, nawet Carl, wcześniej będący co najwyżej kandydatem na małego psychopatę, okazuje się ciekawym chłopcem, w którym kłębią się przeróżne emocje. A jeszcze bardziej niesamowita jest przemiana, którą przeszedł Mickey. Zresztą niemal wszyscy młodzi bohaterowie "Shameless" mieli w tym sezonie co robić, a do tego wydorośleli i nabrali mądrości życiowej, pozostając przy tym Gallagherami.
A ich tegoroczne przygody zakończył finał spokojny, refleksyjny, zawierający mnóstwo emocji i jedną scenę, która przejdzie do historii jako najlepiej zrealizowana rzecz, jaką zobaczyliśmy w "Shameless". Przepiękna sceneria, rewelacyjnie napisany monolog i fantastyczny William H. Macy – to wszystko, czego trzeba, żeby serial stacji Showtime był lepszy niż kiedykolwiek.
Wątpliwości mam jedynie co do niespodzianki, którą zobaczyliśmy po napisach, ale ponieważ na razie nie wiemy, co z niej wyniknie, powstrzymam się z krytyką. Pełną recenzję finału "Shameless" znajdziecie tutaj.
"Hannibal" (2×07 – "Yakimono")
Bartosz Wieremiej: Przyznaję, nie spodziewałem się tak odważnych decyzji w tym odcinku. Szczególnie gdy w poprzednim również zaserwowano nam małe trzęsienie ziemi.
Zgon Fredericka Chiltona (Raúl Esparza) ma i będzie miał ogromny wpływ na kształt serialu w następnych tygodniach czy, jeśli powstaną kolejne serie, latach – w końcu jego obecność była dość istotną częścią życia Hannibala tak w książkowym "Czerwonym smoku", jak i w "Milczeniu owiec".
Jednocześnie w samym serialu zrobienie z Fredericka kozła ofiarnego, a następnie uśmiercenie go było całkiem logicznym posunięciem i nie tylko z tego powodu "Yakimono" jest jednym z hitów tygodnia. Przez 43 minuty wydarzyło się kilka ważnych rzeczy, a i wyraźnie zaznaczono jak wielki wpływ na relacje Willa (Hugh Dancy) i Alany (Caroline Dhavernas) miały wydarzenia sprzed dwóch tygodni. Świetnie wypadli szczególnie Anna Chlumsky oraz Raúl Esparza, a powrót Grahama do regularnych odwiedzin w gabinecie Lectera (Mads Mikkelsen) zapowiada wiele ciekawych momentów w najbliższych tygodniach.
Cóż, wojna wciąż trwa.
"Community" (5×12 – "Basic Story")
Bartosz Wieremiej: Znalazł się powód, by ratować Greendale. Trafił się odcinek, po którym przychodzi niecierpliwie czekać na kolejny. Przecież skuteczne naprawianie nieco dysfunkcyjnej uczelni nie mogło dobrze się skończyć.
To była naprawdę ciekawa historia. Podobał mi się skołowany i pozbawiony kontroli Abed (Danny Pudi) oraz jak zwykle świetny dziekan Pelton (Jim Rash). Nie przeszkadzał powrót do tematu Jeff (Joel McHale) i Britta (Gillian Jacobs), a kończąca wszystko rozmowa Buzza (Jonathan Banks) z Duncanem (John Oliver) po prostu rozbawiła mnie do łez.
Jednocześnie nie wiem, czy, przynajmniej nad Wisłą, powinniśmy tak lekko podchodzić wydarzeń zawartych w "Basic Story". W końcu właściwie czym najnowsza inkarnacja Greendale, zwana Sandwich University, różni się od typowego mokrego snu jednego z licznych polskich "specjalistów" od szkolnictwa wyższego?
"Veep" (3×01 – "Some New Beginnings")
Nikodem Pankowiak: Jonah został zwolniony z pracy! Co było do przewidzenia, zawdzięcza to głównie swojej głupocie i zadufaniu, więc satysfakcja z tego powodu jest tym większa. Sceny z jego udziałem to jedne z lepszych momentów tego odcinka, ale perełek było dużo, dużo więcej.
Selina jest sfrustrowana jeszcze bardziej niż zwykle – tym razem dlatego, iż nie może ogłosić całemu światu, że za chwilę będzie ubiegać się o prezydenturę. W ramach kampanii przed ogłoszeniem kampanii promuje książkę swojego autorstwa (wersja oficjalna), zmusza się do uśmiechu i rozmawia ze zwykłymi ludźmi. A przecież wiemy, jak bardzo Selina nienawidzi ludzi…
Tymczasem reszta jej zespołu "bawi" się na weselu Mike'a, przy czym zabawa polega głównie na bezustannym gapieniu się w ekrany telefonów, a gdy te zostaną skonfiskowane – wyciąganiu kolejnych. Okazuje się jednak, że nawet para młoda nie jest w stanie się powstrzymać i również ulega pokusie. To było świetne wprowadzenie do kolejnego sezonu, to naprawdę może być najlepsza komedia tego roku.
"Grimm" (3×18 – "The Law of Sacrifice")
Bartosz Wieremiej: Adalind (Claire Coffee), Diana – niezwykłe dziecko z mocami, pewna bardzo potężna rodzina, skomplikowane relacje między praktycznie wszystkimi bohaterami i dość wątpliwy plan – milion rzeczy mogło pójść nie tak w "The Law of Sacrifice".
A jednak otrzymaliśmy bardzo dobry odcinek, który zgrabnie zakończył zamieszanie związane z ciążą panny Schade. Sprezentowano nam również zakończenie umożliwiające snucie wielu bardzo ciekawych teorii na temat tego, co zdarzy się w przyszłości. Czy skrzywdzona Adalind powróci do siania zamętu? Jak będzie wyglądało dalsze życie Kelly Burkhardt (Mary Elizabeth Mastrantonio)? Co na to wszystko ruch oporu?
Nadeszły ciekawe czasy dla fanów serialu stacji NBC.