"Kości" (10×01): Zaskakująca śmierć
Andrzej Mandel
29 września 2014, 19:32
"Kości" wróciły w dobrej formie. Tego, że właśnie [spoiler] zginie, spodziewał się mało kto. Zabraknie nam teraz ważnej postaci, ale kto wie, może wyjdzie to serialowi na dobre? Spoilery.
"Kości" wróciły w dobrej formie. Tego, że właśnie [spoiler] zginie, spodziewał się mało kto. Zabraknie nam teraz ważnej postaci, ale kto wie, może wyjdzie to serialowi na dobre? Spoilery.
Początku 10. sezonu "Kości" mocno się obawiałem. Ostatnie parę sezonów miało dość słaby poziom i widać było, jak formuła serialu powoli się wyczerpuje. Na szczęście "The Conspiracy in the Corpse" było odcinkiem na przyzwoitym poziomie, z momentem "starej dobrej Bones". I tyle by wystarczyło, by ocenić premierę nowego sezonu pozytywnie, ale Hart Hanson zagrał wyżej i postanowił wycisnąć łzy fanom "Kości".
Zaczęło się mniej więcej tam, gdzie skończyło – po strzelaninie w swoim domu Booth trafił do więzienia, gdzie łatwo mu nie jest, gdyż zarówno współwięźniowie, jak i strażnicy traktują go jak pariasa. Bardzo trudno go wyciągnąć, bo spiskowcy trzymają wszystkich w garści, ale Bones ma na to sposób – szantaż. Trzeba przyznać, że to, jak Brennan szantażowała skorumpowanego przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości, miało urok.
W ogóle cały odcinek ten urok miał – dowodem choćby walka o kości denata ważnego dla sprawy czy Booth z delikatnością słonia próbujący wrócić do FBI i śledztwa, a wszystko to okraszone charakterystycznym dla "Kości" humorem. Dzięki temu to znów gra, mimo chwilowego przesadzania z wątkami rodem z telenoweli. Które zresztą miały tym razem solidne uzasadnienie. Trzeba było pokazać przecież, że Sweets zaraz będzie ojcem ze swoją wieloletnią miłością Daisy. Wszystko po to, by wycisnąć z nas łzę ostatnią pod sam koniec odcinka.
Tak, Sweets ginie. Ginie dla Bootha, dla siebie też. Plus dla Harta Hansona, że nie przesłodził tej sceny. Umierając, Sweets nie mówi za dużo, raczej tylko to, co śmiertelnie ranny człowiek by mówił. Żadnych wzniosłych słów o tym, że trzeba dorwać drani itp. Widać też, jak ważna była dla Sweetsa przyjaźń Bootha i Bones. Chusteczka, oczywiście, przydała się w tej scenie.
Punkt wyjścia na 10. sezon jest interesujący. Nie ma już ważnej postaci, która wiele wnosiła do serialowych wątków. W zamian ma pojawić się nowy agent FBI współpracujący z Boothem, który trochę już zdążył się przewinąć w pierwszym odcinku, ale na razie w pamięć nie zapadł. Mamy też Bootha napędzanego raczej żądzą zemsty niż chęcią doprowadzenia winnych przed oblicze sprawiedliwości, co czyni go podobnym do jednego z jego dawnych przeciwników – Brodsky'ego.
Wszystko to razem sprawia, że 10. sezon zapowiada się interesująco. Aż szkoda, że Booth pewnie szybko wróci na ścieżkę prawości.