"The Lying Game": "Półsezonowe" rozczarowanie
Marcela Szych
28 października 2011, 13:01
Na kolejny odcinek "The Lying Game" przyjdzie nam poczekać do stycznia. Tylko czy warto czekać?
Na kolejny odcinek "The Lying Game" przyjdzie nam poczekać do stycznia. Tylko czy warto czekać?
Serial zapowiadał się ciekawie, z kryminalnym zabarwieniem, pełen intryg. Po dziesięciu odcinkach muszę powiedzieć, że nie do końca spełnił te zapowiedzi.
Właściwie niewiele z zawiązanych na początku tajemnic się wyjaśniło czy pogłębiło. Zdążyliśmy się dowiedzieć, że coś łączyło biologiczną matkę bliźniaczek z ich przybranym ojcem i ojcem chrzestnym. Wiemy też, że obaj mężczyźni są zamieszani w zniknięcie Annie, choć Alec wydaje się być zdecydowanie bardziej czarnym charakterem. Powiązany z tym wątkiem, najwyraźniej jest także chłopak słodkiej siostry Sutton/Emmy – Laurel (ciekawa postać grana przez śliczną Allysę Gonino). Trochę wątków narosło, jednak nie są szczególnie zajmujące. Nie rozwinięto też historii tytułowych, "kłamliwych gierek" prowadzonych przez Sutton, które mogły przysporzyć jej wielu, źle życzących wrogów. Skradziony laptop nie okazał się być bombą z plotkami, które mogłyby zniszczyć życie.
Widoczne są też nieścisłości czy może raczej "nielogiczności". Przykładowo, do przełknięcia jest to, że Emma i Sutton są identyczne, ale to, że żyjąc z dala od siebie, mają tę samą długość włosów, sposób mówienia, nie posiadają odróżniających ich znamion, uważam za zaniedbanie. Mogłyby to być drobne szczegóły uciążliwe dla utrzymania zamiany w sekrecie. Poza pierwszymi dwoma odcinkami, Emma nie miała większych trudności by udawać swoją siostrę, od małego wychowywaną w skrajnie odmiennych warunkach.
Życie życiem nastoletniej bogaczki, w którym niezwykle istotną rolę gra bieganie na obcasach, dobieranie eleganckich strojów i bycie wyniosłą, przyszło Emmie nazbyt łatwo. Sympatyczniejsza z bliźniaczek jakoś anemicznie, apatycznie, bez zapału angażuje się w poszukiwania biologicznej matki. Jest trochę płaską postacią, denerwującą z wiecznym niezdecydowaniem co do kolejnego kroku. Wredna Sutton z jej intrygami jest jednak dużo bardziej interesująca.
Albo perypetie uciekającej Sutton. Siostry mają po siedemnaście lat. Czy kiedy siedemnastolatka objęta systemem opieki społecznej ginie, a potem odnajduje się w więzieniu, naprawdę nikt nie reaguje?
To, co zapowiada się interesująco, to wątek Annie, która najwyraźniej pojawiła się na przyjęciu urodzinowym i w związku z tym może namieszać. Fabułę skomplikuje też pewnie wypadek Sutton, choć nie sądzę by scenarzyści planowali ją uśmiercić. Ogółem, mam wrażenie, że treść historii bliźniaczek nie może wystarczyć na dłużej niż jeden sezon.
Wady produkcji podkreślił dla mnie dodatkowo haloweenowy odcinek "Pretty Little Liars", wyemitowany przez ABC Family na osłodę podczas oczekiwania na kolejne epizody obu seriali. Postacie, napięcie, intrygi, tajemnice, wszystko jest o wiele bardziej soczyste, żywe i przykuwające uwagę. Nowe odcinki obu produkcji pojawią się w styczniu i wiem, że wtedy nie będę tracić czasu na "The Lying Game".