"Brooklyn Nine-Nine" (2×01): Dzieciak, który dorósł
Nikodem Pankowiak
1 października 2014, 18:53
Pół roku to bardzo długa przerwa, jak na standardy telewizji ogólnodostępnej, pamięć widzów jest wszak bardzo krótka. Na szczęście wygląda na to, że twórcom "Brooklyn Nine-Nine" przerwa wyszła wyłącznie na dobre. Spoilery.
Pół roku to bardzo długa przerwa, jak na standardy telewizji ogólnodostępnej, pamięć widzów jest wszak bardzo krótka. Na szczęście wygląda na to, że twórcom "Brooklyn Nine-Nine" przerwa wyszła wyłącznie na dobre. Spoilery.
Jake Peralta wrócił, drodzy państwo! Wrócił i ma się naprawdę dobrze. Pół roku pracy pod przykrywką w niczym mu nie zaszkodziło, sprawiło jedynie, że ubiera się w tandetny, świecący się garnitur lub dres 'a la "Rodzina Soprano", złoty łańcuch i wykłada tonę żelu na głowę. Żadnych siwych włosów z powodu stresującej pracy i wciąż ten sam cięty dowcip.
Trochę się bałem, że efekt świeżości w "Brooklyn Nine-Nine" szybko minie, jednak nic takiego się nie wydarzyło. To wciąż bardzo dobrze napisany serial, którego najmocniejszą stroną są dialogi. W premierze 2. sezonu dowiedzieliśmy się na przykład, że do tej pory kapitan Holt uśmiechał się bezustannie, dopiero od jakiegoś czasu już tego nie robi. To tylko jedna z perełek, których w ciągu 20 minut było całkiem sporo. Ten odcinek naprawdę daje nadzieję, że w bieżącym sezonie komedia FOX-a wzbije się na jeszcze wyższy poziom niż rok temu. I bardzo dobrze, bo zabawnych komedii w telewizji mało, coraz mniej.
W tym odcinku, co ważne, nie tylko mogliśmy się pośmiać, ale też zobaczyć, jak dużą przemianę Jake przeszedł jako człowiek. Owszem, wciąż zostało w nim sporo z tego nieodpowiedzialnego dzieciaka (patrz: szuflada z jedzeniem), ale dziś wydaje się on dużo dojrzalszy. Jeszcze niedawno nie potrafiłby przeprowadzić z Santiago tak otwartej rozmowy o swoich uczuciach. Oczywiście trochę będziemy musieli poczekać, zanim ta dwójka się zejdzie, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że do tego dojdzie, prawda?
Na drugim planie prym wiedzie Boyle, zwłaszcza z jego dowcipem przygotowanym na powrót Jake'a. Nieźle poczyna sobie także Gina, która przygotowuje się do tego, co się wydarzy, gdy już cały posterunek dowie się o tym, że spała z Boylem. Muszę przyznać, że bluza z łysym szczurem była po prostu zabójcza. Może i twist na koniec odcinka specjalnie nie zaskoczył, ale mogliśmy się dzięki niemu pośmiać i pogdybać: czy między nimi może dojść do czegoś więcej? A jeśli tak, co na to Rosa? Mam tylko małą prośbę do twórców: nie zróbcie z tego komedii o związkach na posterunku. Zresztą kto wie, być może ważnym wątkiem będzie poszukiwanie gangstera, który się Jake'owi wymknął.
"Parks and Recreation" wróci dopiero w midseason, "Community" zimą, "Suburgatory" zostało anulowane… Dobrych komedii teraz jak na lekarstwo, tym mocniej więc wyczekiwałem powrotu Jake'a i reszty ekipy. Premierowy odcinek mnie nie zawiódł, a nawet wręcz przeciwnie, bo nie spodziewałem się aż tak dobrego wejścia w nowy sezon. Ten odcinek to szpila wbita w twórców "Family Guya", którzy w crossoverze z "The Simpsons" określili "Brooklyn Nine-Nine" jako pile of garbage. I co, panowie i panie, nie jest wam teraz głupio?