"Mentalista" (6×22): Dobry, lekki finał
Andrzej Mandel
20 maja 2014, 18:33
Finał 6. sezonu "Mentalisty" był lekki, dowcipny i przyjemny, ale potrafił też wzruszyć. Był też jedną z niewielu okazji do zobaczenia Patricka w chwili szczerości. Uwaga na duży spoiler.
Finał 6. sezonu "Mentalisty" był lekki, dowcipny i przyjemny, ale potrafił też wzruszyć. Był też jedną z niewielu okazji do zobaczenia Patricka w chwili szczerości. Uwaga na duży spoiler.
Jak dla mnie, odcinek "Blue Bird" mógłby spokojnie być nie tylko finałem 6. sezonu, ale też finałem serialu w ogóle. Mam nadzieję, że Bruno Heller sprawi, że zmienię zdanie, ale w tej chwili wolałbym, aby finałowa scena była końcową klamrą spinającą serial w całość.
Byłby wtedy "Mentalista" opowieścią o mężczyźnie podnoszącym się z ciężkiej tragedii, która go dotknęła i o tym, że szukając tylko zemsty można znaleźć coś więcej. I że to nie zemsta jest tym, co się liczy najbardziej, bo istnieją znacznie ważniejsze rzeczy. To też swoista opowieść o dorastaniu wiecznego chłopca i manipulatora do odpowiedzialności (no, do pewnych granic odpowiedzialności). A poza tym, przyzwoity procedural, któremu zdarzało się nas bawić, ale i zanudzać.
Finał 6. sezonu zwieńczony został pocałunkiem Lisbon i Jane'a, co skłania mnie do cichej refleksji, że mili faceci zostają zawsze na lodzie, jak biedny agent Pike, który tak bardzo się w Teresie zakochał. Z drugiej strony, widział, że Lisbon czuje coś do Patricka, bo tego ukryć się nie dało. Podobnie jak uczuć Jane'a do niej.
W "Blue Bird" dostaliśmy dwie zagadki kryminalne, jako pretekst i tło do historii jak z komedii romantycznej. Szczególnie podobała mi się pierwsza, rozwiązana przez Patricka od niechcenia, wraz z pięknym i prawdziwym stwierdzeniem, że "żaden student nie wyrzuciłby pół butelki dobrej wódki". Druga zagadka była mniej zgrabna, ale też służyła tylko za pretekst do końcowej sceny i kilku naprawdę zgrabnych dialogów.
Można, oczywiście, po tym wszystkim odczuwać pewien niedosyt. Można nawet krytykować bliską komediom romantycznym konwencję odcinka, ale w ostatecznym rozrachunku ja byłem bardzo zadowolony. Wbrew pozorom nie było aż tyle lukru, a i warto było obserwować, jak Simon Baker zmienił mikroekspresję w momencie, gdy Patrick mówił prawdę, zamiast kłamać i zwodzić. Nie spodziewałem się też, że Robin Tunney tak świetnie potrafi zagrać tyle uczuć.
Choć jednak najważniejszy wątek jest już zakończony, bo Patrick wyraźnie wreszcie się pozbierał po śmierci żony i córki, to "Mentalista" dostał jeszcze kolejny sezon. Liczę na to, że Bruno Heller pokaże coś więcej niż dotychczas, bo odświeżenie serialu nowymi postaciami wystarczyło na dwie trzecie sezonu. Zagadki, niestety, pozostały takie same.