Kultowe seriale: "JAG – Wojskowe Biuro Śledcze"
Mateusz Madejski
8 listopada 2014, 17:24
Być może serial o biurze śledczym amerykańskiej marynarki wybitnym dziełem nie był. Ale wytrwał w telewizji całą dekadę, doczekał się hitowego spin-offa i miał rzeszę fanów. A do tego jest bardzo ciekawą pamiątką po latach 90.
Być może serial o biurze śledczym amerykańskiej marynarki wybitnym dziełem nie był. Ale wytrwał w telewizji całą dekadę, doczekał się hitowego spin-offa i miał rzeszę fanów. A do tego jest bardzo ciekawą pamiątką po latach 90.
Każdy, kto dorastał w latach 90., prawdopodobnie doskonale zna ten serial – był to prawdziwy hit w polskiej telewizji. Zresztą, w amerykańskiej też. Serial, który wytrzymuje w mainstreamowej stacji dziesięć sezonów i doczekuje się spin-offa (w tym przypadku jest to "NCIS") z dwunastoma sezonami to prawdziwa rzadkość. Choć początkowo nic nie zapowiadało takiego sukcesu. Najpierw za "JAG" wzięła się stacja NBC, ale po roku zarzuciła projekt. Potem, w 1997 roku, za wojskowych śledczych zabrał się kanał CBS. I produkował go aż do 2005 roku.
Ale od początku.. Prawdopodobnie nie byłoby "JAG", gdyby nie dramat "A Few Good Men" (u nas "Ludzie honoru") z Tomem Cruise'em i Demi Moore w rolach głównych. Był to doskonały film, w którym oficerowie z biura śledczego marynarki wojennej (czyli właśnie J.A.G. – co oznacza Judge Advocate General) prowadzili sprawę pułkownika z bazy Guantanamo, który kazał swoim ludziom pognębić swojego najsłabszego żołnierza. Film nie był tylko świetnym dramatem sądowym, ale poruszał całkiem ciekawie dylematy etyczne żołnierza, na przykład czy należy zawsze wykonywać rozkaz, nawet jeśli wydaje się zły. Twórcy serialu "JAG" chcieli stworzyć telewizyjny tasiemiec, który opierałby się na podobnych kwestiach.
Najciekawsze z dzisiejszego punktu widzenia jest to, że "JAG" powstawał chyba w najbardziej optymistycznym okresie w najnowszej historii. Komunizm upadł, gospodarka pędziła. Jeśli zdarzały się jakieś kryzysy polityczne, to przeciętny Amerykanin zbytnio się nimi nie przejmował. Siły zbrojne więc nie miały tak naprawdę zbyt wiele do roboty. Z punktu widzenia lat 90. wojsko było właściwie dość dziwną organizacją, w której panowała jakaś absurdalna hierarchia i niespotykane nigdzie indziej zwyczaje. Dzisiaj, w czasach wojen i terroryzmu, patrzymy na to inaczej. Ale z perspektywy wyluzowanych czasów, ludzie, którzy ciągle do siebie salutowali, spędzali czas na lotniskowcach lub targali gigantyczne karabiny, mogli się wydawać mocno specyficzni. I tę specyficzną atmosferę miał właśnie sprzedać "JAG". Do tego dodano domieszkę sitcomowego humoru i sielankową atmosferę – i wyszła modelowa produkcja lat 90.
A nieodzownym składnikiem takiej produkcji byli idealni bohaterowie. Serial opowiadał przede wszystkim o dwójce oficerów z biura śledczego – komandorze (potem kapitanie) Harmonie Rabbie i pani major z korpusu marines Sarze MacKenzie, która w swoim czasie awansowała na podpułkownika. Rabb (którego grał David James Elliott) nie był jakimś spiętym prawnikiem w mundurze. Zanim trafił do biura śledczego, był pilotem marynarki – dokładnie takim jak Tom Cruise w "Top Gun" (swoją drogą – nie każdy pamięta, że Cruise grał kiedyś w dobrych filmach). Ale miał wypadek podczas lądowania na lotniskowcu i musiał sobie znaleźć nowe miejsce w marynarce. A jako wojskowy prawnik radził sobie oczywiście świetnie – był przekonujący, przebojowy, superinteligentny i do tego uczciwy. Do tego był bardzo przystojny i troszczył się o ludzi. Nie mniej idealna była Sarah. Na sali sądowej radziła sobie świetnie, była stanowcza, ale nie brakowało jej empatii. W jej postać wcieliła się aktorka Catherine Bell, całkiem słusznie uznawana za jedną z najseksowniejszych kobiet ówczesnej dekady. Zresztą Bell zdawała sobie sprawę ze swojej urody i dość często gościła na łamach pism dla facetów (tak, w latach 90. faceci kupowali magazyny ze zdjęciami pań).
