12 letnich nowości, na które czekam najbardziej
Marta Wawrzyn
27 maja 2015, 21:04
12. "Mr. Robot" (premiera 24 czerwca)
Seriale USA Network zwykle omijam szerokim łukiem – wszystkie są wykrojone z tego samego szablonu, a ich bohaterów trudno od siebie odróżnić – ale "Mr. Robot" coś w sobie ma. Tytułowego bohatera, anarchistę, który rekrutuje hakerów do tajnej grupy, gra Christian Slater (myślicie, że tego mu nie skasują?), co już jest wystarczającym powodem, aby zwrócić uwagę na tę produkcję.
Nieźle prezentuje się też Rami Malek jako Elliot, zwykły, szary programista, który ma problemy w kontaktach międzyludzkich i mimo to za chwilę zostanie kimś ważnym. Hakerem walczącym ze złymi korporacjami. W roli hakerki zobaczymy też Carly Chaikin – Dalię z "Suburgatory"! To naprawdę fajna obsada.
A z i samego tematu – hakerskiego podziemia, które na swój sposób ratuje świat – można wyciągnąć coś nowego, jeśli tylko serial pójdzie w trochę bardziej mrocznym kierunku niż przeciętne produkcje USA Network. Oby się udało.
11. "Scream" (premiera 30 czerwca)
Młodzieżowy slasher telewizji MTV – bo tym właśnie będzie serialowa wersja filmowego "Krzyku" – w obsadzie, której znikąd nie kojarzę, pewnie aż tak by mnie nie zainteresował, gdyby nie jeden z trailerów. Ten, w którym MTV wymordowało bohaterów wszystkich swoich najlepszych seriali: "Teen Wolfa", "Awkward", "Faking It".
Spójrzcie na to i powiedzcie, że nie macie ochoty wpaść na tę imprezę, choćby z ciekawości.
10. "The Whispers" (premiera 1 czerwca)
Dzieci opanowane przez kosmitów czy inne tajemnicze złe siły trochę mi przypominają nieszczęsne "Intruders" sprzed roku, no ale niech będzie. Na "The Whispers" warto zwrócić uwagę przede wszystkim dlatego, że to serialowa adaptacja jednego z opowiadań Raya Bradbury'ego z wydanego w 1951 roku "Człowieka ilustrowanego". Materiał oryginalny jest więc najwyższej jakości. Czy scenariusz serialu też będzie? Tego nie wiemy.
Na pewno dorosła obsada – Lily Rabe, Barry Sloane, Milo Ventimiglia – prezentuje się nieźle, ale w takich serialach wszystko zależy od dzieci. "Intruders" położyła m.in. kompletnie niewiarygodna mała dziewczynka. Dzieci w trailerze "The Whispers" niestety też wyglądają na średnio straszne. Serial dostaje jednak ode mnie szansę, choć bardziej za sam pomysł niż za to, co możemy zobaczyć w materiałach promocyjnych.
9. "Zoo" (premiera 30 czerwca)
Dokładnie tak jak w przypadku "The Whispers" – pomysł super, trailer taki sobie. "Zoo" wygląda na produkt skierowany do widza masowego, i to takiego, który nałogowo ogląda seriale CBS. Czyli zamiast przerażającego, ciężkiego dramatu o dzikich zwierzętach, które atakują ludzi i najwyraźniej nie robią tego bezmyślnie czy też przypadkowo, będziemy pewnie mieć miałką opowiastkę typu "obejrzyj i zapomnij pięć minut później".
Ale oczywiście trailery nie mówią wszystkiego, mogę się mylić. "Zoo" oparte jest na książce Jamesa Pattersona pod tym samym tytułem, co już dobrze wróży. Nie będę też z pewnością narzekać na to, że główną rolę gra Bob Benson James Wolk. Ani na obecność zwierząt na ekranie – bo to zawsze coś nowego.
Obawiam się, że "Zoo" wyśrubowanych oczekiwań nie spełni, ale jestem (no, prawie) pewna, że i tak serial będzie się dało oglądać. I to z większą przyjemnością niż "Pod kopułą" tej samej stacji.
8. "Blunt Talk" (premiera 22 sierpnia)
Niepokoi mnie trochę Seth MacFarlane wśród producentów – co poradzę, nie bawi mnie jego humor – ale nie mam wątpliwości, że "Blunt Talk" to jedna z ciekawszych premier tego lata. Czemu? Bo zobaczymy tutaj Patricka Stewarta w roli gospodarza programu telewizyjnego, który na antenie jest ugrzeczniony, a poza anteną grzeszy na wszelkie możliwe sposoby. Czyli nie stroni od alkoholu i narkotyków, ma za sobą kilka nieudanych małżeństw i generalnie mocno odstaje od wizerunku, który prezentuje oficjalnie.
