"Downton Abbey" (5×08): Czas na drzemkę
Nikodem Pankowiak
14 listopada 2014, 19:15
Za nami finał 5. sezonu "Downton Abbey", teraz pozostało nam czekać do grudnia na odcinek świąteczny, a później na kolejną serię w przyszłym roku. Szkoda tylko, iż sam serial nie sprawia, że chce się na niego czekać. Spoilery.
Za nami finał 5. sezonu "Downton Abbey", teraz pozostało nam czekać do grudnia na odcinek świąteczny, a później na kolejną serię w przyszłym roku. Szkoda tylko, iż sam serial nie sprawia, że chce się na niego czekać. Spoilery.
To był zdecydowanie najgorszy sezon "Downton Abbey", nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Niby gdzieś tam w tle znowu zaczęły pojawiać się i wpływać na życie bohaterów dobrze nam znane z historii wydarzenia i postacie, jak na przykład Hitler i jego pucz monachijski, a zachodzące przemiany społeczne stały się bardziej widoczne niż kiedykolwiek wcześniej, ale wszystko to można byłoby skwitować jednym krótkim ziewnięciem. Finał niespecjalnie różnił się od pozostałych odcinków – przełomowych wydarzeń było jak na lekarstwo i w ogólnym rozrachunku była to taka sama nuda, tyle że dłuższa o niemal 20 minut.
Od czego by tu zacząć… W wyższych sferach niby dzieje się sporo, ale tak naprawdę nie dzieje się nic znaczącego. Tom od początku sezonu opowiada o wyjeździe i poszukiwaniu własnego sposobu na życie, ale nie wynika z tego absolutnie nic. Pamiętacie, jak on był kiedyś tym buntownikiem, który otwierał Sybil oczy na świat? Po latach stał się facetem z wyższych sfer i to jemu oczy usiłowała otworzyć przyjaciółka – nauczycielka. Problem w tym, że ten wątek był tylko niepotrzebną powtórką z rozrywki, bardzo więc się cieszę, że twórcy zdecydowali się go zakończyć kilka tygodni temu. Tom moim zdaniem nigdzie nie wyjedzie, przynajmniej nie przed końcem serialu – jakieś superważne wydarzenia zatrzymają go na miejscu.
Na wątek seniorki rodu i jej rosyjskiego "kochanka" najlepiej spuścić zasłonę milczenia. Ta para nie widziała się przez kilka dekad, ale gdy pozbawiony majątku książę nagle wyznaje Violet miłość, pod tą, wydawałoby się, najbardziej rozsądną na świecie kobietą uginają się kolana. Choć w tym wieku być może uginałyby się i tak… Właśnie, nie dziwi was, że postać grana przez Maggie Smith wciąż żyje? Przecież od początku serialu minęło już 12 lat, a ona trzyma się świetnie i wygląda niemal dokładnie tak samo jak wtedy.
Mary nadal jest wkurzająca z tą swoją arogancją, brakiem empatii i niekończącymi się perypetiami miłosnymi. Robert powoli, ale jednak, zaczyna rozumieć, że nie zatrzyma zachodzących zmian, Cora po prostu przewija się w kolejnych scenach, a Edith… Rozumiem, dziewczyna przeszła już w życiu wiele, ale mam dość patrzenia na jej wiecznie umęczoną twarz. Najgorsze jest to, że wątek jej nieślubnego dziecka i informowania o nim kolejnych członków rodziny prawdopodobnie będzie jeszcze kontynuowany. Najbardziej żywa na tle tej zbieraniny arystokratycznych zombie zdaje się Lady Rose, ale nawet jej szybki ślub z chłopakiem o żydowskim pochodzeniu nie wywołał we mnie szczególnych emocji. Dobrze jednak, że za pomocą tego związku twórcy podjęli temat asymilowania się Żydów na Wyspach Brytyjskich.
Na dole dzieje się niewiele więcej. Przez połowę sezonu scenarzyści ciągną zupełnie niepotrzebny wątek Baxter i skradzionej przez nią biżuterii, na Batesów też nie mogę już patrzeć i mam nadzieję, że historia morderstwa zostanie szybko wyjaśniona, przecież wszyscy wiemy, że Anna jest niewinna. Jedyny plus tego wątku to scena, w której inspektor zupełnie ignoruje Mary – kolejny zwiastun zmian. Cała reszta bohaterów planuje swoją przyszłość poza Downton, ale póki co niewiele z tego wynika. Najlepsza, a zarazem najbardziej przerażająca w tym sezonie była historia Thomasa próbującego wyleczyć się z homoseksualizmu. To było coś naprawdę mocnego i twórcom należą się brawa za poruszenie tego tematu.
Nie ma co ukrywać, "Downton Abbey" oglądam już tylko z przyzwyczajenia, nic innego przy tym serialu mnie nie trzyma. Jeśli ktoś narzekał na poziom poprzedniego sezonu, przy tym będzie rozczarowany jeszcze bardziej. No chyba że lubi seriale, przy których można drzemać bez obaw, że przegapi się coś ważnego – wtedy jest to wybór idealny.