Nasz wywiad z Aaronem Guzikowskim, scenarzystą "The Red Road" i "Labiryntu"
Mateusz Madejski
1 kwietnia 2015, 20:15
Już w piątek w polskim Sundance Channel będziecie mogli obejrzeć premierę 2. sezonu "The Red Road". Z tej okazji rozmawiamy z Aaronem Guzikowskim, showrunnerem serialu, o tym, czym się różni pisanie scenariusza serialowego i filmowego oraz jak uzależniająca potrafi być ta praca.
Już w piątek w polskim Sundance Channel będziecie mogli obejrzeć premierę 2. sezonu "The Red Road". Z tej okazji rozmawiamy z Aaronem Guzikowskim, showrunnerem serialu, o tym, czym się różni pisanie scenariusza serialowego i filmowego oraz jak uzależniająca potrafi być ta praca.
Mateusz Madejski: Na początku nie mogę nie zadać pytania o pana korzenie. Ma pan polsko brzmiące nazwisko.
Aaron Guzikowski: Oczywiście (śmiech). Moja prababcia była Polką, która osiadła w Stanach, więc w moich żyłach płynie polska krew. I szczerze żałuję, że nigdy nie zebrałem się na tyle, żeby nauczyć się języka albo chociaż odwiedzić wasz kraj. Ale wierzę, że to się kiedyś stanie!
Miałem rozmawiać z panem jako scenarzystą "The Red Road". Ale zauważyłem, że jest pan wymieniany również jako producent tego serialu. Jaka jest dokładnie pana rola w tej produkcji?
Zgadza się, odpowiadałem również za produkcję. A tak właściwie to jestem w "The Red Road" showrunnerem – cały serial jest od początku do końca moją koncepcją. Napisałem scenariusz, ale też miałem wpływ na obsadę, lokalizacje i różne szczegóły.
Co jest pana zdaniem najmocniejszą stroną "The Red Road"?
Myślę, że sami bohaterowie. Zależało mi, żeby byli niejednoznaczni i wielowymiarowi. Granica pomiędzy dobrem a złem jest tu bardzo płynna. Serial "prowadzą" równoległe historie trzech osób, co wydawało mi się całkiem ciekawym rozwiązaniem. Każda z nich w jakiś sposób walczy sama ze sobą i się zmienia w trakcie serialu. Ale zwróciłbym też uwagę na środowisko, w którym toczy się akcja serialu, czyli amerykańskich Indian. Zafascynowało mnie, że ledwie czterdzieści kilometrów od takiej metropolii, jak Nowy Jork, żyje społeczność, o której tak mało wiemy. Kieruje się własnymi zasadami, i naturalnie budzi pewne kontrowersje. Uznałem, że pokazanie takiego środowiska w telewizyjnej produkcji może być bardzo interesujące.
Jak w ogóle wygląda proces pisania scenariusza?
"The Red Road" to serial telewizyjny, więc tu akurat jest niezłe tempo. Same przygotowanie do zdjęć, zrobienie dokumentacji i tego typu rzeczy zajmuje mi jakiś miesiąc czasu. Pisanie scenariusza – około dwóch tygodni. Mam na myśli oczywiście wstępną wersję, potem jeszcze ciągle dochodzą jakieś poprawki. Ale telewizja wymaga takiego tempa, musimy się dostosować do aktorów, a przede wszystkim do ramówek stacji.
Ale nie pisze pan scenariuszy tylko do seriali. Stworzył pan też m. in. scenariusz do filmu "Labirynt".
No tak, przygotowanie scenariusza do pełnometrażowego filmu to zupełnie inna historia. Naturalnie, nie ma żadnych żelaznych zasad pisania scenariuszy – każdy przypadek jest zupełnie inny. Jeśli jednak chodzi o "Labirynt", to nad samą historią myślałem kilka lat, natomiast samo pisanie scenariusza do zajęło mi jakieś dwa lata. Ciężko to więc nawet porównywać do pracy nad telewizyjną produkcją. Bardziej chyba to przypomina pisanie powieści. Ale nie chciałbym, żeby to zabrzmiało tak, że narzekam na telewizję. Absolutnie nie. Praca w dużym tempie, tak by dopasować się do terminów, to oczywiście spora adrenalina. Ale to też jest fajne.
W ostatnich latach biznes związany z serialami bardzo się zmienił. Mamy wysyp nowych produkcji, popularność zyskują serwisy takie jak Netflix.
To prawda, ale z mojej perspektywy najciekawsze jest to, że powstaje dużo ciekawych seriali, oryginalnych historii. Jasne, Netflix jest fajny, ale moim zdaniem to, w jaki sposób oglądamy różne produkcje, jest mniej ważne. Najistotniejsze są dla mnie w tym biznesie po prostu ciekawe historie. A tych jest ostatnio coraz więcej. Widać, że ostatnio daje się scenarzystom popuścić wodze fantazji i efektem jest wiele naprawdę niezłych produkcji.
Co jest najlepsze w pracy scenarzysty?
To oczywiście nie jest najprostszy zawód i przyznam, że dojście do obecnego etapu mi trochę zajęło. No i sam proces pisania jest czasem bardzo złożony, tak jak chociażby w przypadku "Labiryntu". Ale to jednocześnie bardzo pasjonująca praca. Cały ten proces, gdy historia się zaczyna układać w głowie niczym puzzle, jest nie do opisania… To bardzo uzależniające.
"The Red Road" wraca w USA jutro, a w Polsce będziecie mogli zobaczyć premierę 2. sezonu na antenie Sundance Channel już 3 kwietnia 2015 roku o godzinie 22.00. Zapraszamy!