"A Gifted Man": Uwierz w ducha i postaraj się nie przysnąć
Marta Wawrzyn
25 września 2011, 22:06
Nowy dramat CBS, "A Gifted Man", to twór dziwny. Serial o cynicznym lekarzu, który spotyka zmarłą żonę i zaczyna nieco inaczej widzieć różne rzeczy, jest mieszanką proceduralu medycznego z niezbyt jak na razie oryginalną historią miłosną. Uwaga na spoilery!
Nowy dramat CBS, "A Gifted Man", to twór dziwny. Serial o cynicznym lekarzu, który spotyka zmarłą żonę i zaczyna nieco inaczej widzieć różne rzeczy, jest mieszanką proceduralu medycznego z niezbyt jak na razie oryginalną historią miłosną. Uwaga na spoilery!
Dr Michael Holt (w tej roli Patrick Wilson) jest szanowanym lekarzem, zarabiającym krocie w nowojorskiej klinice leczącej bogaczy. Ma poukładane życie. Biega (w życiu prywatnym i w pracy), pomaga niepotrafiącej sobie poradzić z niczym siostrze, wyzłośliwia się. Dużo się wyzłośliwia. Jego życie zmienia się, kiedy spotyka niewidzianą od 10 lat byłą żonę Annę Paul (Jennifer Ehle). Zaprasza ją do siebie, rozmawiają o dawnych czasach, a następnego dnia przypadkiem natyka się na newsa o jej śmierci, która miała miejsce… dwa tygodnie wcześniej.
Brzmi ciekawie? To dobrze. Bo nic bardziej interesującego już nie będzie. Michael, jako człowiek racjonalny, zaczyna podejrzewać u siebie jakąś poważną chorobę, typu schizofrenia albo rak mózgu. Badania jednak nic nie wykazują. Anna tymczasem wciąż się pojawia, wciąż tak samo denerwująco uśmiechnięta. I zwraca się do swojego byłego męża z nietypową prośbą, która, jak mniemam, ma na celu uczynienie z niego dobrego człowieka, leczącego ludzi biednych, a nie bogatych. Cóż…
Sam Michael jest postacią nieprawdopodobnie nudną i plastikową – stara się co prawda być chamusiowaty i sarkastyczny, ale gdzie mu tam do House'a. Za rok pewnie nie będę w ogóle pamiętać o jego istnieniu. O Annie nie wiemy w zasadzie nic, poza tym że była żoną głównego bohatera, przyjechała do Nowego Jorku leczyć biednych, zginęła, bo chciała pomóc dziecku, które goniło piłkę (teraz ona została skazana na wieczną obecność tej piłki) i dużo się uśmiecha.
Oboje klepią banały przez 43 minuty, czasem osobno, a czasem razem. Daleko temu i do wspaniałej historii miłosnej, jaką było "Uwierz w ducha", i do popularnych seriali o lekarzach, jak "House" czy "Chirurdzy". Jeśli twórcy chcą zainteresować widzów przypadkami medycznymi, to wymagają one znacznego pogłębienia. Podobny problem jest z głównymi bohaterami. Przydałoby się też znaleźć scenarzystę, który umie pisać.
"A Gifted Man" może się spodobać chyba tylko miłośniczkom łzawych dramatów miłosnych, dziejących się w jakże ekscytującym środowisku białych kitli. Mnie dalsze losy tej mało oryginalnej pary specjalnie nie obchodzą. Jedyne, co mnie kręci w związku z tym serialem, to pytanie, czy kiedyś puści go jakaś polska telewizja pod tytułem "Obdarzony". Byłaby to najlepsza rzecz, jaka może go spotkać.
W skali szkolnej – dwója na szynach.