Grimm, pogromca bajek
Marcela Szych
27 października 2011, 22:01
Nowa produkcja NBC, "Grimm", podobnie jak "Once Upon a Time", opowiada o baśniowym świecie, który przenika otaczająca nas rzeczywistość.
Nowa produkcja NBC, "Grimm", podobnie jak "Once Upon a Time", opowiada o baśniowym świecie, który przenika otaczająca nas rzeczywistość.
Czy macie swoją ulubioną baśń braci Grimm? Ja za najfajniejszą uważam cudowną historię o dziecku, które podniosło rękę na swą matkę, wskutek czego ciężko zachorowało, umarło, a jego ręka nawet po śmierci nie zaznała spokoju, wystając z ziemi. Krótko, dosadnie i makabrycznie, a nawet z morałem.
Tak właśnie kojarzą mi się opowieści spisane przez Grimmów – jako mroczne, pełne symboliki i napięcia. I na taki klimat liczyłam, czekając na pilota nowego serialu. Po jego obejrzeniu mam mieszane uczucia.
Pierwszy odcinek "Grimma" rozpoczyna się od sceny ukazującej biegnącą dziewczynę w czerwonej bluzie z kapturem. Napięcie wzrasta, gdy dziewczyna jako swoją trasę wybiera miejski park, wzbudzający niepokój, z powyginanymi konarami i rozkrzewionymi wokoło roślinami. Biegnąca zostaje zaatakowana przez niezwykle szybkie stworzenie, które z oczywistych powodów przywodzi nam na myśl dużego, złego wilka. Rozpoczyna się policyjne dochodzenie i tak poznajemy głównego bohatera, prowadzącego śledztwo detektywa – Nicka Burckhardta (gra go David Giuntoli).
Nick widuje dziwne rzeczy, twarze zwyczajnych z pozoru ludzi na jego oczach zmieniają się w przerażająco wykrzywione mordy. Rozwiązanie tych zagadkowych "objawień" przynosi Nickowi umierająca ciotka. Okazuje się, że Burckhardt jest potomkiem Grimmów, którzy nie spisali ludowych legend, a autentyczne historie, jakich byli świadkami. Ród Grimmów walczy z baśniowymi stworami, które egzystują w realnym świecie, obok zwyczajnych, nieświadomych niczego ludzi. Nowo nabyte informacje Burckhardt wykorzystuje w śledztwie dotyczącym zaginionej dziewczynki (w dniu zaginięcia ubranej, rzecz jasna, w czerwoną bluzę).
Nie sposób zaprzeczyć, że jest to interesujący zabieg wprowadzający istoty nadprzyrodzone do serialu. Wielkim plusem jest także to, że historia Burckhardta i jego misji życiowej jest głównym motywem produkcji, którą można także uznać za serial proceduralny (rozwiązane i zamknięte w odcinku śledztwo).
Bardzo podobały mi się też zdjęcia. Zwykłe ulice miasteczka nabierają odmiennego charakteru dzięki nieprawdopodobnie omszałym drzewom, rozrośniętym paprociom. Miejski park sprawia wrażenie niebezpiecznej kniei, do której z rzadka docierają promienie słoneczne.
Teraz wady, które naprawdę utrudniały mi oglądanie epizodu z przyjemnością. Nieznośne są dla mnie zmieniające się twarze baśniowych stworów. Chciałabym, aby były groteskowe, upiorne tymczasem wyglądają jak twarze wampirów z "Buffy" (pewnie dlatego że "Grimm" to produkcja twórców "Buffy"). Samo rozwiązanie wątku kryminalnego nie było zaskakujące, dialogi pozostawiają wiele do życzenia. Burckhardt i jego partner Griffin (Russell Hornsby) momentami zachowują się nie jak doświadczeni detektywi, lecz jak zupełni amatorzy, w dodatku nie myślący racjonalnie.
Nie ucieszył mnie także wybór motywu Czerwonego Kapturka na pierwszą historię serialu. Niewesołe perypetie tej dziewczynki po raz pierwszy zostały opisane przecież przez Charlesa Perrault, nie jest więc to opowieść jednoznacznie kojarząca się z Grimmami. Niewykluczone, że twórcy będą sięgać do historii spoza szerokiego dorobku Grimmów.
Nie uprzedzam się do serialu, myślę, że może się rozkręcić w zależności od baśni, jakie będą przewodzić. Ciekawe będzie też sięganie do przygód braci Grimm i kolejnych następujących po nich pokoleń. W tym wypadku naprawdę nie potrafię ocenić, czy warto będzie poświęcić czas na obejrzenie całego sezonu. Polecam przebrnąć przez pierwsze kilka odcinków, by ocenić to samej lub samemu.