Wasze hity i kity lata 2014. Które seriale wygrały?
Redakcja
21 września 2014, 14:13
HITY LATA 2014
Wśród hitów zdecydowanie rządzą dwa seriale: "Orange Is the New Black" i "Outlander". Trzeci "The Knick" ma już zdecydowanie mniej głosów. Największy bój rozegrał się o "The Leftovers" – głosowaliście i na hit, i na kit z niemal równym zapałem. Ostatecznie opcja, że to jednak hit, wygrała 11 głosami, co wystarczyło, aby załapać się na ostatnie miejsce.
1. "Orange Is the New Black"
betweenTHEcheats: Trudno nie zachłysnąć się tym serialem. Hit za galerię arcyciekawych i różnorodnych postaci oraz za porywającą historię przyprawioną czarnym humorem.
2. "Outlander"
Kinga: Czyli opowieść dla zakochanych, dla samotnych, dla romantyków, opowieść o wartościach ponadczasowych i wiecznie żywych, opowieść dla wrażliwych i poszukujących piękna. Opowieść – nie serial, opowieść przeniesiona na ekran.
3. "The Knick"
Meg: Może i akcja serialu toczy się bardzo powoli, za to dostajemy obraz szpitala z początku XX wieku i poznajemy ówczesnych lekarzy. Są krwawe operacje przeprowadzane w warunkach dalekich od sterylnych. Są nielegalne aborcje wykonywane przez zakonnicę. Jest handel zwłokami, a gdzieś przy okazji tego wszystkiego pokazywane są urywki życia bohaterów i ich problemy.
"Manhattan"
drozdzowa: Budowa bomby atomowej? Cóż mi więcej do szczęścia potrzeba. Lubię tematykę I i II wojny światowej, więc serial z miejsca był na liście do zobaczenia. Do tego fajna obsada, towarzystwo geniuszy i ich małe dramaty.
"You're the Worst"
VisitorQ: Nie oglądam za dużo komedii, więc serial musi być naprawdę dobry i mieć solidne żarty, by mnie przyciągnąć i trzymać. Ta produkcja FX naprawdę to ma. Plus niesamowita Aya Cash.
"Doktor Who"
Meg: Każdy odcinek to ciekawa historia. Siłą serialu jest jednak Doktor. Dwunasty przypomina Dziewiątego. To znów jest Doktor nieco zwichrowany przez życie. To Doktor, który już nie ma twarzy młodzieńca, który już nie flirtuje z Clarą. To Doktor, który bywa zgryźliwy i nie lubi się przytulać, ale też wciąż bywa nieprzewidywalny i nieco szalony.
"The Honourable Woman"
Oto: Najlepsza premiera lata, wrażenie obcowania z tym kilkuczęściowym filmem powoduje mrowienie w okolicach przepony i stały opad szczęki. Ciężko o obiektywizm, kiedy seria trafia idealnie w gust. Polecę więc truizmami; angażująca historia, świetna muzyka i aktorstwo – największym skarbem jest oczywiście Stephan Rea, kreujący swą postać z nie lada wdziękiem. Ale reszta obsady nie ustępuje.
"Utopia"
VisitorQ: Drugi sezon był jak dla mnie ociupinkę słabszy od pierwszego, ale już choćby za taki rewolucyjny wymysł jak pierwszy odcinek cofający się w czasie, należą się twórcy wszystkie możliwe laury.
"Suits"
Qba: Zdecydowana zwyżka formy w porównaniu z 3. sezonem.
"Finding Carter"
drozdzowa: Jestem świeżo po finale i uważam, że to bardzo dobry serial dla młodzieży. Trochę typowe family drama, ale jednak fakt, że główna bohaterka została kiedyś porwana, robi swoje. I mimo że dostajemy kolejne odpowiedzi, to i nowe pytania się pojawiają. No bo właściwie co łączyło Davida i Lori w 1997 roku? I ten uroczy Max, chyba najprzyjemniejsza dla oka i ucha postać.
"Pozostawieni"
emilianda: To nie jest standardowe sci-fi i za to właśnie lubię ten serial. Podoba mi się, oprócz klimatu oczywiście, to że zamiast skupić się na wyjaśnianiu zagadki zniknięcia, zbudowali cały serial na emocjach. I to tak świetnie napisanych i zagranych, że nawet ja nie mam problemu z wczuciem się.
KITY LATA 2014
Tu wszystko było jasne od początku: "True Blood" zmiażdżyło konkurencję w głosowaniu na najgorszy serial lata. Najbardziej walczyliście o "The Strain" – było sporo głosów na hit, ale ostatecznie więcej osób uznało, że to kit.
1. "Czysta krew"
Kinga: No oni chyba żartują, żeby taka żenadę puszczać widzom na zakończenie serialu. Według scenarzystów idealny przepis na sezon finałowy to: zabić wszystkich bezsensownie, a potem bezsensownie dokończyć historie byle czym, gotowe.
2. "Crossbones"
Meg: Ten serial miał wszystko by zostać hitem – potencjalnie ciekawą historię, piękne krajobrazy i aktorów. Całokształt jednak zawiódł. Chociaż przebrnęłam przez cały sezon, to tak nudnego serialu nie widziałam dawno. Żaden z bohaterów nie był ciekawy. Zachowanie postaci było do bólu przewidywalne, a samo historia nie wciągała.
3. "Pretty Little Liars"
Marczi: Powróciła Alison i… na powrotach się skończyło. Dziewczyny są tylko bardziej irytujące, akcja stoi w miejscu, a "A" nadal terroryzuje całe miasteczko. Ok, może postanowiono wrzucić na ruszt jakieś morderstwo i napady we własnych domach, ale nadal nie robi to na mnie wrażenia. Jakoś po prostu to wszystko przestaje działać. Liczę, że po krótkiej przerwie serial wróci z czymś lepszym do zaoferowania.
"Extant"
Luc: Plus za futurystyczne gadżety i wizualną stronę. Minus za wszystko inne. Zwłaszcza za straszną archaiczność w podejściu do fabuły. Finał jeszcze przede mną ale już dawno straciłem zainteresowanie. Fabuła rodem z tandetnych seriali z lat 90.
"Pod kopułą"
VisitorQ: To był serial wielkiej szansy. Pierwszy odcinek pierwszego sezonu był jak dla mnie totalnie absorbujący, jednak każde kolejne odcinki totalnie niszczyły ten potencjał. I z tego powodu drugi sezon momentami zmieniał się w bardzo bolesny do oglądania procedural pod tytułem: "nowy dzień, nowe dziwne zjawisko kopuły, z którym musimy walczyć". Szkoda.
"The Strain"
bazyliszka: Co za mordęga!!! Tak ładnie żarło i zdechło… po pierwszych dwóch odcinkach. Aż trudno wybrać, co mnie najbardziej w tym serialu irytuje. Chyba po prostu to, że świetnie się zapowiadał, a powstała z tego telenowela. Maślane spojrzenia, momentami zero akcji przez cały odcinek i ten cały EFFFFF!, Nie nie nie!
"Dominion"
Luc: Widziałem tylko pilota, ale tak mnie odstraszył, że musiałem go tutaj zamieścić. To kolejny serial z poziomem fabuły datowanym na wczesne lata 90. W dodatku ten, kto odpowiadał za casting powinien dostać cięgi – bo tak odpychającego głównego bohatera już dawno w serialu nie widziałem.