"Man Up!": Pierwszy odcinek za nami
Daniel Nogal
19 października 2011, 22:01
Na ekranach pojawiła się trójka niedojrzałych facetów, którzy bardzo chcieliby wreszcie zostać mężczyznami. Czy są zabawni?
Na ekranach pojawiła się trójka niedojrzałych facetów, którzy bardzo chcieliby wreszcie zostać mężczyznami. Czy są zabawni?
Ich dziadkowie walczyli podczas drugiej wojny światowej, ojcowie w Wietnamie, oni toczą bitwy w "Call of Duty". A kiedy wyłączą grę i odłożą pady, wracają pod pantofle żon albo z płaczem dzwonią do dziewczyn, które kiedyś ich zostawiły. Tacy są główni bohaterowie nowej komedii ABC.
Czy o tym, że dzisiejsi faceci to rozchwiani emocjonalnie, bojący się kobiet chłopcy, można jeszcze zrobić dobry serial komediowy? Pewnie tak, choć motyw kryzysu męskości został już w popkulturze mocno wyeksploatowany. Czy udało się to twórcom "Man Up!"? Z żalem stwierdzam, że nie.
Christopher Moynihan (wcielający w Craiga), Dan Fogler (Kenny) i Henry Simmons (Grant) to nieźli aktorzy – i na tym mogę skończyć listę atutów serialu. Niestety postacie, które dla nich stworzono, są płaskie i nieciekawe, wypowiadane kwestie – nudne i mało oryginalne, a w ich perypetiach nie ma nic emocjonującego.
Gdy ma być śmiesznie – nie jest, bo jedne żarty już słyszeliśmy, a inne są wymuszone. Gdy ma być poważnie (wiecie, taki głębszy komentarz do sytuacji społecznej) – jest naiwnie i płytko. Co prawda to tylko pierwsze dwadzieścia minut serialu, nie liczyłbym jednak na to, że ci trzej duzi chłopcy w kolejnych odcinkach rozwiną skrzydła i będą nas bawić do rozpuku.
A jeśli koniecznie chcecie obejrzeć bandę dorosłych facetów, spędzających wieczory przy grach wideo i mających problemy z kobietami, polecam "The Bing Bang Theory". Tam jest się z czego pośmiać.