"Bibliotekarze" (1×10): Aż chce się więcej
Andrzej Mandel
21 stycznia 2015, 18:18
W USA "Bibliotekarze" właśnie zakończyli sezon. Polscy widzowie finałowy odcinek zobaczą zapewne za jakieś trzy tygodnie. Zdecydowanie warto poświęcić im czas. Plusami serialu były bezpretensjonalny humor, odtwórcy głównych ról i znośne rozwiązania fabularne. Spoilery.
W USA "Bibliotekarze" właśnie zakończyli sezon. Polscy widzowie finałowy odcinek zobaczą zapewne za jakieś trzy tygodnie. Zdecydowanie warto poświęcić im czas. Plusami serialu były bezpretensjonalny humor, odtwórcy głównych ról i znośne rozwiązania fabularne. Spoilery.
Amerykańscy widzowie dostali finał "The Librarians" w dwuodcinkowej formule, choć należy przyznać, że faktycznie nie miały one ścisłego związku fabularnego. Związek "And the City of Light" z finałowym "And the Loom of Fate" wynikał tylko z tego, że jeden z przedmiotów pojawiających się w przedostatnim odcinku pojawił się też w ostatnim. Możemy jednak pozazdrościć Amerykanom, że dla nich finał oznaczał dwie godziny dobrej rozrywki.
Z konieczności więc, krótko warto wspomnieć o "And the City of Light", w którym mamy kilka sympatycznych dialogów na temat UFO, Tesli i elektryczności. A także wątek poświęcenia i nawiązania do "Inwazji pożeraczy ciał". Efekt był więcej niż dobry, więc jeżeli będziecie mieli czas, to 1 lutego warto włączyć Universal Channel.
Zapewne tydzień później będzie można obejrzeć odcinek finałowy – "And the Loom of Fate". Tu także scenarzyści postanowili się trochę pobawić – jeżeli oglądaliście, to na pewno jesteście w stanie wymienić tytuły, do których nawiązywano w poszczególnych rzeczywistościach alternatywnych, przez które wędrowali pułkownik Eve Baird i Flynn. Swoją drogą, duet Rebecca Romijn i Noah Wyle ma świetną chemię – hiperaktywny Bibliotekarz i opanowana Strażniczka znakomicie się uzupełniają. Jednak popularność im obojgu skradł John Larroquette w roli Jenkinsa, sarkastycznego i niekoniecznie chętnego do pomocy kierownika rezerwowej placówki Biblioteki. Który, notabene, okazał się być nikim innym jak sir Galahadem. Tajemniczy Dulaque, z którym Bibliotekarze toczyli walkę przez cały sezon, okazał się zaś być Lancelotem, który odpowiadał za zniszczenie Camelotu i koniecznie chciał uzyskać dostęp do Krosna Losu, by to zmienić.
Nie wiadomo jeszcze, czy TNT zdecyduje się zamówić kolejne odcinki "Bibliotekarzy". Jeżeli nie, to finał był wystarczająco satysfakcjonujący, byśmy mogli spokojnie poprzestać na tym, co dostaliśmy. Byłoby jednak miło, gdyby serial dostał kolejny sezon – początkowo bezbarwne postacie stały się bowiem dobrymi znajomymi, szczególnie Jake Stone grany znakomicie przez Christiana Kane'a. Poza tym, "Bibliotekarze" okazali się być sympatyczną i bezpretensjonalną rozrywką pełną humoru i nawiązań do popkultury (uświadamiając mi przy okazji braki, jakich dorobiłem się, nadmiernie koncentrując się przed laty na oglądaniu Jarmuscha, Kim Ki-Duka i innych tzw. ambitnych reżyserów, ziew). Serial świetnie wypełniał lukę między sezonami i zasługuje na coś więcej niż odejście do niebytu po pierwszym sezonie.
Przy okazji "The Librarians" stało się ostatecznym argumentem za tym, by na spokojnie obejrzeć filmy, z których się wywodzi. Jakby nie było, w jednej z części grała Stana Katic, jeszcze zanim stała się sławna dzięki "Castle". Poza tym, lubię gdy Noah Wyle gra kogoś pełnego życia i nie wygłaszającego bez przerwy pompatycznych monologów. Gdyby doszło do kolejnego sezonu "The Librarians", mielibyśmy szansę na częstsze oglądanie go na ekranie, gdyż w tym roku ma być finałowy sezon "Wrogiego nieba".