Finał "Weeds": Róbcie, co chcecie, ja wysiadam
Marta Wawrzyn
28 września 2011, 16:03
Siódmy i być może już ostatni sezon "Trawki" zakończył się czymś, co można uznać albo za cliffhanger albo za całkiem zgrabne zamknięcie całej historii. Mam nadzieję, że zwycięży ta druga wersja i serial nie będzie już kontynuowany. Spoilery!
Siódmy i być może już ostatni sezon "Trawki" zakończył się czymś, co można uznać albo za cliffhanger albo za całkiem zgrabne zamknięcie całej historii. Mam nadzieję, że zwycięży ta druga wersja i serial nie będzie już kontynuowany. Spoilery!
Zacznę od spoilerów, bo bez tego trudno przejść dalej. W odcinku "Do Her/Don't Do Her" do Nowego Jorku przyjeżdża wściekła jak zawsze siostra Nancy, Jill, ściągnięta tu przez Silasa. Panie odbywają szaloną podróż metrem po mieście, w czasie której wrzeszczą na siebie, obrzucają się pretensjami i dochodzą do wniosku, że tak czy siak obie mają przekichane na tym świecie. Cała ta gorzka, pełna czarnego humoru podróż jest całkiem zgrabnie wymyślona i zrealizowana, na pewno lepiej niż którykolwiek inny odcinek tego sezonu "Weeds".
Kończy się jednak słodko – pojednaniem w ślicznym, białym domu w Connecticut. Zjeżdża się cała rodzina, w tym spóźniony Shane, który teraz uczy się w Akademii Policyjnej. Główna bohaterka wygłasza mowę, taką porządną, w stylu pierwszych sezonów "Trawki". Aż tu nagle po jej czole zaczyna tańczyć zielone światełko i pada strzał. Wiemy, że strzelano, nie wiemy, czy faktycznie ją zastrzelono. Cliffhanger, wiecie. Tak na wszelki wypadek.
Spoiler TV odkrył, że strzelał Tim Scottson, syn Petera, agenta DEA, którego Nancy poślubiła w 2. sezonie. Jenji Kohan, twórczyni serialu, nie mówi, że to on, ale jej słowa są raczej potwierdzeniem niż zaprzeczeniem tej tezy. Kohan potwierdza też, że całkiem poważnie myśli o 8. sezonie. W końcu tyle jeszcze zostało do powiedzenia: jeden syn policjant, drugi syn hoduje trawę, Nancy może jeszcze przeżyć, bo przecież nie widzieliśmy, jak umiera. Nic tylko kontynuować serial.
Lepiej byłoby, gdyby "Trawka" faktycznie zakończyła się zastrzeleniem Nancy Botwin przez nieznanego sprawcę (którego fani już namierzyli). Główna zaleta tego rozwiązania jest taka, że nie będzie już więcej "Trawki". Ale nie tylko o to chodzi. Taki koniec byłby zaskakująco udanym, symbolicznym dopełnieniem losów popapranej, nieumiejącej sobie znaleźć miejsca na świecie Nancy. Nierealność sceny w Connecticut przypomniała mi spotkanie Bonnie z mamą w filmie "Bonnie i Clyde". Tak ja tam, tu też widać, że to początek końca i że wkrótce stanie się coś dramatycznego, co tę sielankę przerwie. Tam pozwolono głównym bohaterom jeszcze trochę pożyć, tu już chwilę później mamy strzały. I dobrze. Koniec. Nie ma nic do dodania.
Nie chcę, żeby ten koniec okazał się wielką mistyfikacją. Nie chcę, żebyśmy w 8. sezonie znów zobaczyli Nancy, która jak zwykle spadła na cztery łapy. "Trawka" od czasu opuszczenia Agrestic stawała się coraz słabszym, wtórnym i zwyczajnie nudnym serialem, który w 7. sezonie osiągnął dno. Wolę nie myśleć, co mieliby nam pokazać w kolejnej serii.