Czasem Harmon (czy raczej "Harm", jak na niego mówiono) i Sarah (na nią mówili "Mac") ze sobą współpracowali. Ale najczęściej ze sobą konkurowali. To znaczy – ona najczęściej była prokuratorem, a on obrońcą bohaterów poszczególnych odcinków. Czasem wymuszało to spięcia, ale zawsze pozostawali świetnymi przyjaciółmi. Właśnie, dlaczego tylko przyjaciółmi? To jedna z większych zagadek serialu, tym bardziej że główni bohaterowie większość czasu byli singlami. Ich relacja przypominała nieco stosunki głównych bohaterów "Z Archiwum X" – niby było jakieś napięcie, ale do niczego nie dochodziło. Być może scenarzyści uznali, że tak będzie lepiej dla serialu. Trzeba pamiętać, że w latach 90. telewizja była w ogóle bardziej purytańska, a "JAG" leciał na mainstreamowym kanale. Więc sceny ostrego seksu raczej nie wchodziły w grę. Zmiana w ich wzajemnych relacjach nastąpiła dopiero na sam koniec finalnego sezonu. Harm i Sarah wreszcie wyznali sobie miłość i się zaręczyli.
Jeśli chodzi o samą fabułę odcinków, to nie ma co ukrywać – było to dość kiczowate. Bohaterowie byli czarno-biali, a historie – niezbyt skomplikowane. Serial dotyczył wojskowych prawników, więc teoretycznie bohaterami poszczególnych odcinków powinni być ludzie przekraczający prawo. Tyle że najczęściej w "JAG" byli to porządni żołnierze, którzy zostali w coś wmanewrowani. Czasem rzeczywiście zrobili coś niejednoznacznego, ale rzadko przez serial przewijały się naprawdę czarne charaktery w amerykańskich mundurach. Tymi złymi byli najczęściej politycy, wojskowi z innych krajów, agenci CIA czy – rzecz jasna – dziennikarze. Jak mówiłem – była to raczej sielankowa wizja sił zbrojnych USA.
Zdarzało się, że serial dotykał kontrowersyjnych spraw, jak kobiety w siłach zbrojnych czy rasizm. Jednak było to poruszane w dość delikatny sposób. Jeden odcinek zahaczył na przykład o kwestię niedopuszczania czarnoskórych żołnierzy do zadań bojowych. Tyle że sprawa dotyczyła emerytowanego marynarza, który miał uraz sięgający czasem II wojny światowej. Sielankowy klimat nie zmienił się nawet, gdy Stany zaangażowały się w dwie duże wojny i skandale z żołnierzami z USA wybuchały w realnym świecie właściwie co tydzień. Co nie znaczy, że np. wojna iracka nie pojawiała się w "JAG". W jednym z późnych odcinków sekretarz marynarki pojechał do Hagi, by stawić czoło zarzutom o to, że marinesi zbombardowali iracki szpital. Co się okazało? Że oczywiście żołnierze mieli rację, bo w szpitalu ukrywali się źli terroryści.
Niewykluczone, że to właśnie zmieniający się klimat wokół sił zbrojnych zakończył karierę serialu. W połowie lat dwutysięcznych wojna nie schodziła z czołówek programów informacyjnych i bajka o wyłącznie szlachetnych żołnierzach zaczęła przegrywać z kolejnymi skandalami. Serial ostatecznie zakończył żywot w 2005 roku. Harm i Mac dostali zadania w różnych miejsca świata. Czy się rozdzielili? Tego się niestety nie dowiedzieliśmy. Podobno był planowany spin-off o dalszych przygodach Mac, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Chyba każdy, kto obejrzał choć kilka odcinków "JAG", zapamiętał czołówkę z chwytliwą, militarną melodią. Może z dzisiejszej perspektywy nie robi jakiegoś specjalnego wrażenia – w końcu nie powalała ani wybitnym pomysłem, ani montażem. Ale miała coś w sobie – wyglądała niemal jak reklamówka amerykańskiej marynarki i pewnie niejeden pacyfista gdy ją oglądał, to zapragnął założyć mundur.
Jeśli nie znacie "JAG", to ostrzegam, że możecie uznać go za kiepski tasiemiec, który ma zerowy związek z rzeczywistością. Jednak wszystkim tym, którzy są ciekawi jak wyglądała telewizja w latach 90., a może i szerzej – jak wyglądała w ogóle popkultura w tych czasach – szczerze ten serial polecam.