Nic nowego? Może i tak. Ale kapitana Picarda w tak ostrej komedii jeszcze nie widzieliśmy.
7. "Aquarius" (premiera 28 maja)
Premiera "Aquariusa" już za chwileczkę i prawdopodobnie okaże się, że zamiast hitu wyszedł w najlepszym razie przeciętniak. Tak sugerują zwiastuny, to samo mówi Metacritic. Ale to wiele nie zmienia – i tak nie będę w stanie się oprzeć tej mieszance klimatu lat 60., najlepszej muzyki, jaka kiedykolwiek powstała, i szorstkiego uroku Davida Duchovnego.
Akcja "Aquariusa" rozpoczyna się w 1967 roku, Duchovny gra detektywa, którego śledztwo zaprowadzi na trop Charlesa Mansona (Gethin Anthony) i jego ludzi. W serialu zobaczymy też m.in. Claire Holt z "The Originals".
Sama fabuła niestety nie wygląda na szczególnie fascynującą – ot, serial kryminalny amerykańskiej telewizji ogólnodostępnej – ale cała otoczka prezentuje się nieźle. W dodatku NBC planuje wrzucić cały 13-odcinkowy do internetu od razu po premierze w TV. To jest spore wydarzenie – nawet jeżeli sam serial okaże się przeciętniakiem.
6. "The Astronaut Wives Club" (premiera 18 czerwca)
ABC w sezonie letnim pokaże nam "pierwsze damy kosmosu" i ich wspaniałe – przynajmniej na pozór – życie. Serial oparty jest na książce Lily Koppel i opowiada o siedmiu kobietach, które miały większy wpływ na Amerykę, niż mogłoby się wydawać. A wszystko dlatego, że ich mężowie polecieli w kosmos w czasach kiedy takie misje dopiero się zaczynały.
Choć na pewno życie tych pań wcale nie jest takie różowe, jak na okładkach magazynów, zwiastuny zapowiadają raczej lekką, łatwą i przyjemną produkcję w stylu "Pan Am" niż pełnokrwisty dramat jak "Mad Men" bądź "Masters of Sex".
Ale z pewnością będę ten serial oglądać, choćby ze względu na świetną obsadę: Dominique McElligott, Yvonne Strahovski, Odette Annable, Joanna García itd. Wszystkie one są świetnymi aktorkami, a na dodatek wyglądają niesamowicie w kostiumach w stylu lat 60. Scenariusz musiałby być naprawdę zły, żeby nie dało się na to patrzeć…
5. "Wet Hot American Summer: First Day of Camp" (premiera 31 lipca)
Netflix potrafi cuda, na przykład zebrać w serialu całą znakomitą obsadę filmowej komedii "Wet Hot American Summer". Choć nabijanie się z typowych, obciachowych amerykańskich wakacyjnych obozów z lat 80. nie do końca do mnie trafia – a może po prostu film do specjalnie udanych nie należał – z pewnością obejrzę tę produkcję od początku do końca.
Powody? Proszę bardzo. Elizabeth Banks, Michael Ian Black, Bradley Cooper, Judah Friedlander, Janeane Garofalo, Joe Lo Truglio, Ken Marino, Christopher Meloni, Marguerite Moreau, Zak Orth, Amy Poehler, David Hyde Pierce, Paul Rudd, Molly Shannon, Michael Showalter i parę innych niezłych nazwisk. Wydaje mi się, że w formie serialowej to może wypalić, a poza tym odkąd pojawiły się zdjęcia zdjęcia promocyjne, chodzi za mną ten oto obrazek. Pan po prawej to Bradley Cooper, gdybyście mieli wątpliwości.
4. "Sex&Drugs&Rock&Roll" (premiera 16 lipca )
Nowa komedia FX, "Sex&Drugs&Rock&Roll", jest bardzo wysoko na mojej liście – zwłaszcza jak na serial, który nawet nie ma jeszcze porządnego trailera. Wszystko dlatego, że jest w tym pomyśle coś, co mnie przyciąga. Denis Leary gra tutaj Johnny'ego Rocka, wyjca z legendarnego zespołu rockowego z wczesnych lat 90. Zespół miał zadatki, żeby stać się legendą, ale niestety się rozpadł, niedługo po tym jak wydał pierwszy album. Wszystko przez to, że gitarzysta Flash (John Corbett) nakrył Johnny'ego w łóżku z własną żoną.
