10 letnich powrotów, na które czekam najbardziej
Marta Wawrzyn
2 czerwca 2015, 23:03
10. "Wirus" (sezon 2 – premiera 12 lipca)
Wiem, wiem, w zeszłym roku "Wirus" zarobił u nas kilka pozytywnych recenzji na początek i solidny kit na koniec. Narzekaliśmy, że akcja rozwijała się za wolno, że klimatu było za mało, że życie rodzinno-miłosne człowieka zwanego w skrócie Ephem przypominało raczej banalną telenowelę niż pełnokrwisty dramat.
Ale kiedy patrzę na zestawienie letnich premier, widzę, że "Wirus" wciąż znajduje się wśród tej serialowej mniejszości, z którą chcę mieć w ciągu najbliższych miesięcy do czynienia. Najbardziej czekam na powrót pana Abrahama, który będzie poszukiwał w 2. sezonie sposobów na ukatrupienie wampirzych bestii. Eph i Nora, pracujący nad bronią biologiczną, która ma zbawić świat, interesują mnie trochę mniej, choć to z pewnością znaczący wątek, zwłaszcza dla losów wspomnianego świata.
"Wirus", jaki jest, każdy widzi, ale wciąż – jeśli potraktować to wszystko jak bezpretensjonalną rozrywkę, przymknąć oko na scenariuszowe dziury i nauczyć się jakoś trwać przed ekranem podczas licznych dłużyzn, produkcję Guillermo del Toro da się oglądać. A po dziewięciu miesiącach przerwy dało się za nią nawet zatęsknić.
9. "Faking It" (sezon 2B – premiera 31 sierpnia)
"Faking It" jest jednym z niewielu seriali młodzieżowych, które jestem w stanie oglądać. To zasługa inteligentnego, kompletnie absurdalnego humoru oraz fajnych aktorów w rolach głównych, w szczególności zaś Rity Volk, której nie da się nie kochać.
Przerwa w emisji jest strasznie długa – poprzednie odcinki widzieliśmy w listopadzie – więc średnio już pamiętam, co się działo ostatnio. Zdaje się, że nagle wyskoczył z ukrycia jakiś policjant pod przykrywką, Amy dała się aresztować tylko po to, aby móc porozmawiać z Karmą, a Lauren jak zwykle pokazała, jak silną jest dziewczyną. Fabuła w sumie nie jest najważniejsza, "Faking It" ogląda się, bo to teen drama w krzywym zwierciadle. Bo wszystko jest tu odwrócone do góry nogami, bo światem rządzą freaki, a udające zakochaną parę przyjaciółki mają w sobie po prostu "to coś".
Odcinek, którym 31 sierpnia (strasznie późno!) powróci "Faking It", nosi tytuł "Stripped", a sporo nowych scen możecie obejrzeć w trailerze powyżej. Ach, i jeszcze wiadomo, że pojawi się Chloe Bridges, która wymiatała w "The Carrie Diaries".
8. "The Spoils Before Dying" (kontynuacja "The Spoils of Babylon" – premiera 8 lipca)
Każdego lata musi być jakaś hipsterska komedia do oglądania. W zeszłym roku nie wyszła mi przygoda z "Garfunkel and Oates", w tym na szczęście powraca coś, co dobrze znam i lubię. Pamiętacie "The Spoils of Babylon", serialik IFC, wyśmiewający monumentalne, pompatyczne produkcje, którymi Amerykanie ekscytowali się w latach 70. i 80.? "The Spoils Before Dying" to kontynuacja tego projektu.
Tym razem klimat się zmieni. Będziemy oglądać losy muzyka jazzowego z lat 50. (Michael Kenneth Williams), który staje się głównym podejrzanym w śledztwie dotyczącym morderstwa i będzie musiał oczyścić się z zarzutów. Co nie będzie łatwe, bo zamordowana została jego kochanka (Maya Rudolph), która była akurat w łóżku z innym facetem.
7. "Hannibal" (sezon 3 – premiera 4 czerwca)
Przestylizowany i przesadzający z brutalnością "Hannibal" to nie do końca moja bajka, ale nadrobiłam wreszcie poprzednie sezony i mogę powiedzieć, że tak, czekam z niecierpliwością na nowy. Zwłaszcza że zapowiada się on naprawdę dobrze – będziemy mieli zmianę scenerii na europejską elegancję, menu będzie włoskie, wspaniała Gillian Anderson ma udawać małżonkę głównego bohatera, a Will Graham będzie wiedział coraz więcej i więcej o człowieku, którego ściga.
