"Aniołki Charliego": Dwója, lufa, zero!
Nikodem Pankowiak
24 września 2011, 11:36
Hej, Charlie, to znowu my – twoje Aniołki. Przybyłyśmy, na twoje życzenie. Zastanawia nas tylko jedno… Po co?
Hej, Charlie, to znowu my – twoje Aniołki. Przybyłyśmy, na twoje życzenie. Zastanawia nas tylko jedno… Po co?
Nie wystarczył ci poprzedni serial i dwa filmy? Czy uważasz, że tak mało jest pięknych kobiet w telewizji i potrzebne są kolejne? Na dodatek takie, które są tylko nowszą wersją samych siebie… Nie, nie rozumiemy tego, Charlie, a co więcej, uważamy, że nasz powrót był absolutnie zbędny i nie wnosi do świata seriali niczego nowego. Wydaje nam się, że widzowie w dzisiejszych czasach nie będą chcieli oglądać serialu, który polega na tym, że w każdym odcinku trójka pięknych kobiet kopie bandziorów po tyłkach i innych delikatnych miejscach. To nie lata 70., Charlie…
Co prawda jesteśmy piękne, wysportowane, a kiedy trzeba potrafimy uderzyć tak, żeby bolało. Jednak z ust naszych i naszego, pożal się Boże, pomocnika – Bosleya, wychodzą same banały. Gdy ma być poważnie, bywa śmiesznie, gdy ma być śmiesznie, bywa żenująco. Dlaczego nasza misja była tak bezsensowna, Charlie? Dlaczego pokonanie naszego wroga odbyło się w sposób tak absurdalny? Aż strach pomyśleć, co będzie później.
Nie podoba nam się też to, że sprawa, nad którą pracowałyśmy, trzymała nas w napięciu tylko przez krótką chwilę – po wielkim bum temperatura spadła niemal do zera. Może to dlatego, że połowę sprawy rozwiązujemy przed ekranem przenośnego komputera. A właściwie robi to Bosley, my tylko słuchamy. Myślisz, że jesteśmy za głupie, by posługiwać się nowoczesną technologią i do tego potrzebny jest nam facet? Rozumiemy, że żadna z nas nie jest w stanie poderwać rosyjskiej damulki, ale skoro już twierdzisz, że jest on nam potrzebny do czegoś więcej, mógłbyś wpłynąć na niego, aby był choć ciut zabawniejszy? Póki co odnosimy wrażenie, że wcisnąłeś go między nas na siłę. Niepotrzebny rodzynek w żeńskim cieście.
Żebyś nie myślał, że kobiety potrafią tylko narzekać, musimy przyznać, że jesteśmy w stanie odnaleźć kilka rzeczy, które nam się podobały. Co prawda nie są one w stanie nadrobić niedociągnięć fabularnych, ale choć trochę umilają nam czas. Miło słucha się przebojowych piosenek, zwłaszcza w połączeniu ze zdjęciami Miami – miasta, które nigdy nie zasypia. Niestety to wciąż za mało, abyśmy były w stanie pokochać naszą pracę, wszak nie tylko nasze przygody oferują widzom gorące klimaty i piękne kobiety.
Właściwie, Charlie, mamy przed sobą wyniki oglądalności pierwszego odcinka. Ledwie ponad 8 milionów widzów. Czy jesteś zadowolony? Nawet jeśli będziesz twierdził, że to dobry wynik i że nadal w nas wierzysz, będziemy traktować te deklaracje z przymrużeniem oka. Wiemy, że zastanawiasz się teraz, czy było warto. Odpowiemy ci już teraz – nie. Bosley znalazł w internecie cytat ministra spraw zagranicznych pewnego dalekiego kraju, on najlepiej podsumuje to, z czym mieli do czynienia widzowie. "Dwója! Lufa! Zero!"