Dzisiaj ci panowie to już prawdziwe dinozaury, ale po latach decydują się znów grać razem, tyle że z nową, młodziutką wokalistką (Elizabeth Gillies).
Nie wiem, czy ten wielki powrót po latach się uda, wiem, że może być śmiesznie, a i dobrej muzyki, takiej z czasów mojej młodości, zabraknąć nie powinno. Wiem też, że FX ma nosa do nietypowych komedii. Stąd tak wysoka pozycja "Sex&Drugs&Rock&Roll".
3. "The Brink" ("Świat w opałach", polska premiera 22 czerwca)
Nowa czarna komedia HBO, która prawdopodobnie powinna być emitowana razem z "Veepem". Bohaterami są trzej zdesperowani faceci – sekretarz stanu Waltera Larson, szeregowy pracownik Departamentu Spraw Zagranicznych Alex Talbot i pilot myśliwca marynarki wojennej Zeke Tilson – który znaleźli się w epicentrum kryzysu geopolitycznego.
Ich zadaniem ma być uratowanie świata przed III wojną światową, a po drodze ma być cholernie śmiesznie. Główne role grają Jack Black, Tim Robbins i Pablo Schreiber. I to mi w zasadzie wystarczy do szczęścia.
2. "Humans" (premiera 14 czerwca)
Nowy serial brytyjskiej telewizji Channel 4 ("Black Mirror", "Utopia"), który tak naprawdę "odkryłam" kilka dni temu i od razu się zakochałam. Nieźle brzmi już sam koncept: "Humans" opowiada o rzeczywistości, w której każdy może mieć własnego syntetycznego służącego. Czyli po prostu robota, wyglądającego jak człowiek i spełniającego wszystkie życzenia. Taki gadżet nazywa się Synth i robi furorę wśród ludzi. Z czasem jednak się okazuje, że korzystanie z niego może mieć przerażające konsekwencje.
Nic nowego? To prawda. Ale po pierwsze, produkcja oparta jest na szwedzkim formacie, który już się sprawdził. Po drugie, obsada jest po prostu super: William Hurt, Katherine Parkinson, Colin Morgan, Rebecca Front, Neil Maskell, Tom Goodman-Hill, Gemma Chan. Po trzecie, za sterami siedzą scenarzyści "Spooks".
I wreszcie po czwarte, "Humans" jest rewelacyjnie promowane. W Londynie stworzono fałszywy sklep z Synthami, gdzie każdy mógł stworzyć na ekranie własnego robota, odbyła się też aukcja syntetycznych ludzi na eBayu. A w internecie pojawiła się taka oto reklama syntetycznego służącego. Uważam, że szykuje nam się hit – twórcy tego serialu po prostu wiedzą, co robią.
1. "Sense8" (premiera 5 czerwca)
Nawet jeśli Wachowscy nie stworzyli niczego genialnego od czasu pierwszego "Matriksa", nie mogło być innej produkcji na pierwszym miejscu. "Sense8" w trailerach prezentuje się wyśmienicie. Widać pomysł, widać rozmach, widać włożone w ten projekt pieniądze. Widać, że znajdą tu coś dla siebie i fani "Heroes", i wspomnianego "Matriksa".
"Sense8" ma być swego rodzaju baśnią o połączonych umysłach ludzi z różnych miejsc na świecie. Bohaterów będzie ósemka, każde z nich mieszka gdzie indziej i każde zmaga się ze stratą. Wszyscy się odnajdą i w jakiś sposób połączą, odkrywając przy tym swoje najbardziej mroczne sekrety. Problem w tym, że to, co się będzie z nimi działo, będzie dotyczyć nie tylko ich, ale całej ludzkości. Ścigani przez tajemniczą organizację, zaczną walczyć o przetrwanie.
Zdjęcia kręcono w San Francisco, Chicago, Londynie, Berlinie, Nairobi, Seulu, Bombaju, Meksyku i na Islandii. Wachowscy obiecują, że w "Sense8" zobaczymy mnóstwo dziwnych rzeczy, na przykład "szalone psychiczne orgie" czy bardzo realistycznie pokazane porody.
Obsada nie jest szczególnie znana – największe gwiazdy to Naveen Andrews ("Lost"), Freema Agyeman ("Doktor Who") i Brian J. Smith ("Stargate Universe") – ale to bez znaczenia. Widać, że ten serial ma na siebie pomysł i jest naprawdę dobrze zrealizowany. Jeśli scenariusz również będzie na wysokim poziomie, będziemy mieć nie tylko hit lata, ale i roku 2015.