I na tym nie koniec dobrych wieści: w drugiej połowie sezonu scenarzyści planują wprowadzić zaczerpnięty z powieści Thomasa Harrisa wątek seryjnego mordercy Francisa Dolarhyde'a, którego zagra Richard Armitage.
https://www.youtube.com/watch?v=lQ4Bn5YuGcE
6. "Rectify" (sezon 3 – premiera 9 lipca)
Na poprzedni sezon "Rectify" trochę narzekaliśmy, bo mniej w nim było poezji, a więcej banalnej prozy, ale z perspektywy czasu te zarzuty wydają się średnio uzasadnione. Produkcja SundanceTV to wciąż jedna z najlepszych rzeczy, jakie serialowe lato ma do zaoferowania.
Finał poprzedniego sezonu zostawił nas z pytaniem, czy Daniel zaakceptuje proponowaną formę ugody i czy opuści rodzinne miasteczko. Ale to nie był jedyny cliffhanger, trochę ich się tam nagromadziło – i wszystkie dają nadzieję na to, że dostaniemy odpowiedzi na dręczące nas od dawna pytania. Choć nie mam pewności, czy odpowiedzi są tym, co mnie w "Rectify" interesuje najbardziej, to wiem jedno: rzeczywiście na ten powrót czekam.
Serial SundanceTV ma w sobie jakiś wyjątkowy urok, jakąś magię, której inne produkcje nie posiadają. Pierwsze odcinki sezonu co roku wprowadzają nas w swoisty trans, z którego wybudzamy się pod koniec lata z przykrą świadomością, że wraz z ostatnimi w sezonie promykami słońca w Georgii coś znów odeszło. Nie na zawsze, ale na bardzo, bardzo długo.
5. "You're the Worst" (sezon 2 – premiera w lipcu)
FX niefajnie potraktowało swoją najlepszą zeszłoroczną komedię – nie dość że "You're the Worst" zesłano do FXX, to jeszcze nie ma wciąż oficjalnej daty premiery ani żadnych materiałów promocyjnych. Jedyne, czego się dogrzebałam, to hasło w IMDb, z którego wynika, że serial ma wrócić w lipcu.
Nie wiem, czy w to wierzyć, IMDb czasem się myli, ale mam nadzieję, że jednak nie tym razem. Niewiele jest seriali, które tak odważnie, inteligentnie i zabawnie opowiadają o współczesnych związkach i współczesnych 20-30-latkach, szukających w życiu wszystkiego tylko nie stabilizacji. A jednocześnie to przecież nie jest tak, że Gretchen i Jimmy są parą strasznych cyników. O nie, oni co jakiś czas odkrywają w sobie zaskakujące pokłady romantyzmu i tęsknoty za zupełnie zwyczajnym życiem we dwoje. Ale oczywiście nie są w stanie powstrzymać się przed psuciem tego, co im się udało zbudować.
Z pierwszych wywiadów z twórcami i aktorami wynika, że i w 2. sezonie tak będzie. Ta dwójka nie stanie się nagle ugrzecznioną parką z przedmieścia, wszystko zostanie po staremu. Pytanie, kiedy my to wreszcie zobaczymy.
4. "Masters of Sex" (sezon 3 – premiera 12 lipca)
Na mistrzów seksu też w zeszłym roku narzekaliśmy, pamiętam to bardzo dobrze. I dziś sobie myślę, że w tym roku będziemy im w stanie bardzo dużo wybaczyć. Po pierwsze, serialowe lato na razie wygląda raczej przeciętnie. Po drugie, 3. sezon "Masters of Sex" zapowiada się chyba lepiej niż poprzedni.
Znajdziemy się już w drugiej połowie lat 60., zmienią się stroje i obyczaje, Bill i Virginia będą trochę starsi, a Amerykanie trochę bardziej otwarci na proponowane przez nich herezje. Para stanie się sławna na całą Amerykę, a nawet świat, ich prace będą czytane i przez środowisko naukowe, i przez zupełnie zwyczajnych ludzi.
Lista osób, które pojawią się na drugim planie, jest bardzo fajna: Tate Donovan, Julie Ann Emery, Josh Charles, Maggie Grace. Powróci Allison Janney w roli Margaret Scully, która będzie romansowała z naukowcem granym przez Donovana. Zobaczymy też ponownie inne dawno niewidziane postacie, jak Jane.
Zobaczcie koniecznie trailer powyżej (jeszcze go na Serialowej nie prezentowaliśmy), jest w nim parę intrygujących scen. Zwłaszcza ta z Virginią i Libby… czy to się dzieje naprawdę!? To będzie seksowny sezon. Musi być.
3. "Orange Is the New Black" (sezon 3 – premiera 12 czerwca)
Netflix ma coraz więcej coraz lepszych produkcji – "Daredevila", "Unbreakable Kimmy Schmidt", za kilka dni też "Sense8" – ale "Orange Is the New Black" wciąż pozostaje moim numerem 1. Poprzedni sezon był wyśmienity – mroczny, perfekcyjnie napisany, ze zgrabnie splatającymi się ze sobą wątkami bohaterek. Trudno będzie to przebić.
Ale tym razem Jenji Kohan wyraźnie chce iść w nieco innym kierunku i obiecuje zdecydowanie lżejszy sezon. Szykuje się nowy, szalenie gorący trójkąt miłosny – modelka Ruby Rose wcieli się w więźniarkę, która spodoba się tak Piper, jak i Alex (którą w tym sezonie będziemy oglądać na ekranie znacznie częściej niż poprzednio). Obie panie mają rywalizować o jej względy.
W serialu pojawi się też będąca ostatnio na fali ("Justified"!) Mary Steenburgen, która zagra matkę Pornstache'a. Jego samego raczej już nie zobaczymy, ale kobieta, która wydała go na świat, z pewnością nam to zrekompensuje.
2. "Halt and Catch Fire" (sezon 2 – premiera 31 maja)
"Halt and Catch Fire" już wróciło, więc teoretycznie nie kwalifikuje się do tego rankingu. Ale ponieważ widziałam już ten powrót i jestem absolutnie zachwycona, pozwolicie, że nagnę trochę reguły. Można było się spodziewać, że serial o geekach z lat 80. wróci odświeżony i w lepszej formie niż rok temu – zapowiadano przeskok czasowy do 1985 roku i współpracę dwóch wspaniałych pań, Cameron (Mackenzie Davis) i Donny (Kerry Bishé).
Ale ta przemiana, która się dokonała, przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Nie będę więcej już zdradzać, powiem tylko, że jeśli tylko "Halt and Catch Fire" utrzyma formę, wyrośnie na prawdziwy hit. Będzie klimatycznie, będzie ekscytująco, a dynamika relacji między postaciami znacząco się zmieni. To widać już teraz. Widać też, że Aleksa Palladino z "Zakazanego imperium" to świetny dodatek do obsady.
Cała reszta wyjdzie w praniu – ale bez dwóch zdań jest to jeden z dwóch najbardziej oczekiwanych seriali sezonu letniego. Nadróbcie, jeśli nie widzieliście 1. sezonu. Warto.
1. "Detektyw" (sezon 2 – premiera 22 czerwca)
Na Serialowej mamy prawdziwy fanklub "Detektywa", więc nie mogło być innego numeru 1. Drugi sezon to niby zupełnie nowa historia, z zupełnie innymi bohaterami, ale tak naprawdę już teraz widać, że Nic Pizzolatto bawi się zabawkami, które dobrze znamy. Mamy więc mrok, ale bez przesady, mamy wąsatego stróża prawa z miną "zwisa mi to i powiewa", mamy zgrabne one-linery, takie w sam raz na tytuł recenzji albo felietonu. Mamy też cały zestaw schematów z produkcji kryminalnych, z których – co do tego nie mam wątpliwości – twórca serialu znów ulepi coś własnego i wciągającego jak diabli.
Nawet obsada mnie nie niepokoi, choć gdybym układała listę moich najmniej ulubionych aktorów, pewnie znaleźliby się na niej i Colin Farrell, Vince Vaughn i może ktoś jeszcze z grającej główne role piątki. Nic to, wierzę, że przekonają mnie do siebie, tak jak przekonał mnie do siebie Matthew McConaughey.
Lekki niepokój jest, to prawda, ale myślę, że wszystko tutaj pójdzie dokładnie tak jak powinno. To znaczy każdy odcinek znów będzie rozgryzany w internetach do przesady, Colin Farrell prawie dostanie Emmy, a HBO zamówi kolejny sezon. "Detektyw" popularnością "Gry o tron" raczej nie przebije, ale nie ulega wątpliwości, że to hit. I nawet jeśli złapie słabszą formę, i tak będziemy go wyczekiwać z tygodnia na tydzień.